„Dobre czasy
to nie te, w których się żyło, ale które się wspomina”.
Skończyłem czytać powieść totalną Wiesława Myśliwskiego
„Ostatnie rozdanie” i natychmiast mam ochotę siąść i za Bohatera napisać list
do Marii. Jak można tak przez wiele lat nie odpowiadać na listy?
Autor opisuje
nam nihilistę, skupionego na sobie bogatego mężczyznę, który pod wpływem
poczucia przemijania kartkuje swój notes. Zapisany adresami, w nich poszukuje
sensu istnienia, wartości, które urzeczywistnią jego życie. Wiesław Myśliwski
nie opisuje nam powierzchniowości bohatera, nie wiemy jak, wygląda, ile ma lat, zwraca
uwagę tylko na fakt, że bohater jest zamożnym człowiekiem.
W ciągłym
monologu, bez zachowania chronologii opisuje nam swoje życie, w który było
kilka zwrotów. Trwanie bez miłości i brak przywiązania do osób występujących w
jego życiu. Kobiety traktuje jak narzędzia potrzebne do realizacji swoich
celów.
Przez cała
powieść przetacza się postać Marii pierwszej jedynej miłości bohatera, która
pisze listy do niego, by informować Go o sobie i podkreślać swoją miłość do
niego. Z każdą stroną czytania wzbierała
we mnie złość. Czemu nie odpisuje? Miłość trzeba uszanować, nie można przejść
obok niej obojętnie.
Teraz wiem, że
odpisując na list. Zabiłby miłość niewypowiedzianą, najtrwalszą i najpiękniejszą.
Miłość duchowa poza czasem i materią.
Od jakiegoś
czasu czytam powieści Wisława Myśliwskiego i zachwycam się pisarstwem, które
jest nazwane totalnym. Pisarz nie zostawia w powieści żadnego aspektu bez słowa
opisu a jeżeli coś jest pozostawione same sobie to, znaczy, że jest to sferą
intymną i nieosiągalną sztuką pisarską. Czytelnik sam musi opisać sobie
zagadnienie. Każdy oddający się w ręce autora musi przejść drogę, od której
odchodzą ścieżki. Nie można przeczytać dzieł Wiesława Myśliwskiego bez zbaczania
w te dróżki, by oddać się własnej kontemplacji i poznania samego siebie.
I znów zadaje
sobie pytanie. Czy odpisać na listy Marii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz