Wspomnienie
Pawła
Urodziłem się, by pić.
Odkąd sięgam pamięciom, miałem kontakt z
alkoholem. Jako kilkuletni chłopiec poznałem smak piwa. Często ojciec zabierał
mnie do baru piwnego, gdzie kupował złocisty trunek i oczywiście mnie oranżadę.
Pozwalał na spróbowanie piany piwnej. Smakowała strasznie, była gorzka i śmierdziała,
ale lubiłem to robić, bo wprawiałem ojca i jego kolegów w wesołość. Ojciec nadużywał
alkoholu i często alkohol był pity w domu lub przychodził do niego pijany.
Mama wówczas urządzała awantury ojcu o przepicie kolejnych pieniędzy. Ona również
nie unikała alkoholu i wiele razy Ją widziałem pijaną. Z perspektywy czasu i
wiedzy myślę, że ojciec był chory na alkoholizm, mama myślę, że piła ryzykownie.
Naście lat
W wieku nastu lat byłem ogromnym
przeciwnikiem alkoholu. Uważałem, że jest zgubom rodzin, a zwłaszcza mojej. Był
kilkuletni okres, kiedy ojciec nie pił alkoholu, ale wówczas mama nadrabiała zaległości.
To czas kłótni o pijaństwo matki. Wstydziłem przed się sąsiadami, za całe zło obarczałem alkohol. Wielu moich kolegów
przeszło już inicjację alkoholową ja ciągle odmawiałem. Pierwszy raz wypiłem w
wieku 17 lat. Pretekstem były imieniny kolegi. Mama strasznie się na mnie
obraziła, a ojciec przeszedł koło tego, jako norma. Pewnie on mając również 17 lat już pił. Od
tej pory wszystkie uroczystości ważne chwile życiowe spędzałem z alkoholem. Piłem
sporadycznie nie częściej niż raz w miesiącu. Było to jednak picie od razu ostre.
Upijałem się do utraty pamięci, czy do picia np. dwudniowego.
Wojsko
W wojsku bardzo szybko w pisałem się w
modę na picie. Po 4 miesiącach służby siedziałem w areszcie za samowolne oddalenie
po zakup wódki. W jednostce piłem przynajmniej raz w tygodniu na przepustce lub
urlopie całym dniami. Żołd przeznaczałem na papierosy i wódkę. Piłem dużo i
był to mój znak rozpoznawczy, iż za kołnierz nie wylewam. Po opuszczeniu koszar podjąłem prace,
jako zaopatrzeniowiec. Trafiłem wspaniale, tam to dopiero piłem. Byłem w swoim żywiole.
Małżeństwo
Podczas narzeczeństwa wielokrotnie żonie
dałem popalić swym pijaństwem. Do dnia dzisiejszego wypomina mi moje wyskoki. Myślę,
że gdyby była wychowywana w innej rodzinnie niż moja (akceptacja picia), nie zdecydowałaby
się na małżeństwo. Wszystko, co łączy się z małżeństwem u mnie, jest
jednoznaczne z piciem tj. urodziny dzieci, uroczystości rodzinne, kościelne, spotkania
towarzyskie itp. W wieku około 30 lat zacząłem się zastanawiać nad swoim postępowaniem.
Wielokrotnie dochodziłem do wniosku, że picie moje jest zbyt ostre i może mnie. Doprowadzić
do choroby alkoholowej. W myślach jednak ciągle się tłumaczyłem i udowadniałem,
że jest to normalne, tak mężczyźni piją i już. Wówczas piłem z przerwami kilkudniowymi,
co usypiało moją czujność.
Jestem alkoholikiem
Teraz wiem, że jestem zasranym
alkoholikiem i nigdy z tej choroby się nie wygrzebię. Mam żal do siebie,
świata, że zachorowałem. Musiałem dostać tyle wskazówek, by podjąć decyzje o
zaprzestaniu picia. Moje ostatnie 5 lat to picie codzienne.
Mam na imie Paweł jestem alkoholikiem
Często przebywa z osobami, które podobnie się przestawiają. Moją dywizją jest program 12 Kroków. Od kilku lat budzę się rano bez kaca.
Nie leczony alkoholizm prowadzi do śmierci, więzienia albo psychiatryka. Cierpienie i bezmoc są co raz większe. Można, da się to błędne koło przerwać. Jest terapia, są mityngi AA, gdzie tacy sami ludzie dzielą się wiedzą i wsparciem jak wytrwać w trzeźwości jak znów być szczęśliwym - jak Żyć.
OdpowiedzUsuńPoczątki są trudne, ale zaraz potem jest lepiej a bycie trzeźwym alkoholikiem otwiera umysł i duszę na nowe wspabiałe doświadczenia. Żyje się nawet pełniej u świadomiej niż ci, którzy nie zachorowali...