Pani Olgo dziękuję za chwile wytchnienia, zastanowienia


               




 Mgła opada w porannym słońcu, to późna jesień.  Widzę pierwszy zarys, kontur. Po chwili skupionym wzrokiem spostrzegam postać kobiecą. Uśmiechnięta, pełna dobra, z dredami na głowie. Podnosi szklankę z wodą, pije łyk, rozgląda się po słuchaczach. Spokojnie czyta swój referat. Powoli przez sale płynie mowa w języku polskim. Słuchacze czytają tłumaczenie z kartek.

                Siedzę przed monitorem komputera. Słucham. Łzy płyną. Z jakiego powodu tu oto mój płacz.  Pani Tokarczuk przekłada kartkę.

                Opowiada o zdjęciu, starej fotografii z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Mówi o tęsknocie. Również mam podobne zdjęcie. Pomarszczone nadgryzione przez czas. Odmiennie od fotografii Tokarczuk, ja na nim jestem. Bobas uśmiechnięty na rękach matki. Nie umiem odczytać myśli zamkniętych wyrazie naszych twarzy.

  Przestaje słuchać. Przypominam sobie, wspominam, kiedy pierwszy raz przeczytałem opowiadanie Olgi Tokarczuk. Syn bawił się klockami, córka spała w łóżeczku. A ja wiedziałem, że oto mam w dłoni arcydzieło. Było to ponad 25 lat temu.

                Zaraz przyszedł czas pogardy. Kiedy nic poza alkoholem nie było ważne. Przypadek dał mi szanse zmienić swój los.

                Kilka lat temu wróciłem do życia. Symptomem powrotu była lektura dzieł Olgi Tokarczuk. Kolejny raz powiedziałem oto czytasz arcydzieło. „Księgi Jakubowe” wbiły mnie w fotel. Kilka dni zajęło mi dojście do siebie, po przeczytaniu opowieści o mnie, bo przecież we mnie płynie krew bohaterów dzieła pisarki.





                Podążyłem w zaświaty prowadzony przez Tokarczuk. Trzymała mnie za rękę, dodawała otuchy. „Nie bój się Mezopotamskiej Bogini, pomoże ci zrozumieć”. Kummernis rozwieszona na krzyżu zmieniła moje podejście do wiary. Teraz wiem, że polowanie dla zabawy nie jest niczym miłym. Podróż nie musi oznaczać zwiedzania. Prawdziwe przemieszczanie odbywa się w  nas.
                      Czekam na kolejną lekcje spisaną na stronach książki.
                Mgła znów się podnosi. W szarości dnia zaczynają szczekać sfory złych psów. Z jazgotu wychwytuje słowa

 – oto kobieta, która chce zburzyć nasz świat

- oto kobieta, która chce poznać skrybę, spisującego dzieło Boga

- oto kobieta, która opluwa naród, obraża

- oto kobieta, która staje na przekór jednej słusznej idei

                Kim był nieznajomy, przyglądający się pracy Boga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...