Zobaczył Beatę
po wielu latach na zabawie Wspólnoty AA. Słyszał o niej, że jest w kryminale i
tam zaczęła chodzić na mitingi. Opowiadała o niej Ania uczestniczka tych
spotkań z wolności. A tu taki traf Beata tańczy na parkiecie. W pierwszym
odruchu miał zamiar podejść i przywitać się ze starą znajomą. Powstrzymały
Go wspomnienia związane z Beatą.
Beata to jego
rówieśniczka, no może kilka lat młodsza. Paweł poznał ją, kiedy pił ostro od
roku, może dłużej. Nie miał gdzie mieszkać a ona posiadała lokum po rodzicach,
którzy zapili się i odpoczywali na komunalnym cmentarzu. Nie było łatwo
zamieszkać u Beaty. Wielu miało ochotę na taki obrót sprawy. Kawalerka w bloku
była rarytasem. Ważny był fakt, że brat Beaty mieszkaniec dalekiej Warszawy
opłacał czynsz i media. Trzymał mieszkanie dla swoich dzieci. Beata nie miała
dzieci i nie miało się na to, by takowe mogła posiadać, lata już miał swoje a
zdrowie było pod psem. Paweł miał podejście do kobiet, wielokrotnie ratowały go
z trudnych sytuacji. Wiedział, że Beata może zdobyć swoją zaradnością. Starał
się przychodzić do jej mieszkania z jakimkolwiek alkoholem. Poczynając od tzw. Ruskiego spirytusu, który tak naprawdę był denaturatem
niebarwionym aż po wódkę z marketów. Zależało to od posiadanej gotówki. Co, jak
co ale pieniądze na alkohol Paweł umiał organizować. Korzystał ze znajomości
ludzi, z którymi kiedyś kręcił interesy. Rzucali nieraz pięćdziesiąt złotych.
Wtedy nawet kupował coś do jedzenia. Starania trwały około miesiąca i usłyszał
Paweł słowa:
- mieszkaj u mnie. Będzie mi raźniej
I tak się zaczęło, życie. Jak w małżeństwie?
Rano Paweł wybierał się pod bank, tam czekał na kolegów (byłych), którzy
przyjeżdżali w interesach. Przyzwyczaili się do niego. Już nie chcieli z nim
rozmawiać, na jego widok wyciągali portfel i wręczali parę groszy. Niekiedy
trafiali się znajomi, z którymi nie widział się jakiś czas. Ci coś mówili w
rodzaju. Paweł ogarnij się czekamy na Ciebie. Możemy jeszcze kręcić wspólne
lody. Oczywiście Paweł skwapliwie przytakiwał i mówił, mam nowy pomysł wpadnę z
nim do ciebie.
Nastąpił ten czas, kiedy Paweł
przestał pic i w pierwszym odruchu zaczął odwiedzać byłych kolegów, aby się
rozeznać, jaki teraz można rozkręcić biznes i skąd pozyskać pieniądze. Na trzeźwo
nie podchodził do wszystkich planów entuzjastycznie. Coraz częściej myślał, że
warto być niż mieć.
Kiedy miał już pieniądze szedł na
zakupy. Lubił kupować Beacie wino za 5 zł. Później w domu przyglądał się jak
zamykała oczy i prosto z butelki piła jednym haustem całą zawartość. Odstawiała
nabierała powietrza i mówiła „kocham, cię Paweł”. On się uśmiechał i wyciągał z
siatki kiełbasę kład na stole w kuchni a obok niej butelkę taniej wódki. Jednej
rzeczy nie robił – nigdy, a to nigdy, nie kupował Beacie papierosów. A że rzadko
miała swoje pieniądze, radziła sobie z problemem poprzez zbieranie petów, z
których wykruszała resztki tytoniu, by zrobić skręty. Często obchodzili całe
miasto by nazbierała odpowiednią ilość tytoniu. Beata nie raz zwracała się do
niego, „poproś o papierosa swoich bogatych kolegów. Paweł zrób to”. On zawsze
odpowiadał, nie będę wspierał twojego nałogu. Beata próbowała Go szantażować, czy
brać na łzy, Paweł był nieugięty.
Wirowała w objęciach nieznajomego.
Paweł nie miał odwagi podejść, przywitać się. Tańczył ze swoją partnerką i
wzrokiem wodzi za twarzą Beaty. Opuchniętej, co nie było takie złe, w innym
wypadku pełna byłaby zmarszczek. Figura to jest to, co Beata przez te lata nie
utraciła. Uzmysłowi sobie, że nigdy nie kochał się z nią. Beata nieraz
przyjmował kogoś, kto za seks zostawił pieniądze. Sam nigdy z Beatą nie spał.
Był już wówczas impotentem. Kompletnie nie czół zazdrości. Liczył
pieniądze, które dostanie Beata i ile towaru będzie za to można kupić.
Nastąpiła chwila, kiedy ich wzrok się
spotkał. Uśmiechnął się. Beata też usta ułożyła w grymaście zadowolenia. Odczytał
to Paweł, jako oznajmienie, „znamy się, ale nie będziemy ze sobą rozmawiać”. Rozumiał
doskonale, Beata ewidentnie chce się odciąć od przeszłości. Paweł, jako
zawodowy alkoholik, co rusz wracający do picia wiedział, że z minionym czasem
nie można zerwać. Przeszłość jak dobry pies jest zawsze przy tobie, od
zwierzaka różni się tym, że nie zawsze radośnie merda ogonem. Może dopaść
wieczorową porą i wdzierać się w myśli ze wspomnieniami czasu przeklętego.
Wyszedł z Marzeną, by chwile odpocząć
od tańców. Siedli na ławce.
- co ty się tak przyglądasz tej nowej – zapytała Marzena. – Miałam
Cię ochotę szczelić w pysk, babiarzu.
- co ty- tłumaczył się Paweł. Marzena to koleina ofiara jego
intryg.– Kojarzę ze skądś tę kobietę i nie mogę sobie przypomnieć i tyle.
- oczywiście. Tyle ich było twoim życiu, że już Ci się myli –
z zaciśniętymi ustami cedziła Marzena. Paweł wiedział, iż zaczął się czas
szukać ukojenia u innej kobiety. Marzena ma Go dość, a i On już nie czuł do nic
poza przywiązaniem.
Muzyka dobiegała z ośrodka. DJ
puszczał Live Is Life stary przebój.
Paweł zamknął oczy, by ujrzeć dawne czasy zabawy.
Gwar rozmów przed wejście osób palących
papierosy. Paweł wodził wzrokiem po kobietach.
- w tym gronie nie znajdę kolejnej kobiety ratowniczki. A
może? Beata tak na trzeźwo zacząć żyć razem. – Zagłębił się w myślach, nie
słuchał Marzeny. Nawet pomyślał nich już idzie sobie .