Kilka słów o obowiązkach Chrześcijanina







                  Że każdy uczeń Jezusa powinien budować mosty , a nie mury.
Cytat z Tygodnika Powszechnego nr 9 z roku 2018 art. Skandal na nieszporach




        To zdanie zostało wypowiedziane przez ks. Jacka Dziele proboszcza sanktuarium , którym opiekują się alkoholicy i narkomani.
        Bóg dał nam wolną wolę, byśmy  schodzili ze ścieżki nadziei, ale też byśmy  na nią wracali. Każdy dobry człowiek miły Jezusowi powinien być gotowy na udzielanie pomocy wracającym, a nie oddzielaniu się od nich murem.
        Obowiązkiem Chrześcijanina jest  być gotowym do pomocy. Nie odrzucajmy innych, chorych, uzależnionych. W każdym zobaczmy człowieka takiego jak my. To tylko kwestia kilku zdarzeń, że nie jesteśmy na ich miejscu. Nie odrzucajmy grzesznych, bo w ten grzech my równie możemy wpaść. Empatia, poznanie i akceptacja to powinno wyróżniać Chrześcijanina .
        8 marca protestowały kobiety,  nie budujmy muru przed nimi, a drogę do porozumienia. Wsłuchajmy się w ich racje. Można w najgorszych sytuacjach budować konsensus. Poznawać  i pozwolić się poznać. Protestujące kobiety to wspaniałe Polki , które mają prawo wypowiedzi . Uchwycić sens ich retoryki daje ogromne pole pojednania.
        Gotowość do porozumienia to  znak szczególny Chrześcijanina. Omijamy wielkim łukiem księży , którzy wygrażają z ambon. Kiedy kazanie jest przepełnione nienawiścią i pouczaniem.
        Chrześcijanin  ma obowiązek patrzeć, na drugiego człowieka z empatią bez względu na to  skąd pochodzi, jakiej religii jest wyznawcą i co w życiu złego zrobił.
        Chrześcijanin ma obowiązek stawiać opór agresji. Bronimy się przed złym, który jest w człowieku, do czasu jego obezwładnienia a wtedy zacznijmy budować most. Wobec zła nie możemy być bierni. Trzeba go wytykać i dobrem zastępować.

Szkoda, Aby tyle dobra , się zmarnowało



                Odliczyłem pieniądze mam 7 zł i 49 gr Odpowiednia kwota do zakupów . Odwiedzam „Delikatesy Centrum”, tu są najtańsze setki. Absolwent kosztuje 3.99 o smaku wiśni, do tego piwo Żubr po 2 zł i 10 gr Szczęśliwy z zakupem idę w stronę boiska, o tej porze nie ma tam nikogo, a koszy na śmieci jest sporo i można świadków wyrzucić uczciwie. Pies przygląda się, jak chowam zakupy po kieszeniach. To dziś ostatni mój zakup. W myślach liczę ile dziś, wypiłem . Wychodzi ,że coś koło 7 zestawów. 



         Stanąłem koło ławki, odwróciłem się tyłem do osiedla i pobożną nadobnością odkręciłem butelkę, wsłuchując się, w dźwięk odkręcanej zakrętki.  Lekko się skrzywiłem po wypiciu alkoholu . Tak trzeba , skrzywienie ust jest elementem picia. Szkło uderzyło o stal kosza na śmieci. Kluczem od domu otworzyłem butelkę piwa. Ruszyłem dalej na spacer z psem , moim towarzyszem picia. Sam nie piję !
         Rozgrzany alkoholem idę w stronę niewielkiego parku , by posiedzieć na ławce. Podumać nad my losem przeklętym alkoholika , utracjusza, nieudacznika, śmiecia. Oczywiście trzeba jeszcze obmyślić plan jak zgromadzić pieniądze na jutrzejszy dzień. Na koncie jeszcze trochę pieniędzy jest, ale już prześwituje dno a wypłata za parę dni. Pożyczać nie lubię u ludzi. Pozostaje jakieś parabanki.
         Siedząc na ławce  w piękny ciepły wieczór, przyglądałem się gwiazdą , wyłaniały się na ciemniejącym niebem. Księżyc swym owalem uśmiechał się do mnie. To chyba Gałczyński napisał wiersz o księżycu i mordzie. Wyjąłem telefon , przeglądam numery znajomych. Kompletny mam brak ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Wiem, że skończyłoby się to kolejną próbą zaprzestania picia.
         Przerabiałem to wielokroć. Mitingi, terapie, indywidualne spotkania. Niech skończy się to jak zawsze detoksem. Jeszcze pociągnę tak kilka dni i w padnę w ostry ciąg, załatwię zwolnienie lekarskie i będę pił do upadłego. Aż ktoś z bliskich zawiezie mnie na „Morawy” .
         Pies biegał wkoło ławki, obwąchiwał wszystkie osiedlowe wiadomości, ciekawe , czy koledzy psy informowały mojego pupila o zdaniu na temat mojej osoby. Znów patrzę na księżyc. Tak, wstać i iść ku niemu , bez ustanku, oderwać się od siebie , zostawić to moje wstrętne Ja.
         Pomiędzy łykami piwa , przybiegła myśl samobójcza. Zakończyć, ziemski marsz i iść ku słońcu. W zaświaty. Z kolejnym łykiem stwierdzam, że nie umiem pętli wisielczej zrobić.
         Na sąsiednie ławce siada młoda para. Ona patrzy mu z zachwytem w oczy. On wyciąga butelkę piwa. Och chłopie nie pij  -  moja dusza krzyczy!
         Miło było zaczynać alkoholowy taniec, lat temu wiele. Miałem mocny łeb , zabawy królem byłem. Gest miałem i stawiałem , piłem i gwałciłem. Teraz jestem śmieszny alkoholik, zapadający się w sobie. Odwiedzający detoks raz na pół roku.
         Może podejść i  opowiedzieć moją historię , by zmienił zdanie. Odrzucił butelkę w  kąt . Pewnie bym pobiegł za nią , szkoda tyle dobra by się zmarnowało.

Film Pepe Danquarta pt. „Biegnij chłopcze biegnij”




Obejrzałem koleiny film próbujący rozliczyć się z czasem II Wojny Światowej i Holokaustem. Tym razem zasiadłem do obrazu Pepe Danquarta pt. „Biegnij chłopcze biegnij”.



Kanwą dzieła są losy żydowskiego chłopca, który ucieka z Getta Warszawskiego. Podróżując po okupowanej Polsce, napotyka różnych ludzi, którzy pomagają mu, są obojętni i Ci, co krzywdzili braci w niedoli.
Napisałem, że podróżował, abo trudno powiedzieć, że uciekał. To była podróż bez celu, donikąd. Wówczas nie było ucieczki. Można było jedynie przetrwać. Tak właśnie czyni Srulik, idący od wioski do wioski w poszukiwaniu jedzenia i kąta do chwilowego pobytu.
Reżyser opowiedział historie bardzo płytko, nie wykorzystał potencjału emocjonalnego dzieła. Typowy film dydaktyczny, w którym autor stara się przedstawić różne postawy w czasie wojny.
Dobry film dla widza młodego, który może poznać kawałek historii Holocaustu. 



Temat Holocaustu jest bardzo trudny i nie wiem, czy kiedykolwiek będzie można powiedzieć, że został przerobiony. Ciągłe oskarżanie się przez Polaków i Żydów. Brak chęci porozumienia i konstruktywnego rozliczenia się z przeszłością wykorzystali Niemcy, którzy w świadomości społecznej stali się też ofiarami wojny. W przekonaniach Europejczyków to naziści i antysemici są winni potwornością wojny. Co rusz słyszy się opinie o Polakach, jako tych, co byli największymi katami Żydów. Opinia powyższa jest największym kłamstwem nowożytnej historii. To naród niemiecki jest winien tragedii II Wojny Światowej. Pozostałe narody były tylko uczestnikami tej tragedii, którą nam trudno jest, pojąc. Za tym powinniśmy się odciąć od oceniania postaw poszczególnych ludzi. Ocena moralna wydarzeń wojennych jest nie na miejscu. Piętnować można tylko ludzi, którzy wywołali katastrofę XX w. Bierni uczestnicy tych wydarzeń pragnęli przeżyć i czynili to w bardzo różny sposób. Bardzo często krzywdząc innych.
Podsumowując opowiadajmy a nie oceniajmy.

"Ciemno , prawie noc" powieść Joanny Bator



„Trupa zeżarli. Czasem tak bywa w kraju nad Wisłą”

„Od dwóch tygodni nie zmrużyłam oka , w mojej głowie galopują wszystkie konie ze stadniny w Książu i trzask szkła . Jestem zarażoną śmiercią , na tym polega moja choroba”.

Ciemno, prawie noc. Joanna Bator




        Joanna Bator przeniosła mnie w krainę Alicji prawie z czaru. Świat magii , czarów. Polski prowincjonalnej ze swoimi problemami i wizją baśniową powstałą w głowie głównej bohaterki (Alicja).
        Alicja Tabor jako reporterka wraca do rodzinnego Wałbrzycha, by napisać reportaż o zaginięciach dzieci. Przemierzając miasto, wraca wspomnieniami  do lat dzieciństwa i młodości, które były okresem trudnym i nadal bolesnym. Rana nie zaleczona, krwawi. Alicja przenosi się w bajkowy świat zaistniały w wizjach jej zmarłej siostry Ewy. W tej mieszańce czytelnik musi odnaleźć siebie.
        Odnalazłem się i ja . Stanąłem na rynku Wałbrzycha i przyglądałem się walce dobra ze złem. Wspierałem Kociary , źle życzyłem Kotojadom. Poszukiwałem skarbu i pereł księżnej Days. Jednocześnie mocno stąpając po ziemi, przyznawałem autorce racje w opisie polskiego społeczeństwa.
        To moja pierwsza powieść przeczytana przeze mnie  Joanny Bator, ale nie ostatnia.

Pare słów o początkach AA w Polsce



          
Czytając  okolicznościowe wydanie „Zdroju”. W szczególności artykuły wspominające początki AA w Polsce. Zauważam ogromna role lekarzy, psychologów i terapeutów w pierwszych latach istnienia Ruchu.
         Idee AA do Polski przywiózł prof. Zbigniew Wierzbicki. Znawca psychiki ludzkiej, orędownik nowoczesnych metod leczenia uzależnień. Wielu obecnie lekarzy kwestionuje osiągnięcia Ruchu AA, a On wiele lat temu w czasach głębokiego komunizmu zaszczepiał 12 Kroków i 12 Tradycji. Świadczy to ogromnej determinacji i poświeceniu się dla pacjentów.
         Wszystko zaczęło się w Poznaniu. Myślę, że nie jest to przypadek. Poznań to miast targowe, komunistyczne okno na świat. Do niego zjeżdżali handlowcy i przedstawiciele firm z całego świata tak więc również alkoholicy (bo my wszędzie jesteśmy).
         Po profesorze idee rozwijały psycholożki z Poradni Przeciwalkoholowej w Poznaniu. Wspaniałe kobiety otwarte na wszystkie trendy w rozwiązywaniu problemu alkoholizmu. Bez wahań podjęły trud wdrożenia w życie przekazu amerykańskich alkoholików.
         O wielkości prekursorów Ruchu AA w Polsce niech świadczy brak ochoty na  zmiany czegoś w Krokach lub Tradycjach. W odpowiednim momencie wycofanie się i pozostawienie grup samym sobie by dalszy rozwój odbywał się zgodnie z zasadami mitingów AA.        
         Warto te osoby wymienić; Maria Grabowska psycholog, Maria Matuszewska psycholog, Danuta Dudrak psychiatra.

Polecane

Powieści noblisty Jon Fosse pt. Drugie imię. Septologia 1-2

      Co czyni nas tym, kim jesteśmy?                   Bohaterzy powieści noblisty Jon Fosse pt. Drugie imię. Septologia 1-2 to malar...