Nowe metody leczenia alkoholizmu


              


  Paweł siadł na balkonie, słońce zaszło jakiś czas temu. Letni wieczór. Gwiazdy powali, rozpaliły się na ciemnym niebie. Gładził blat stołu. Odsunął popielniczkę pełną petów zostawionych przez Marzenę. Wedety cicho szeptały słowa pieśni zapomnienia. Wpatrywał się, w co rusz pojawiające się ziarenka piasku na niebie. Miliony lat docierała do niego informacja z odległych krańców wszechświata. Chciał odczytać przesłanie, mrużył oczy, skupiła słuch na przesłaniu światła. Czuł dotyk promieni dobiegających z galaktyk odległych. Chłonął całą informację w siebie. Każdy neuron jego istnienia, przetwarzał dane.
                Dziś Paweł przeczytał na portalu o pracach naukowych, które mają doprowadzić do leczenia chorób psychicznych poprzez bezpośrednią ingerencję w mózg. Wyobrażał sobie, tak siedząc na balkonie, jak lekarz wdziera się w jego mózg, by dotrzeć do myśli, sondą lub innym sprzętem medycznym aplikuje lekarstwo, w miejsce, gdzie jest sedno, centrum alkoholizmu, jego śmiertelnej przypadłości.
- k***a, to teraz alkoholizm zniknie. Diagnoza, laser w głowie, tabletki i koniec. Żądnych psychoterapii, spotkań terapeutycznych, terapii grupowych, mityngów, nauki życia na trzeźwo. Programy terapeutyczne do kosza trzeba wyrzucić. Wspólnota AA jest do likwidacji. Wspomnienia zaprowadziły Go, do pierwszego spotkania z terapeutką. Z wyglądu doświadczona kobieta, lecz nie wiarygodna. Mówiła o uzależnieniu, jakby czytała podręcznik. Paweł był zły, kiedy słuchał jej diagnozy i propozycji leczenia. Napisał taki krótki wiersz.


Alkoholik i Terapeutka

Spokojnie by nie uronić słowa
Opowiadam

- Trudno zmieniać się
Kiwa głową

- Zagrożenia są
Podnosi wzrok

- Głodu nie mam
Łyk kawy

- Żona nie rozumie
Pociera skroń

Słowa i nic więcej
Notuje

                Wszystkie pisane prace terapeutyczne tracą ważność. Docieranie do zakamarków swojego jestestwa. Przyznawanie się do popełnianych błędów, krzywdzenia bliskich, zadośćuczynienie. Mówienie o zmianie swojej osobowości, przejścia w proces trzeźwienia, odnowy – tak myślał Paweł i szyderczo się uśmiechał. Cicho szeptał – to wszystko będzie można wyrzucić. Leczenie zakończy się na ingerencji w mózgu. Czy wówczas będzie działał program 12 Kroków?- Zatoczył ręką koło nad głową, w zdziwieniu, do jakiego wniosku doszedł.- Nie będzie miała sensu żadna terapia i program zdrowienia. Przestaniemy pieprzyć, jak to się zmieniamy i ile dla nas zrobił bóg. Absolut przestanie kierować naszym życiem. To my odzyskamy moc kierowania nim. Nikt nie będzie się biczował w przepraszaniu i proszeniu o wybaczenie. O! Skończy się niesienie posłania do wciąż ciepiących alkoholików. Na siłę zaprowadzi się takiego delikwenta do lekarza. On po majstruje mu w głowie i po chwili odchodzi ochota picia. Robienie obrachunku moralnego, wypisywania uraz i zniewag wobec człowieka. Obiecywania po kolejnym upadku, że to było ostatni raz, teraz terapia i mitingi odniosą skutek.
Szum miasta cicho dobiegał do uszu Pawła. Telewizory spokojnie nadawały, swoje audycje.  Zamknął oczy. Znów przywołał obrazy sprzed kilku lat. Wychodził z ośrodka leczenia uzależnień. Spojrzał na wierzbę rosnącą w parku. Piękną rozłożystą, dumna i pewną, że oto tu jest jej miejsce. Tak Paweł chciał być pewny postanowienia o zaczęciu życia bez wódy. Codziennego picia, upadlania się, zatracania. Na odchodne terapeutka podało mu dłoń i powiedziała „można żyć na trzeźwo, warto spróbować”. Odebrał dyplom ukończenia terapii, pożegnał się z innymi uczestnikami. Mocno uściskał Andrzeja. Z nim było mu po drodze podczas leczenia.
                Cichy odgłos w sąsiednim mieszkaniu. Przywrócił Pawła tu i teraz. Mocno znów wbił się w rzeczywistość.
- po co mi tabletka. Można cel osiągnąć siłą woli. Trzeba się przyznać do bezsilności, odpuścić walkę. Ominąć przeciwnika. To nie dezercja, czy tchórzostwo - świat znów wirował, słowa mieszały się z myślami, okna sąsiednich domów, biły błękitnym światłem telewizorów, cisza przerywana szczekaniem bezpańskiego psa – uzmysłowić sobie, że można żyć bez alkoholu.
                Tak dumał Paweł na balkonie. Za i przeciw widział w leczeniu bezpośrednio w mózgu. – Uniknąłbym wpadki - wspominał- nie byłoby zapicia i półrocznego upodlenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarde Fakty: Wybór i Zarządzanie w Starachowicach

      Zgodnie z sondażami władze w mieście i powiecie utrzymał Komitet Wyborczy Marka Materka. Kusz bitewny opada, miejsce potyczki odsłan...