–
Milcz! Ja jestem
biedny człowiek. Nie mam ani pieniędzy, ani pracy. Muszę mieć swojego Boga. Zły,
dobry – nie moja rzecz. On jest moim Bogiem.
Marek Hłasko „Najlepsze lata naszego życia”
Jeżeli
chcesz się dowiedzieć jak żyło się, robotnikowi w latach 50 ubiegłego wieku to
przeczytaj opowiadania Marka Hłaski „Najlepsze lata naszego życia”. To 14
pierwszych jego opowiadań opublikowanych dopiero teraz. Stylistycznie wpisuje
się w literaturę socrealizmu. Młody Marek Hłasko był piewcą socjalistycznym, co
nie ujmuje mu nic z jego talentu.
Bez
ogródek pokazuje autor ciężki los młodych robotników. Wraca też do wspomnień i
opisuje nam los proletariatu przed II Wojna Światową.
Czy warto
czytać?
Warto czytać,
choć to twórczość ułomna i zawierająca wiele niedociągnięć. Warto by poznać los
naszych ojców i dziadków, którzy musieli stawiać czoła socjalistycznej
rzeczywistości. Autor pochlebca ówczesnej władzy nie stroni od opisania rzeczywistych
trudności młodych ludzi w początkach Polski po traumie wojennej.
Autor
„Bazy Sokołowskie” wart jest poświęcenia kilku popołudni i zapoznać się z jego
początkowymi opowiadaniami, by lepiej zrozumieć jego arcydzieła.
Marek
Hłasko to mój idol z lat młodości. Zaczytałem się w nim w latach
osiemdziesiątych. Obok Edwarda Stachury on kształtował mój światopogląd, dla
tego podszedłem do niego z sentymentem. Odnalazłem w tych opowiadaniach tę nutę,
którą mnie pociągnęła w twórczości Marka Hłaski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz