Pasternik może nic nie zmieniajmy

             







  Korzystając z dobrej pogody, która woła do siebie, zaprasza na wypad, tu, blisko, aby pobyć wśród przyrody. To takie banalne przez to piękne.

                Wybrałem się na groble. Powstała w początkach XX w. Zadaniem nasypu było oddzielenie powstałego zbiornika wodnego od rzeki Kamiennej, naszej połowicy, która dzieli gród na dwie części. Od zawsze pamiętam pytanie – z której strony rzeki mieszkasz?. Należy do tej grupy mieszkańców Starachowic, którzy mieli okazje zamieszkiwać w kilku miejscach. Przez większość życia mieszkałem po stronie południowej.

                Zbiornik Pasternik powrastał, jako akwen przemysłowy. Miał zabezpieczać przemysł jak i mieszkańców w wodę. Obecnie stanowi użytek ekologiczny, który upiększa miasto nad Kamienną.

                Kiedyś latem na Pasterniku można było plażować, pływać kajakami, rowerkami wodnymi jak równie małymi łódkami z żaglami (typ ich mi nie jest znany). Przy ul. Kieleckiej znajdowała się stanica i niewielka plaża. Nawet była niewielka budowla, która imitowała latarnie. Z głośników grała muzyka, niosąca się po wodzie w stronę Starachowic Zachodnich. Kiedy byłem dzieckiem ojciec zabierał mnie, aby popływać rowerkiem lub kajakiem. Wokół rozlokowani byli wędkarze liczący na karpie, leszcze i inne biedne ryby, które przez nieuwagę dały się złapać wędkarzowi. Bardzo często grobla była przerwana podczas powodzi. Ostatnim czasem miasto naprawiło nasyp, dzięki czemu mogłem się wybrać na przejście jej całej i dotrzeć do Wygody. Kiedyś wioski pomiędzy Starachowicami a Wąchockiem. Przypomniałem sobie żart o Sołtysie Wąchocki. Oto on. –Co ma sołtys Wąchocka jak stanie między Starachowicami a Wąchockiem?

                Tak było, a jak jest?

                Jest pięknie po kilku chwilach już jestem w królestwie ptaków, żab i innych małych mieszkańców szuwarów, trwa i bagien. Ten śpiew przekomarzanie się zwierząt urzekł mnie niezmiernie. Przysiadłem, na brzegu, aby wsłuchać się w cywilizację stworzoną przez Naturę. W obecnej sytuacji, kiedy Natura mówi nam dość niszczenia środowiska zasmuciłem się, iż jest planowane oczyszczanie zbiornika.  Ładnie to brzmi, ale mnie kojarzy się z ingerencję w środowisko zwierząt i zniszczenia ich miejsca bytności. Kto dał nam  prawo zmienić ich środowisko? Które stworzyły po opuszczenia Pasternika przez ludzi.




Irlandczyk Martina Scorsese opowiada o gagsterze

              





Kiedy siadasz do oglądania filmu wyreżyserowanego przez mistrza kina gangsterskiego masz w głowie efektowne sceny przynależne do tego gatunku. Niestety Martin Scorsese jest nieprzenikniony. Prezentuje nam film, w którym przemoc jest na drugim planie. Do tego celu zatrudnia aktorów – gangsterów 100-lecia filmu, czyli De Niro, Al Pacino i Joe Pescie. Znakomici aktorzy w wieku emerytalnym znakomicie nadawali się do tego obrazu.

    Irlandczyk to film nie o zbrodni a przyjaźni, zasadach i tym, z czym każdy z nas się kiedyś będzie musiał zmierzyć, czyli odchodzeniu i rozliczeniu się z przeszłością. Zaraz po zakończeniu oglądania filmu miałem jedną myśl, czemu ten film został nakręcony tak długi? Po ochłonięciu już wiem, odchodzenie to proces, który trwa całe życie. Irlandczyk główny bohater opowiada o swoim życiu w kręgach mafii. Poznajemy prozaiczność zbrodni. Egzekutor nie ma wyrzutów sumienia, traktuje zadania jak zlecenie, które dają mu kapitał do prowadzenia rodziny. W chwilach ostatnich przed księdzem przyznaje się, że jednego w życiu żałuje – telefonu do wdowy po zabitym przez niego chlebodawcy.

                Stare przysłowie sprawdza się w opowieści przestawione w dramacie. Zaczynasz od kozika a kończysz na morderstwie. Kryminalista nie zauważalnie pokonuje kolejne szczeble w drabinie poznawania smaku przestępstwa. Za każdym razem jego skóra twardnieje, zbrodnia nie dociera do sumienia.

                Warto film obejrzeć, aby poszperać w ludzkich sumieniach. Mam jedno, ale do realizacji filmu. Komputerowe odmładzanie głównych bohaterów nie przypadło mi do gustu. Lepszym rozwiązaniem byłoby, by w scenach retrospekcji zagrali młodzi aktorzy.

                „Słyszałem, że malujesz domy”

Zasadę odpowiedzialności poznałem w programie 12 Kroków





Zasada odpowiedzialności poznałem po kilku miesięcznym utrzymywaniu abstynencji. Stało się to dość prozaicznie, musiałem podjąć decyzje i przyszło dość łatwo, co mnie zastanowiło. Przyczyną było zaprzestanie rozpatrywania skutków mojej decyzji. Oczywiście nie chodzi mi o podejście do życia, jako lekkoduch. Zrozumiałem, że skutki mojego rozstrzygnięcia nie zawsze muszą być zgodna z moimi przewidywaniami i nie może być to pretekst do picia. Życie polega na dokonywaniu wyborów i branie za nie odpowiedzialności.

Jak świat światem nie ma człowieka, który dokonywał zawsze dobrych wyborów. Jeżeli jednak jest odpowiedzialny ponosi konsekwencje złych wyborów, staje się wiarygodnym człowiekiem.

Alkoholik czynny jest kompletnie niewiarygodny jego huśtawka emocjonalna, fobie, zakompleksienie prowadzi do złych wyborów i ucieczkę w picie. Następstwem pijaństwa są konsekwencje niejednokrotnie poważne. Znamienne jest to, że każde niepowodzenie traktowałem, jako porażkę spowodowaną przez działania innych. Nie potrafiłem wziąć odpowiedzialność za moje działania. Słynne tłumaczenie, że ilość wypitego alkoholu nie zależała ode mnie. Przekonywanie o namówieniu mnie do picia czy wręcz do zmuszenia.

Obecnie zdaje sobie sprawę, że ówczesne tłumaczenia były podpowiedzią choroby alkoholanowej. Bez alkoholu w organizmie z dużą łatwością przyjmuje odpowiedzialność za całe moje życie. Pamiętam, że wpływ mam na siebie i nie mogę brać odpowiedzialności za decyzje innych.

Zrozumiałem, że bez wódki łatwiej poruszać się po ziemskim padole. Co nie oznacza życia w pełnym szczęściu. Alkoholik jak każdy człowiek ma życie usłane różami z kolcami.

Teraz poruszę najważniejsza kwestie. To nie moje przemyślenia doprowadziły mnie do zasady odpowiedzialności a program 12 Kroków, który poznałem na mitingach AA. Anonimowi Alkoholicy to społeczność mająca jeden wspólny cel mieć pragnienie niepicia alkoholu i dzielenie się radością z cierpiącymi alkoholikami. Zaprezentowanie swoją postawą, iż można żyć bez alkoholu i co najważniejsze odpowiedzialnie. Mało jest ludzi, którzy stosują program 12 Kroków a nie są odpowiedzialni.  

Twój ból wiekszy niż mój - Staszewski odpowiada Kaczyńskiemu



Józef miał ojca, żonę i syna
I tego się dnia dla nich czas ten zatrzymał.
Józef nie wspomni dzisiaj dnia tego.
Twój ból jest lepszy niż jego,

Twój ból jest lepszy niż jego.


 

 

                Kazik wielokrotnie udowadniał, że sprawy Polski i Polaków nie są mu obojętne, chcąc potwierdzić to stwierdzenie tytułami piosenek musiałbym przytoczyć ich bardzo wiele. Kazik miał odwagę zaśpiewać Prezydentowi Wałęsie by oddał mu pieniądze. Bez retuszy zaśpiewać o Polsce i naszych przywarach. Komentuje nasze życie społeczne, polityczne od wielu lat.

                Obecnie zareagował na arogancje władzy wobec obywatela. Czym wywołał ogromny tumult w mediach i wśród polityków. Działania dyrekcji radia, która zdjęła utwór z anteny doprowadziły do upadku Programu 3 Polskiego Radia. Unaocznił, do czego jest władza zdolna w wykreowaniu rzeczywistości. Cenzura, która kojarzy się z dawnymi czasami w Polsce lub z krajami o autorytarnych rządach zawitała pod strzechy naszych domów.

                Utwór „Twój ból jest większy niż mój” opisuje sytuacji z 10 kwietnia, kiedy to pomimo zakazu lider partii rządzącej odwiedza cmentarz Powązkowski. W trafnych słowach Kazik opisuje powyższe wydarzenie. Z odpowiednim komentarzem. Piosenka nie jest wysokim lotów muzycznych, ale w całej akcji nie o to chodzi. Kazik Staszewski wskazał arogancje władzy i ich intencje.

                Polityk, który chce być wodzem narodu porównywalnym do Józefa Piłsudskiego moim zdanie w takiej chwili powinien wyjść i powiedzieć:

- „moi kochani dziś jest dziesiąta rocznica katastrofy smoleńskiej. Moje serce krwawi, tak bardzo chciałbym odwiedzić groby tragicznie zmarłych. Niestety musimy się podporządkować zalecenia kwadranty. Bądźmy razem w modlitwie. Zostańmy w domach”.

Świeczka zgasła jednoaktówka Aleksandra Fredry

              






Kto by pomyślał, że sztuka z połowy XIX w autorstwa Aleksandra Fredry w dobie pierwszej kwarantanny XXI w będzie tak aktualna.

                Oto para podróżnych z przyczyn od siebie niezależnych musi spędzać noc w leśnej chacie. Aleksander Fredro rozpoczyna jednoaktówkę od kłótni. W swój rozpoznawalny sposób autor pokazuje, jak różnie kobiety i mężczyźni spostrzegają świat, kiedy jest on prezentowany w blasku świecy. Po wygaśnięciu świecy wszystkie rozbieżności przestają mieć znaczenie.

                Wielu autorów podejmuje temat pochodzenia kobiety i mężczyzny. Każdy z nich dochodzi do tego samego wniosku kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa. Ta niezgodność pozwala budować całe społeczeństwa. Różnorodność jest twórcza.

                Kiedy tak wiele małżeństwie przebywa na przymusowej kwarantannie warto poświeci pół godziny na jednoaktówkę Fredry, który podpowiada jak rozwiać domowe napięcia.  Zwłaszcza że w sztuce grają znakomici aktorzy Maciej Stuhr i Agnieszka Radzikowska w reżyserii Jerzego Stuhra.

                Portal Ninateka to znakomity pomysł, pozawala zaznajomić się z wieloma znakomitymi sztukami. Warto tu zaglądać.

Polecane

Twarde Fakty: Wybór i Zarządzanie w Starachowicach

      Zgodnie z sondażami władze w mieście i powiecie utrzymał Komitet Wyborczy Marka Materka. Kusz bitewny opada, miejsce potyczki odsłan...