Marzena wstała, z łóżka wyjrzała przez okno . Ranek wydawał się,
przyzwoity jak na majowy dzień przystało. Wspominała , krótką rozmowę z Pawłem.
W duszy rozrywały ją myśli, czy dobrze zrobiła, że w kilku zdaniach
opowiedziała o swoim plugawym życiu. Jak to on zagadnął – powiedziała na głos-
coś o patrzeniu w lustro z rana i radości , widoku swojej twarzy.
Marzena przyglądała się z uwagą swojej nieumalowanej twarzy.
Zamykała, otwierała oczy. Czy ta gęba jest inna od tej pijackiej? – zadała sobie pytanie .
Malując oczy, wspomniała wielkiego kaca, kiedy wydaje się, iż umierasz, z jakim trudem wykonywała makijaż. Wzrokiem wspomnień widziała, swoją
opuchniętą twarz, z podkrążonymi oczami, ustami spierzchniętymi.
Czekać na przebaczenie. Brak mi sił na czekanie – cicho szeptała
– potrzebuje paliwa do dalszego życia. Przebaczenie dałoby mi siłę, na dalsze życie
w abstynencji. Niby jest dobrze, dzieci się uśmiechają, mąż nie gdera, ale widzę
w ich oczach obawę, może strach. Biegam po mitingach i szukam odpowiedzi na to
pytanie.
- co mam zrobić – szeptała – jak przekonać ich, że się nie
napije, że tak dużo straciłam i nie chce już więcej tracić. Chce odzyskać ich.
Radować się życiem z nimi. Zapomnieć zapachy melin, widok pijanych facetów.
Chodziła po kuchni, sprzątając naczynia, po śniadaniu męża i
dzieci, którzy poszli do swoich obowiązków. Wszyscy pracują ona jedna siedzi w
domu. Wiele lat nie pracowała i teraz nie wie, czy podoła jakiś innym obowiązkom
niż domowe. Zmywała naczynia. Słuchała cicho radia. W głowie ciągle miała
wczorajszy miting i wypowiedzi kolegów o przebaczaniu. Tak pragnęła
przebaczenia. Wszyscy doczekali się. Czy ja się doczekam ? – powiedziała
głośno. W sercu lęk się zadomowił. W głowie przelatywały myśli z pijackich dni.
Siadła przy oknie obserwowała ulice powoli zamierającą, jak
to na drodze osiedlowej. Rano gwar, kiedy ruszają mieszkańcy do pracy i
szkół. Następnie cisza i spokój, aż do czasu powrotu wszystkich do domu.
Widziała sąsiadkę , która dopiero teraz wyszła z psem.
Przypomniała sobie, jeszcze niedawno siedział przy oknie z piwem w reku. Wzdrygnęła się. Wstała.
Pobiegła do łazienki, przemyła twarz.
Zadzwonię do Pawła – powiedziała na głos, jakby chciała
odgonić myśli złe. Przeraziła się nawrotu, głodu alkoholowego. Chwyciła telefon,
wybrała numer do Pawła.
- słucham – powiedział Paweł
- przepraszam, że dzwonie, ale boje się – wymamrotała.
- czego się boisz?
- boje się, że pójdę chlać – płaczliwie powiedziała Marzena.
- mogę – ze spokojem mówił Paweł- zaręczyć Ci, że jeżeli nie
będziesz chciała, to nie pójdziesz się napić. W kwestii picia zależy wszystko od
ciebie. Masz wpływ na siebie. To Ty decydujesz, co zrobisz za minutę, za
chwile. Nikt Ci wódki nie wleje w gardło, nikt za Ciebie nie pójdzie po piwo.
Wszystko jest w Twoich rękach. Spójrz na siebie, ile już odbudowałaś. Ile w
Twoim życiu nastąpiło zmian.
Marzena słuchała ze spokojem. Czuła jak wraca jej odwaga.
- dzięki – weszła w zdanie Pawłowi – jestem już odważna. Nie
poddam się.
- oj – przerwał jej Paweł- to nie chodzi o odwagę, o moc . Tu
chodzi o przyznaniu się do porażki, do bezsilności. Ale jednocześnie wiedząc,
że nie jesteś bezradna. Masz wiele narzędzi, którymi możesz naprawiać swoje
życie. Codzienne obowiązki to też wyzwanie, też nimi można budować trzeźwe dni.
Te drobne sprawy prowadzą Cię do lepszego życia. Powoli rozliczaj się z
przeszłością. Powoli naprawiaj, co można naprawić. Bliscy to zobaczą i
zrozumieją. Teraz zajmij się obowiązkami. Staraj się je polubić. Zajmij się
sobą. Ważny jest wygląd i zdrowie.
- ale ja się boje, że wiesz, się napije. Zacznę chlać-
błagalnym głosem mówiła Marzena – jestem sama w domu, nikt mnie nie zatrzyma,
kiedy będę chciała wyjść po wódkę, piwo.
Przyjedź, posiedź ze mną.
- Marzena posłuchaj – cedził spokojnie słowa. Przebiegła mu przez
głowę myśl, przewrotna. Marzena to niczego sobie babka.- to od ciebie zależy, czy
pójdziesz pić. Chodzi, by tabun ludzi było przy tobie, a Ty byś chciała iść na
wódkę , to i tak byś poszła. – mówił do Marzeny i jednocześnie kłócił się
wewnętrznie, czy skorzystać z zaproszenia. Paweł zna wiele historii, które
tak się zaczynały, a kończyły się łóżkiem.- zrób się na bóstwo. Nie wychodzi z
domu. Zajmij się obowiązkami i pamiętaj o jednym, „dziś nie pije”. Teraz nie piję. Masz za dużo
do stracenia.
- rozumiem. Tak zrobię. Dziękuje, że znów zgodziłeś się mi
pomóc.
- nie ma za co . Dzwoń, jak tylko będziesz chciała. Pa , pa –
pożegnał się Paweł.
Paweł to 50-latek z kilkuletnim stażem niepicia. Lubiany
przez środowisko AA. Chętny do pomocy . Wielu mu zawdzięcza trwanie w abstynencji.
On też ma kilku znajomych, którzy jego wsparli. Od kiedy przestał pić, zmienił
się, fizycznie jak i wewnętrznie. Teraz ma sylwetkę wysportowaną. Zadbany.
Zaczął się ubierać ze smakiem i młodzieżowo. Najważniejsze zmiany to akceptacja
siebie i innych. Chęć niesienia posłania AA. Pomoc innym. Paweł to diametralnie
inny człowiek. Dawni koledzy od wódki nie kryją zdziwienia na zmiany Pawła.
Kiedyś wygląd jego dawał,wszystkim do zrozumienia kim jest i co go zabija. Lata wyniszczał Go alkohol pity w różnych postaciach, w różnych miejscach i z różnymi
ludźmi.
Czy powinienem iść do Marzeny ? – zadawał sobie pytanie.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń