Grawitacja to film o samotności w kosmosie





Zasiadłem do oglądania „Grawitacja” tylko ze względu na efekty specjalne i piękne zdjęcia naszej planety zrobione z kosmosu.

                Fabuła filmu jak to ostatnio bywa nie zachwyca.  Scenariusz, kolejna wersja relacji między kobietą a mężczyzną umiejscowiona w tym przypadku w kosmosie. Reżyser Alfonso Curaron zapragnął pokazać nam „nieznośność bytu” w przestrzeni kosmicznej. Swoje przemyślenia filozoficzne umieścił na stacji kosmicznej i w przestrzeni nieprzyjaznej człowiekowi. Wielu autorów umieszczało akcje w nieprzyjaznych warunkach. Kosmos poza nielicznymi próbami jest w tej kwestii dziewiczy.

                Samotność powiązana z prawdopodobną utratą życia jest wdzięcznym tematem do realizacji. Reżyser wykorzystuje do przekazania treści scenariusza jedynie dwojgu wspaniałym aktorom. George Clooneya (Matt Kowalsky) gra typowego bohatera amerykańskich filmów akcji, czyli na pierwszy rzut oka lekkoducha, który aż do bólu jest pragmatyczny. Sandra Bullock (Ryan) gra kobietę z „jajami”, jako zjawiskowa aktorka robi to znakomicie. Kunszt  Sandry Bullock jest największym plusem obrazu.

                Wspaniale film został zrealizowany od strony operatorskie, a zwłaszcza kilkunastu minutowa scena wstępna. Autor zdjęć Emmanuel Lubezki jak wykazał jest znakomity operatorem. Zdjęcia w niewielkich pomieszczeniach są znakomite jak i przedstawienie nieważkości i pożaru na stacji kosmicznej.

                Dla mojego gustu brakuje tzw. głębszej treści. Można było więcej wlać treści o znaczeniach egzystencjonalnych czy ostatecznych. To moje postrzeżenia wynikając ze stanu mojego ducha. Tak więc nie jest to zarzut obiektywny, ale subiektywny.

                Na film warto iść do kina i obejrzeć w formacie 3D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...