Prowadziłem korespondencję mailową z moim serdecznym kolegą
czasów młodzieńczych. Znamy się od dziecka. Przez cała młodość robiliśmy
wszystko razem. Wspólnie uczyliśmy się dorosłego życia.
Najmilej wspominam nasze letnie
wędrówki. Wyjazdy na festiwal w Jarocinie. I wiele innych ciekawych sytuacji.
Obecnie innym wzrokiem patrzę na wydarzenia sprzed lat. Razem wchodziliśmy w
życie z alkoholem. Wiem, czemu radosne wspomnienia mam z wyjazdów do Jarocina,
bo tam nie piliśmy. Oprócz kilku wypadów wakacyjny wszędzie nam towarzyszyła
wódka, a raczej wina. Uczyliśmy się pić i
palić, grać w karty. Wychowaliśmy się w świecie, w którym alkohol zajmował
ważne miejsce. W naszych rodzinach lał się on strumieniami.
Czułem, że jest to złe, ale nie
umiałem się przeciwstawić. Kiedy odkryłem przecudne działanie alkoholu, na moją
psychikę już przestałem się buntować. Czułem się w środowisku kolegów
dowartościowany.
Podczas korespondencji okazało się
jak, dużo obecnie nas dzieli. On czynny a ja trzeźwiejący alkoholik. Patrząc na
to samo, nie widzimy jednako. Z każdym koleiny mailem czułem niechęć do tak
bliskiego kiedyś kolegi. Nie wiem, czy G. jest alkoholikiem. Prezentuje postawę osoby,
która wyraża opinię mówiącą o niezbędności alkoholu w życiu. Moje zdanie jest
diametralnie odmienne. Alkohol nie jest człowiekowi do niczego potrzebny.
Wszystkie opinie o zbawiennym działaniu alkoholu są bzdurą, a o błogosławionym
wpływie na naszą psyche są kłamstwem. Styl życia, które poznałem dzięki bliskim,
jest zły. Picie alkoholu pod każdym pretekstem jest tylko otwieranie furtki do
alkoholizmu.
Starałem się przypominać sobie, więcej
miłych wspomnień z naszej młodości.
Razem odbywaliśmy pieszą wędrówkę plażą Morza Bałtyckiego i wiele innych
przecudnych historii. Lecz wszystko działo się po alkoholu. Każde wspomnienie
wiąże się z alkoholem. Pokój G. mekka naszych wspomnień, grania w karty, picia
w kłębach dymu papierosowego nie jest dla mnie miłym wspomnieniem. Tam się
wszystko zaczęło. Tam z każdą szklanką wina w prowadzałem w siebie chorobę.
Nie mogło się wydarzyć inaczej. Czy u G. lub w innym miejscu wchodził, bym
powoli alkoholizm to było nieuniknione?
My nigdy nie rozmawialiśmy „poważnie” po
trzeźwemu. O swoich problemach umieliśmy mówić po wypiciu odpowiedniej dawki
wina. Tak jest do dziś. Brak nam odwagi do szczerej rozmowy. Zresztą mnie na
niej nie zależy. Do czasu, kiedy G. będzie trwał w swoim przeświadczeniu, że
bez alkoholu nie można żyć.
Teraz poznaje
świat bez alkoholu. Uczę się żyć bez niego. Wszystkie wspomnienia związane z
piciem staja się coraz smutniejsze. Z każdym dniem doceniam dar od Boga. Dar
abstynencji. Dzięki wolnemu umysłowi od alkoholu staje się wolnym człowiekiem. Z każdym dniem staje się wartościowszym.
Mam jedno marzenie, że kiedyś G. I D. Zrozumieją swój błąd i dołączą do mnie i
naszego wspólnego kolegi S., który od lat żyje w trzeźwym świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz