Prezydent Marek Materek dostał prztyczka od PiS

 

                             Źródło internet

    W ostatnim miesiącu przez Starachowice przebiegła informacja: miasto wraz z powiatem stara się o pozyskanie środków na budowę wiaduktu, który ma powstać na Starachowicach–Dolnych.  Doprowadzenie do powyższej budowy będzie największym sukcesem Marka Materka i jego drużyny. Od jakiegoś czasu prezydent Starachowic mocno angażuje się w mediach społecznościach. Początkowym pretekstem był ślub włodarza Starachowic, następnie kolejne inwestycje, które zostały przekazane do realizacji. Marek Materek znajduje czas, aby brać udział w sadzeniu winnicy w naszym mieście. Przed listopadową sesją Rady Miasta wszystko się wyjaśniło. Jednym z punktów obrad jest podwyżka wynagrodzenia dla prezydenta. Pensje samorządowców, polityków, prezydentów, wójtów to społecznie drażliwy temat. Marek Materek, by uniknąć albo zminimalizować hejt, przygotował szereg działań (ogłosił rozpoczęcie kolejnych inwestycji). Oczywiście, nie obywa się bez problemów, zagrożona jest budowa bloku przy ul. Kościelnej. Przyczyną jest niestabilny grunt pod budową. Trzeba za to pochwalić naszego włodarza, wszyscy politycy powinni się tego uczyć od Marka Materka. Podwyżka jest spora, prawie dwukrotna. Ciekaw jestem jak społeczeństwo naszego miasta, podejdzie do tematu.

                         Szeregi pracowniku magistratu opuściła pani Aneta Nasternak, która zajmowała stanowisko z-cy prezydenta do spraw społecznych. Pierwsze komentarze sugerowały, iż odejście jest związane z czystkami, jakie rozpoczął prezydent przed miesiącem. Oświadczenie Prezydenta i pani Anety rozwiały te plotki. Obecnie został ogłoszony konkurs na to stanowisko. Pani Aneta Nasternak firmowała takie działania jak uczestnictwo w Programie Rozwoju Lokalnego i Instytucji z Funduszy Norweskich, klasy dwujęzyczne, EKO szkoła, klasa dla dzieci ze spektrum autyzmu, powstanie Centrum Usług Społecznych.

                         Pokłosiem czystek we władzach jest za to odejście dyrektora szpitala. Grzegorz Kaleta złożył rezygnację. Prezydent miasta, pomimo że szpital nie podlega pod Urząd Miasta, doprowadził do tej dymisji. Rozrost administracyjny w szpitalu był wynikiem nepotyzmu, jaki zaistniał po przejęciu władzy i kontroli przez zarząd powiatu, który wywodzi się z komitetu wyborczego Marka Materka. Przez miasto przeleciał szum, iż również powinien odejść Piotr Babicki starosta powiatu. Piotr Babicki honorowo podał się do dymisji. Prezydent Marek Materek sam się zaszachował, okazało się, że władzę w powiecie może przejąć PiS. Przed rozpoczęciem sesji powiatu Marek Materek  wysępił przed radnymi. W wypowiedzi zawarł pojednawcze słowa wobec radnych PiS i pochwały słał wobec posłów PiS z naszego regionu, nawet laurkę dostał prezes Jarosław Kaczyński. Wróble ćwierkają, że powyższe wystąpienie zostało uzgodnione z posłem Krzysztofem Lipcem. Radni PiS nie brali udziału w głosowaniach i tym sposobem Marek Materek odzyskał władze w powiecie.  Swego czasu pisałem, iż skupienie władzy w jednych rękach jest zgubne. Marek Materek wybronił się i Starostą został Piotr Ambroszczyk, człowiek prezydenta. Myślę,  że niedługo dowiemy się o działaniach PiS, aby przejąć władze w powiecie.

                         Na granicy polsko-białoruskiej jest coraz goręcej pomimo jesiennej pory roku. Dyktator Białorusi za namową Prezydenta Władimira Putina eskaluje konflikt. Tajniacy białoruscy i zmuszeni uchodzić, atakują przejście graniczne w Kuźnicach, celem jest sprowokowanie Straży Granicznej i Wojsk Obrony Terytorialnej do użycia drastyczniejszych środków w obronie granicy. Na całym zamieszaniu cierpią uchodźcy, którzy zostali nieświadomie ściągnięci na granicę z Polską i koczują w lasach. Codzienne komunikaty mówią o ludziach, którzy zmarli z wycieczenia i zamarznięcia. Wśród nich są kobiety i dzieci. Cierpienie Uchodźców jest niewyobrażalne. Władze Polskie nie dopuszczają do Irakijczyków, Syryjczyków, Afgańczyków wolontariuszy, którzy choć trochę mogliby im ulżyć. Głos kościoła o wydarzeniach na granicy pierwszy raz rozbiegł się z głosem rządzących. Rząd jest od ochrony granicy, a my do udzielania ludziom pomocy, którzy szukają spokojnego miejsca do życia. UE musi wreszcie zająć się problemem. Muszą nastąpić zmiany w przepisach emigracyjnych. UE nie uniknie naporu uchodźców z miejsc, w których nie można żyć. Z czasem napór z południa globu będzie jeszcze mocniejszy. Dojdzie problem klimatyczny i brak wody. Na obecny czas UE stosuje zasadę znaną w starożytnym Rzymie. Rzymianie nie wierzyli, że ludy północnej Europy będą umieć sforsować granice imperium, zanim się obejrzeli, plemiona germańskie panoszyły się po Rzymie. Zmiany systemu przyjmowania uchodźców, rozdział między krajami członkowskimi, zapewnienie pracy i wykształcenia to jedyna droga rozwiązania problemu w pokojowych warunkach. Unia ma możliwości polityczne i finansowe starać się pomóc krajom z Afryki, Azji w rozwoju demokracji, która jest niezbędnym elementem zatrzymania migracji. Czeka przed nami kolejna fala przemieszczania się narodów.

                         Kolejny raz, niezmiennie od 1997 roku Jarosław Olech przywozi medal z mistrzostw Europy lub Świata. Obecnie z Norwegii przywiózł do miasta Stara srebrny medal mistrzostw świata. Jarosław Olech to najbardziej utytułowany zawodnik trójboju siłowego w dziejach tej dyscypliny trenuje w Wikingu Starachowice, jest również radnym powiatu starachowickiego. Pozazdrości kondycji panu Jarosławowi (44 lata). 

 

 

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów



 

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów

 

Doszliśmy w naszych rozważaniach do Kroku Piątego. Pierwsze trzy kroki to przyznanie się przed sobą i swoim Bogiem do bezsilności, ale nie bezradności. Czwarty krok ma jeden cel. Wybaczenie sobie i innym. Nikt nie jest winny zapadnięcia na chorobę alkoholową, jak również sam chory nie jest obarczony zachorowaniem.

Czwarty krok pozwolił nam się poznać, dojść do zakamarków świadomości. Jest to rozeznanie w swoich zaletach, jak i wadach.

Piąty krok prowadzi do przyznania się przed Bogiem do swoich błędów, nienawiści,  demonów  przeszłości targających życiem pijackim. Często zdarza się, iż sponsorzy proszą o wypisanie swoich błędów. Następnie odczytanie ich przy nim.

Piąty Krok to przejście przez bramy piekieł, aby powrócić odnowionym, bez bagażu przeszłości. Katolicy ten bagaż zrzucają podczas spowiedzi. Nic nie stoi na przeszkodzie, by takie rozliczenie zrobić bezpośrednio przed Bogiem w indywidualnej modlitwie.

Przyznanie się przed drugim człowiekiem, opowiedzenie o swoich błędach, które często prowadziły do skrzywdzenia innej osoby, nie jest łatwy. Krok Czwarty i Piąty to swoiste katharsis, które bezwzględnie trzeba przejść. Ilu alkoholików tak wiele jest opisanych, wypowiedzianych błędów, które ciążą na duszy chorego. Zasadą Programu 12 Kroków jest bezwzględne poddanie się jemu i przejście go uczciwie. Bez uczciwości Program nie zadziała, co grozi powrotem do picia.

Fragment V rozdziału „Anonimowych Alkoholików”, wyd. IV WK, str. 58 – 60

Rzadko się zdarza, by nie powiodło się komuś, kto dokładnie
podąża naszą drogą. Do zdrowia nie wracają ludzie, którzy nie mogą
lub nie chcą poddać się całkowicie temu prostemu programowi.

Powyższy cytat jest sednem Programu 12 Kroków. Warto dogłębnie spojrzeć w siebie i swoje pijackie życie i wyciągnąć wnioski. Przyznać się przed przyjacielem, sponsorem, kapłanem lub inną osobą do swoich błędów, aby ogon ciągnący się za trzeźwym życiem odciąć definitywnie.

Krok Czwarty i Piąty  przeprowadzają nas przez czas wspomnień o życiu, które chcemy porzucić. Pomoc Siły Wyższej i Boga – „jakkolwiek się Go rozumie” – jest niezbędna, by zmiana była trwała. 

Teraz czas na Krok Szósty.

Dokąd zmierzamy


  

 

Oto obraz człowieka prezentowany we wszystkich mediach; dziecko to uśmiechnięty człowiek, mający wiele zajęć, od intelektualnych, artystycznych, po sportowe. Przynosi radość rodzicom, a dziadkowie dziwią się, jak oto ich wnuk/wnuczka są mądrzy. Nastolatek oto pełen zapału w nauce, grający świetnie w grach zespołowych, uczący się grać na instrumencie, zaliczający kolejne egzaminy, planujący dalszą naukę w najlepszej szkole w okolicy, a może nawet z internatem. Licealista to już chodząca encyklopedia ma wiele zainteresowań, dba o rozwój fizyczny, osiąga sukces za sukcesem. Spójrzmy na studenta i studentkę – to już nie niedojadający kujon, lecz pełen optymizmu młody fachowiec/specjalistka, dążący do celu z perspektywami dalszego rozwoju. Przejdziemy do młodego małżeństwa, planuje dziecko lub je już ma, stać ich na kredyt mieszkaniowy, wakacje bliższe i dalsze, spędza dużo czasu na rozrywkach. Czterdziestoletni mieszkańcy naszego globu to doświadczeni rodzice, pracujący w firmach, które dbają o ich rozwój, a co za tym idzie – zarabiający coraz więcej, planujący edukacje dzieci. Przyszedł czas na dziadków, którzy myślą tylko o rozrywkach i odpoczynku, zajmują się wnukami, które są ich oczkiem w głowie.

                A jak jest naprawdę.

                Prawda jest tak, że 80% społeczeństwa globu potrafi zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, nie stać ich na więcej. Dwa miliardy ludzi żyje za 2,5 dolara dziennie, jeżeli rano nie wyjdzie do pracy, będzie głodowało.

                Mniejszość ludzkości żyje w bańce, w której na wszystko jest recepta, poradnik, trener. Nastawieni na sukces, zaspakajanie własnych potrzeb. Jeżeli nie następuje wzrost, uważane jest to za chwilową niedogodność. W tej gonitwie zapominajmy o współczuciu, empatii. Oto ja jestem najważniejszy i muszę zaspakajać swoje potrzeby.

                Niezbywalną częścią życia jest cierpienie, smutek, bezradność, niemożność i śmierć, którą schowaliśmy za parawanem w szpitalnej sali. Ostateczność naszego życia lubimy oglądać na ekranach telefonów. Już nie ma konania w obecności bliskich. Śmierć jest niemedialna. Inaczej jest z biedą, kataklizmami, katastrofami – to przyciąga bogatą cześć społeczeństwa. Śledzimy wiadomości, aby pławić się w informacjach o krzywdzie, bólu. Portale, fora społecznościowe, telewizja, radio, Internet pełne są doniesień o kłopotach elit. Aspirując do tego grona, z ciekawością śledzimy potknięcia celebrytów. Siedzimy sobie w bańkach społecznych i zajmujemy się sobą. Z lubością oglądamy programy o kłopotach innych, biedzie, głodzie, wojnach, z chęcią wysyłamy przelew, by polepszyć swój wizerunek, jacy to my jesteśmy wspaniałomyślni.

                Przyjęliśmy narracje globalnych koncernów i państw największych trucicieli, że to od nas zależy ratowanie środowiska, segregujemy śmieci, chodzimy piechotą do pracy, korzystamy z ekologicznych opakowań. Chodzi o to, byśmy wszyscy, żyli zgodnie z obecnym wzorcem, nie uratujemy planety. Tym powinni się zająć ci najwięksi truciciele. Dzięki takiemu przekazowi, iż to od nas zależy, owe koncerny zarabiają jeszcze więcej. Pełna odpowiedzialność jest w rękach koncernów, to one mają możliwość zmieniania rzeczywistości. My możemy jedynie w tym uczestniczyć.

                W bańkach społecznych szerzy się ksenofobia, niechęć i agresja wobec tych, którzy wyglądają i zachowują się inaczej. Dobitny przykład mamy w naszym kraju. Społeczeństwo panicznie boi się inności.

                Na tym lęku swoje poparcie buduje PiS. Straszy swoich wyborców falą uchodźców, którzy rzekomo zagrażają naszemu krajowi. Partie opozycyjne przedstawiają jako środowiska, które nie rozumieją  poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, jaki mają wyborcy PiS.

                Jeszcze jeden aspekt, oto okazało się, że nie ma boga. W grupie 20% społeczeństwa globu jest coraz większa populacja osób, która wierzy w swoją sprawczość i twierdzi, że bóg nie jest im potrzebny. Przedstawicieli największych religii sięgają po sposoby przymusu, napierają na władze, aby nie utracić wyznawców.

                Tak naprawdę do godnego życia i spełnienia jest potrzebna miłość i bliskość. Cała otoczka materialna nie przysparza trwałego szczęścia. Zaspakajanie swoich materialnych potrzeb z myślą o szczęściu jest niczym innym jak uzależnieniem. Całe szczęście kryje się w uczuciach i emocjach.

                Ludzkość musi się zatrzymać, przewartościować sens życia. Przestać być społeczeństwem, które chce mieć i stać się społeczeństwem, które chce być.

 

Polecane

Powieści noblisty Jon Fosse pt. Drugie imię. Septologia 1-2

      Co czyni nas tym, kim jesteśmy?                   Bohaterzy powieści noblisty Jon Fosse pt. Drugie imię. Septologia 1-2 to malar...