Zobaczyć
jak Bierut pali zioło? Warto. Zapraszam na film Marcina Krzyształowicza Pan T.
Obraz przedstawia nam Warszawę lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. To czas
głębokiej komuny a w kulturze panoszącego się socrealizmu. W tej o to scenerii po stolicy a właściwie po
swoim wewnętrznym świecie oprowadza nas Pan T. Literat, który ma zakaz
publikowania. Władza dba o każdy aspekt życia mieszkańców komunistycznego
kraju. Elementy skrajne, nieprzystające do kreowanej rzeczywistości są spychane
na margines i takim elementem jest bohater.
Film
to komedia, która nie wzbudza salwy śmiechu po usłyszeniu wulgaryzmu lub
zobaczeniu obcinania nogi. To wysublimowany humor. Bez rechotu, ale z wesołym
wyrazem twarzy ogląda się kolejne sceny.
Paweł
Wilczak grający główną role znakomicie swoją minimalistyczną grą oddał
atmosferę czasów połowy XX w. Towarzyszy
mu Sebastian Stankiewicz, który w filmie jest dla bohatera kontrapunktem.
Przez
cały seans porównywałem film do książki Kafki „Proces”. Czy Józef K. to nie
przypadkiem Pan T. Zbyt dalekie porównanie, ale obaj panowie borykają się z
problemami, bo nie wpisują się w system.
Na
koniec mam wizję. Powstaje film Pan X. w którym zioło pali Jarosław Kaczyński a
towarzyszy mu młody pisarz z zakazem publikacji. Czy ten scenariusz ma sens? Oj
może się tak stać, nie dopuśćmy do tego.
Jeszcze
cytat z filmu – „pióra mistrza bym nie odmówił”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz