Marek Materek. Sukcesy, wyzwania i przyszłość młodego prezydenta Starachowic

 


 

Kilka dni temu Prezydent Marek Materek opublikował na swoich mediach społecznościowych zdjęcie nóg z tajemniczym podpisem: „Czy warto było...?”. Pozwólcie, że odpowiem: warto było.

Marek Materek na trwałe wpisał się w krajobraz historyczny naszego miasta. To najmłodszy prezydent Starachowic, który przez trzy kadencje sprawowania władzy wykazał się niezwykłą umiejętnością pozyskiwania środków finansowych dla miasta. Był także pionierem w nawiązywaniu bezpośredniej komunikacji z mieszkańcami za pośrednictwem mediów społecznościowych, co zjednało mu sympatię wielu osób. Znany z uśmiechu, choć korytarze Urzędu Miejskiego czasem niosą echo jego humorzastej miny, Materek pokazał swoją sprawczość, kiedy przejął lokalne struktury Platformy Obywatelskiej. To posunięcie wywołało panikę wśród lokalnych baronów. PO szybko pozbyło się młodego, przebojowego polityka. Teraz, jako wolny strzelec, doskonale radzi sobie na lokalnym gruncie.

Ale po tej laurce warto dodać parę łyżek dziegciu.

Po pierwsze, dlaczego Marek Materek tak uparcie dążył do władzy w PO? Jak mawiała moja babcia, „małą łyżką więcej się najesz, dużą tylko nachlapiesz". Po drugie, wyborców trzeba słuchać i nie pozwalać, by ich obawy, niechęć czy niezgoda zostały przejęte przez konkurencję. Przykładem tego jest nieszczęsna sprawa spalarni. Pomimo nieważności referendum w tej sprawie, Marek Materek powinien uwzględnić głosy przeciwników tej inwestycji. Z grupy około 1000 osób krzyczących „nie pozwalam” stworzyła się armia przeciwników politycznych.

„Brak wrażliwości ze strony władzy na głosy i dorobek różnorodnych grup społecznych godzi w sprawiedliwość społeczną, tylko pozornie wzmacnia państwo. Pochopność czy arbitralność decyzji mają cechy arogancji władzy, a stąd tylko krok do autorytaryzmu, który sprawia, że wskutek oderwania się od realnego, pluralistycznego społeczeństwa, władza służy już tylko samej sobie”.

Ten cytat z listu otwartego ks. prof. Marka Wierzbickiego do premiera Donalda Tuska jest dziś niezwykle aktualny. Prezydent Marek Materek wydaje się tracić wrażliwość, idąc wybraną drogą bez głębszej refleksji. Pewność siebie przeradza się w pychę i dumę. Parafrazując słowa Prezydenta Kwaśniewskiego: „Marku Materek, nie idź tą drogą.”

To ostatnia kadencja Marka Materka jako prezydenta Starachowic, ale jestem pewien, że nie zakończy swojej kariery politycznej. Choć projekt nowej partii upadł i nie został dostrzeżony przez elektorat, Materek zapewne będzie dalej działał na lokalnej scenie politycznej. Kto wie, może jakaś partia zechce w swoich szeregach młodego, dynamicznego polityka? Pan Marek Materek to zawodowy polityk i zwodu nie zmieni.

A co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do komentowania i dyskusji!

 


Jak jest tak dobrze w Starachowicach, to czemu jest tak źle?

 



     

    Oto słowa klasyka, które mocno wpisują się w starachowicki pejzaż. Od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nasze miasto stopniowo ubożeje.

    Podstawową wartością, która przyciąga mieszkańców, jest perspektywa rozwoju. Starachowice mocno odczuły transformacyjne zmiany. Z przodującego ośrodka w województwie kieleckim staliśmy się podrzędną miejscowością w województwie świętokrzyskim. Wiele miast i gmin wyprzedza nas pod względem rozwoju, szczególnie jeśli chodzi o dostępność miejsc pracy (w tym wypadku wyprzedzają nas tylko Kielce), mieszkalnictwo, przyjazne warunki dla młodych małżeństw oraz stabilną politykę wobec emerytów. Propozycje rozwiązań tych problemów opisałem w poprzednich „spacerkach” po Starachowicach. Ekipa Marka Materka stara się i podejmuje odpowiednie inicjatywy i działania, aby zmienić ten kurs.

    Wspominałem również o innym problemie, który drąży nasze starachowickie podwórko — pijaństwo, wręcz alkoholizm. Spożycie alkoholu w naszym mieście jest największe w regionie. Czytając sprawozdanie z działalności Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii na 2023 rok, przytoczę fragment:

„Cel główny zaplanowany do realizacji w Gminnym Programie Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii na 2023 rok został osiągnięty dzięki zrealizowaniu celów szczegółowych.

Cel GŁÓWNY:
              Ograniczanie zdrowotnych i społecznych skutków wynikających z używania substancji psychoaktywnych oraz uzależnień behawioralnych poprzez podnoszenie wiedzy i świadomości mieszkańców Starachowic, oraz prowadzenie skoordynowanych działań profilaktycznych i terapeutycznych”.

    Powyższe stwierdzenie jest nadużyciem. Pijemy i ćpamy coraz więcej. Dokument jest jedynie sprawozdaniem z rozdysponowania środków budżetowych. Od lat pieniądze są przydzielane w podobny sposób, bez refleksji nad tym, co można zrobić inaczej, co można zrobić lepiej. Te same fundacje i stowarzyszenia co roku wykonują te same działania. Może komisja powinna bardziej mobilizować beneficjentów? Zadam kilka pytań i oczekuję na odpowiedzi.

    Czy w tym przypadku samorząd naprawdę nie może nic zrobić? Oczywiście, że może.

    Powinniśmy sięgnąć po wzory z krajów i samorządów, gdzie jeszcze niedawno spożycie czystego alkoholu było podobne do naszego. Nie będę poruszał aspektów legislacyjnych, ale gmina może:

  1. Ograniczyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu.
  2. Wyznaczyć ramy czasowe, w których można sprzedawać napoje alkoholowe.
  3. Zakazać sprzedaży alkoholu na imprezach miejskich.
  4. Rozszerzyć profilaktykę antyalkoholową.
  5. Zintegrować działania CUS, Policji oraz organizacji pozarządowych.
  6. Zapraszać osoby publiczne, które poradziły sobie z uzależnieniem, na prelekcje.
  7. Rozpocząć współpracę ze Wspólnotą Anonimowych Alkoholików.
  8. Przeprowadzać szkolenia dla nauczycieli, opiekunów przedszkolnych, lekarzy, kuratorów, policjantów i strażników miejskich na temat rozpoznawania choroby alkoholowej, narkomanii itp.
  9. Propagować trzeźwy styl życia poprzez ulotki i plakaty w instytucjach miejskich i przychodniach.
  10. Szeroko informować w mediach społecznościowych o działaniach związanych z problemami uzależnień.
  11. Tworzyć strefy miejskie wolne od punktów sprzedaży alkoholu.
  12. Stworzyć punkt konsultacyjny przy SOR w starachowickim szpitalu, gdzie trafiają alkoholicy, narkomani oraz ich ofiary.

Co do działań leczniczych, nie można się przyczepić. W Starachowicach działa poradnia leczenia uzależnień, a chorzy są kierowani na przymusowe leczenie. Uzależnienie jest bardzo trudne do wyleczenia i trzeba mocno się pochylić nad problemem.

Jerzy Ficowski: Wędrowiec między kulturami

 

 

 



 

Po zakończeniu II wojny światowej Jerzy Ficowski poszukiwał swojego miejsca na ziemi. Nic nadzwyczajnego, spora grupa ludzi w tym okresie chciała się określić, musiała się opowiedzieć, znaleźć swoje miejsce na ziemi. Jerzy Ficowski powędrował z taborem cygańskim, co opisał w kilku książkach. Najważniejsza z nich to „Cyganie Polscy”, publikacja o ogromnej poczytności, nigdy niewznowiona i prawdopodobnie nigdy nie zostanie wznowiona z powodów poprawności politycznej. Obecnie nie mówi się „Cygani”, tylko „Romowie”, a wiele innych elementów tamtej książki nie jest akceptowalnych w obecnych czasach.

Na targu staroci w Starachowicach zakupiłem książkę Jerzego Ficowskiego „Demony cudzego strachu". Wolumin wydany w 1985 roku. Autor rozlicza się w niej z czasu wędrówki z taborami cygańskimi. Tłumaczy, iż nie jest w niczym winny w kontekście poetki Papuszy i jej relacji z narodem romskim. Ostatnimi czasy temat poezji Papuszy powrócił na łamy prasy i portale internetowe za sprawą Emilii Kledzik, która dowodzi w swojej pracy naukowej rozbieżności rękopisów Papuszy z tłumaczeniami Jerzego Ficowskiego. Wręcz oskarża Jerzego Ficowskiego o zbyt dużą ingerencję w twórczość Bronisławy Wajs. Mnie nie osądzać. Wiersze, które poznałem, publikowane w języku polskim, zachwycają mnie.

Papusza, pierwsza poetka cygańska, której wiersze przetłumaczył Jerzy Ficowski, polecił jej twórczość Julianowi Tuwimowi. Ficowski publikował tłumaczenia poezji cygańskiej na język polski. Życie Cyganów w przekonaniu większości społeczeństwa polskiego to życie kolorowe, bez stresu i strapień. Cyganie są postrzegani jako społeczeństwo niepodające się rygorom norm ogólnie przyjętych, mające swój oryginalny kanon moralny, trzymające się razem, niedopuszczające obcych do swojego świata. Unikają pracy, zajmują się pokątnym handlem, wróżbiarstwem, zabobonami i złodziejstwem.

Warto przeczytać publikacje, aby zmienić zdanie lub chociaż spróbować zrozumieć postępowanie Cyganów. Osobiście w szkole podstawowej miałem do czynienia ze społecznością cygańską. Do naszej szkoły chodziły dzieci pochodzenia romskiego. Wspominam ich jako osoby nieprzejmujące się nauką, dbające o dzień dzisiejszy i żyjące w mocno hermetycznym, patriarchalnym społeczeństwie. Czy obok mnie pamięta Tarzana, Sokolika, Gagarina, Pontona?

Tabory nie przemieszczają się już po polskich drogach, obozowisk nie uświadczysz. Cyganów cały czas stara się cywilizować. Szkoda? Kocham wolność i myślę, że odnalazłbym się w taborze. Papusza w swoich wierszach pokazała niewidoczną stronę cygańskiego losu. Warto poznawać życie innych, aby zamykać stereotypy.

Polecane

Trudno powiedzieć. Co nauka mówi o rasie, chorobie, inteligencji, płci - Łukasza Lamży

    „W autodiagnozowaniu się, jako »aspie«, jak pieszczotliwie określa się czasem osoby z zespołem Aspergera, może, więc chodzić o zakom...