Krótka rozmowa z Marzeną



                                         

- poczekaj - usłyszał Paweł, za sobą głos Marzeny.

Marzena to uczestniczka mitingów, na których i On bywa. Paweł to długodystansowiec w trzeźwości Ona rozpoczyna życie bez alkoholu. Nie pije kilka miesięcy i jest to czas wystarczający, aby jej twarz nabrała piękna.

Na kobiecych licach mocno odbija się pijackie życie. Podobnie było z Marzeną. Kiedy pierwszy raz ją ujrzał z czerwoną matową cerą, podkrążonymi oczyma. Z obgryzionymi paznokciami. Włosami w kompletnym nieładzie. Wyglądzie łatwej, głupiej kobity.  W stroju bez kobiecej intuicji. Na ramieniu miała torebkę pamiętającą czasy hen dalekie, z oberwanym paskiem. Papieros wręcz był częściom jej twarzy.

Obecnie stała przed nim  kobieta z pięknym makijażem, dłońmi wypielęgnowanymi, roztaczająca zabójczy zapach. Kilka miesięcy i jaka odmiana. Kobieta, w której można się zakochać. A może nawet razem iść przez życie.

 - co tam? – zapytał

 - możesz ze mną porozmawiać? – poprawiła włosy rozwiane przez wiatr.

 - Czy chodzi Ci o rozmowę zgodną z zasadą, że po mitingu nikt nie odmówi Ci czasu na rozmowę? – zapytał Paweł

 - tak i nie. Muszę się wygadać i pomyślałam, że może Ty byś mógł mnie wysłuchać.

- czy chcesz teraz rozmawiać. Czy może innym razem? - zadał kolejne pytanie. Z rozkoszą wdychał jej zapach.

- chodzimy na spacer teraz.

- ok. – odpowiedział i ręka wskazał proponowany kierunek spaceru. Od razu pomyślał o pójściu w kierunku Zalewu i zajęciu ławki by spokojnie można było  porozmawiać. Zastanawiał się o czym, chce rozmawiać Marzena. Szedł koło niej, przyglądając się  profilowi dojrzałej kobiety, która nie utraciła iskry piękna. Mało ją znał. Paweł nie mógł sobie przypomnieć jej choć jednej wypowiedzi na mitingu AA. Jedynie słuchała. Uzmysłowił sobie, że  nawet nie piła kawy. Po zakończeniu spotkania szybko uciekała. Szli w milczeniu. Paweł oczekiwał  trudnej rozmowy. Spodziewał się krytyki jakieś jego wypowiedzi lub zwrócenie uwagi na jakiś aspekt związany z trzeźwieniem. Usiedli na ławce. Wzrokiem obmiótł jej twarz. Oczy zawilgocone, zauważył. Pomyślał, ma problem? Patrzył na nią jak mężczyzna , oceniał jej urodę , która go zachwycała. Słońce zachodziło za ścianę lasu. W promieniach słonecznych wyglądała zabójczo.

- wiesz ja nigdy, nie wypowiadam się na mitingu – powiedziała- teraz chciałabym wyrzucić parę spraw . Wysłuchasz mnie? – bawiła się śmiesznymi frędzlami przy torebce.

- jeżeli to Ci pomoże. Oczywiście. Zachowajmy zasady panujące na mitingu. Ty mówisz, ja słucham.- rzeczowo powiedział Paweł.

- tak chcę- powiedziała.

- ok. zaczynaj. – odparł.

Marzena zaczęła swój monolog .

- wiesz, piłam wiele lat. Już nie pamiętam kiedy pierwszy raz się upiłam do utraty świadomości. Teraz kiedy chce przestać pić, zrozumiałam jak wiele, przede mną trudu, aby osiągnąć  cel. Zapragnęłam wyrzucić z siebie największe grzechy mojego życia. Wybrałam Cię, bo wydajesz się godnym zaufania. Kiedy patrzę na moje dzieci, dorosłe. Przypominam sobie te moje wyprawy w pijackim widzie na meliny, kiedy piłam, uprawiałam seks, byłam gwałcona. Czuje zapach przepoconych ciał mężczyzn kochających się ze mną. Właściwie tylko spuszczających się we mnie. Teraz chce mi się rzygać. Nienawidzę się za tamte dni. To moje starania o trzeźwość nie pozwala zapomnieć tamtych chwil. Wręcz jest jeszcze gorzej. Kładąc się spać w czystej pościeli nadal, czuje smród barłogów, w które zalegałam. Potrafiłam się nie myć kilka dni. Najważniejsze było picie.

Słuchał jej opowieści i nie wiedział co mam sądzić. Czy ma ją pocieszać, może ganić,  bagatelizować jej problemy? W trudnej był sytuacji. Marzena nie zważała na jego, milczenie opowiadała dalej. Paweł chwilami miał ochotę przerwać i powiedzieć, że nie jest  przygotowany na tak intymną opowieść.

- stawałam się potworem. Powąchałam alkohol i nie było mniej. Uciekałam z domu od dzieci i męża. Pisałam kartkę – „kocham Was, ale jest to silniejsze ode mnie”. Znikałam na kilka dni. Niekiedy mąż  znajdował mnie na melinie i zabierał  stamtąd. Kiedyś pobili Go, bo właśnie mieli mnie zgwałcić. Czy ja mam prawo do trzeźwości? Czy ja mam prawo do proszenia o wybaczenie?

- każdy z nas ma prawo do sprawiedliwości- odpowiedział. 

- Czy mogę prości  o wybaczenie?

- Nie zmuszaj bliskich do tak wielkiego wysiłku. To są świeże rany. Możesz zapytać o zadośćuczynienie. Oni mają prawo pamiętać i wypominać ci Twoje winy. Nie możesz prosić, aby zapomnieli. Skup się na teraźniejszości, bo ona tylko jest pewna. Przeszłości nie ma. Przyszłość nie istnieje. Wspominanie i karanie się za grzechy w alkoholowym amoku nic nie wniesie do Twojego trzeźwienia. Pokornie znoś uwagi bliskich, być gotowa na zadośćuczynienie. Przebaczenie przyjdzie samo. Tak ja robię. Staram się żyć, tak by więcej nie krzywdzić nikogo. Godzę się na chwile, kiedy wypominają mi dawne czyny. Oczekuje chwili ,kiedy przyjdzie przebaczenie.

- łatwo powiedzieć. Mam wstręt do siebie. – ciągnęła.- Jestem szmatą. Ścierą do wyrzucenia. Chciałabym odzyskać poczucie godności. Móc spojrzeć w lustro i na widok swojej twarzy uśmiechnąć się.

- właśnie o to chodzi – przerwał jej- spójrz w lustro i przywołaj w swojej pamięci miłe chwile. Te ostatnie. Przecież teraz nie pijesz. Pewnie masz dni kiedy jesteś z siebie zadowolona.- patrzył na błękitną taflę wody. Kontyułował -  Kiedy się ogolę, patrzę w lustro i mówię sobie, dobrze jest. Nie oceniaj się przez pryzmat przeszłości. Spójrz na siebie teraz. Ile jest w Tobie odwagi. Niewielu z nas jest dana chwila trzeźwości. Ilu zaczyna co dzień próbę trzeźwego przeżycia dnia i po kilku chwilach wpada w opary alkoholu. Zaczyna znów pijacki taniec. Biegnie do sklepu, by kupić alkohol. Zapomina o postanowieniu tak nie dawno danym sobie. Jesteś z tych nielicznych , którzy umieją, choć na chwile przerwać picie.

- przestań- przerwała- Ja chce, wybaczenia. Rozumiesz, chce wybaczenia.

- Tylko Bóg może Ci przebaczyć – wszedł jej w słowo. – Cała Twoja siła jest w Bogu i drugim alkoholiku. Mów ja będę słuchał.

- myślisz – patrzyła w jego oczy. Zawstydził się – że mogę zapomnieć. Teraz siedząc, tu nad zalewem przypominam sobie, jak często tu piłam. Nawet na tej ławce piłam na pewno a może i spałam. Może mnie tu jakiś facet brał.

- zapomnieć! – podniesionym głosem powiedział Paweł  – musisz zaakceptować przeszłość. Jeszcze raz powtórzę, żyj teraźniejszością. Każdy dzień przybliża Cię do wybaczenia.

- rozumiem.- wstała i odeszła. Nie zatrzymywał jej. Od tamtej chwili z nią nie rozmawiał. Dalej przychodzi na miting , milczy . 

               Alkoholicy płci obojga mają swoje tajemnice, upodlenia. Nie wszyscy jesteśmy w stanie je zapomnieć. Niekiedy trzeba z kim się podzielić swoim ciężarem. Tak zrobiła Marzena. Od tej rozmowy jest jej lżej. Wyrzuciła słowa w przestrzeń , Paweł był biernym słuchaczem. Nie wie czemu, ale w tym jest siła. Podzielenie się swoimi bólami z innym alkoholikiem pomaga.

Miał tylko żal do siebie, że jego wypowiedź była poradą. Zabrakło w Pawle roztropności i empatii. Dłuższa rozmowa przerodziłaby się w zbiór rad i ocen co jest zgubne. Bardzo dobrze się stało, że Marzena odeszła wsiadła w samochód i odjechała.

I jeszcze jedno. Miło patrzeć na Marzenę. Pięknie wygląda, kwitnie w tym  wieku dla kobiety, który przez mężczyzn jest nazwany „rycząca czterdziestka”. Siła Wyższa niech będzie przy niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Recenzja spektaklu „Dowód na istnienie drugiego”

                                                                                               Zdjęcie TVP        Spektakl „Dowód na i...