Spotkajmy się w Jerozolimie dramat Andrzeja Lenartowskiego


       







  Obejrzałem sztukę na podstawi dramatu Andrzeja Lenartowskiego "Spotkajmy się w Jerozolimie" o Pogromie Kieleckim.
          Wydarzenie z 4 lipca 1946 r to ciemna plama na historii miasta. Mieszkańcy prowincjonalnego miasteczka wykorzystując plotkę o tzw. „Mordzie Rytualnym” napadli na mieszkańców kamienicy przy ul. Planty 7, przy cichym przyzwoleniu władzy a nawet współuczestnictwu zabito 35 osób pochodzenia Żydowskiego.
         Autor dramatu nie wnika w przyczyny pogromu jak i nie opisuje dokładnie przebiegu wydarzeń. Przestawił nam mieszkańców jednej izby w kamienicy. Każdy z nich opowiada swoje wojenne losy i bieg zdarzeń, który pozwolił im przeżyć II Wojnę Światową. Zamknięci w czterech ścianach oczekują końca swojego życia widząc tłum, który pragnie ich zabić tylko z powodu tego, że mają pochodzenie żydowskie.
         Lipiec to miesiąc w historii naszego kraju, który jest przesiąknięty krwią ludzką. To właśnie w tym miesiącu zdarzyły się trzy wydarzenia, myślę tu o Pogromie Kieleckim, Mordzie w Jedwabnym i Rzezi Wołyńskiej. W tych wydarzeniach giną niewinni ludzie tylko dla tego, że są innego pochodzenia. Wystarczy plotka, stare zatargi, przesądy, aby jeden człowiek napadł na drugiego. We wszystkich tych faktach bardzo ważną role odgrywa tzw. wiara w boga.
         Jeden z bohaterów sztuki wypowiada słowa, „Jaki to interes palić pończochy”. Zabicie człowieka jest interesem, jego dobra materialne należą się mordercy. Żydzi ginęli tak w pogromach ich majątek z ochotą został przejmowany przez morderców podobnie działo się na Wołyniu z Polakami.
         Dramat został napisany w 1991 a premiera odbyła się w 1996 r, czyli to pierwsze głosy, które chciały się rozliczyć z naszą straszną przeszłością. W następnych latach artyści wypowiedzieli się o Jedwabnem i Wołyniu. Te wypowiedzi łączy jeden wątek osoby mordujące, to sąsiedzi, znajomi. Mordercy znali doskonali swoje ofiary i nie mieli żadnych skrupułów by dokonać tak straszliwej zbrodni. Ich celem jest przejecie majątku zabitych. Nieprawdopodobne jest zachowanie bierności kapłanów, którzy dopiero po Pogromie Kieleckim zabierają głos i piętnują wydarzenia.  Pozostałych dwóch przypadkach wręcz namawiają wiernych do napadania na bezbronnych sąsiadów.
         Musimy pamiętać o wydarzeniach lipcowych i przekazywać o tym informację następnym pokoleniom, aby miejmy nadzieję nigdy więcej nie wydarzyły się zbrodnie mordów sąsiedzkich.
         Tylko, co zrobić z hasłem, który słyszę -  „Polska dla Polaków”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...