Czekoj na mnie tam




Słońce mocno grzało Pawłowi w prawy policzek. Stał z kilkoma osobami przed baldachimem w kolorze kiedyś niebieskim, obecnie mocno wyblakłym, pewnie od promieni słonecznych. Pod brezentem stała najbliższa rodzina zmarłego, mężczyzny w sile wieków, rolnika a co za tym idzie chłopa całe życie ciężko pracującego. Odszedł nagle jak żył, robił wszystko szybko. Odkąd go Paweł pamięta był to człowiek prędki. Z głośników słychać słowa modlitwy, różaniec, żałobnicy powtarzają słowa jak w transie. Niebo znów zasnuło się deszczową chmurą. Powietrze ciężkie od wilgoci opadało na ludzi okrywając ich jak trawę rosa. Co rusz ktoś wyciągał chusteczkę do przetarcia twarzy. Kilku mężczyzn miało chusteczki, jakich Paweł nie widział od lat. Ogromne w szarych kolorach, zajmujące całą kieszeń spodni. Modlitwy cichły, nadchodził moment rozstania. Ksiądz wypowie słowa pożegnania i nastąpi ostateczna czynność, zamknięcia wieka. Panowie z obsługi wynurzyli się z różnych zakątków posesji przygotowani do wykonania zadania. Jeszcze chwila dla rodziny. Płacz rozchodzi się po podwórku, na którym nie ma żadnego zwierzęcia. Może w kurniku, chlewie, oborze opłakują swojego dobroczyńcę.

Nad trumną nachla się Wdowa, wtula się w trupa jak słodkiego kochanka. Całuje w usta, szlocha płacze, dzieci zmarłego odsuwają zrozpaczoną matkę.

-czekoj na mnie tam!- Wykrzykuje żona. Tylko gdzie to „tam”. Czy to wyznanie wiary? A może pobożne życzenia, zaklinanie rzeczywiści i udawanie, że wierzy się o istnienie poza światem widzialnym. Naszym światem. Czy „tam” jest podobnie jak tu, a może nie ma materii, która przekształca się obecnie w proch? Pozostanie z człowieka oto tylko niewidoczne. Wszystkie przyklejone etykiety, nazwy, pseudonimy, określenia na osobowe „Ja” rozpłynie się w przestrzeni pozostanie jedynie Duch nieokreślony.

Teraz nie biją młotkiem gwoździ w wieko. Nie ma  odgłosu zamykania czyjegoś życia. Odchodzenie jest bardziej cool. Oto jest na pogrzebie gdzie kultywuje się pożegnanie ze zmarły na obejściu gospodarstwa, tu gdzie spędził swoje życie. Całują zmarłego, klepią po zimnych skostniałych dłoniach. Twarz w grymasie radosnym, odchodził pogodzony ze światem tak pomyślał Paweł. By mieć taki wyraz twarzy po śmierci trzeba być świadomy swoje roli na ziemi. Pogodzonym, iż nadejdzie kres tułaczki po ziemi.

Paweł wraz z pozostałymi ustawia się w kondukcie żałobnym, będą towarzyszyć niesionej trumnę do kościoła. Nastąpi pożegnanie wobec Boga. Krocząc tak w z uczestnikami pogrzebu Paweł zaczął rozmyślać o swoim pogrzebie. - W pierwszej kolejności nie chciałbym umierać sam. Odchodzenie w samotności to jak seks sam ze sobą. Oczy trzeba zamknąć w obecności człowieka. Jakbym mógł napisać scenariusz swojego pogrzebu i go zrealizować, wyreżyserować na pewno byłby skromny w liturgii. Skupiony na odchodzeniu. Pożegnaniu.

Msza przebiegła szybko i sprawnie. Ksiądz celebrant śpieszył się. Niebo mocno zasnute z grzmotami od zachodu. Proza życia zmuszała do przyspieszenia uroczystości. Bliscy po przyjęciu komunii delikatnie dotykali trumny, ostatni gest, obietnica dotarcia tam, gdzie zmarły przebywa. Już na schodach kościelnych słychać pierwsze komentarze;

-pięknie gadał ksiądz, on to umie powiedzieć

-Janek dobry był, to i co miał gadać

-ale pieniądze jak od wszystkich wziął

Paweł wspominał pogrzeby, w jakich uczestniczył, wszystkie podobne do siebie, łzy, rozpacz lub cisza. Ten miał tę różnicę w słowach – „czekoj tam na mnie”. Prośba spełniona? W jakim stopniu swojego ziemskiego „Ja” przenosimy na tamten świat? Może jak niemowlę przychodzimy w zaświaty z czystą kartą bez wiedzy o życiu na ziemi.

Powoli żałobnicy sunęli w stronę Cmentarza. Czarne chmury przesłoniły świat, ukrywały intymną chwilę, pozbycia się zwłok. Oto chwila, w której wszystko jest niewyjaśnione, niedomówione, pozostawione poza percepcją ludzką.

- Przyjdź na stypę do remizy, rodzina zaprasza- usłyszał Paweł za lewym ramieniem, zanim odwrócił się i opowiedział, osoby już nie było, zawiadamiała kolejnych żałobników. Po wysiłku pogrzebu trzeba się pożywić, pomyślał Paweł.

Oto  wspomnieć będziemy zmarłego Jana, chłopa w sile wieku, ukochanego męża, ojca, dziadka, sąsiada. Paweł aż wzdrygnął się po tym, co pomyślał. Jan lubił wypić, na zebraniach wiejskich wykłócał się do ostatka o swoje, osoby o innym kolorze skóry wprawiały go w złość, imigranci dla niego to tylko nieroby czyhające na jego dobra, Geje to osoby żyjące wbrew naturze, których powinno się pozamykać w gettach. Jan zabrał ze sobą swoje poglądy. Tu zostawił ludziom dobre wspomnienia o sobie.

Remiza niedawno odnowiona z funduszy unijnych, informuje o tym tablica przytwierdzona do ściany budynku. Gospodyni i Wdowa witają się z każdym z osobna. Paweł słyszy do ucha- Wuj kochał Cię, pomimo wszystko. Przeszłość znów wbiła się w serce Pawła. – A jednak pamiętają. Jan już nie ma pamięci.

Obiad zjada pospiesznie, boj się przeszłości, oto ludzie, którzy pamiętaj tamten wieczór sprzed wielu lat. Jan o tym nie ma pamięci i on nie ma. Jedynie drżenie raka przypominają o wydarzeniu, którego nie powinno się zdarzyć.

Paweł wstał od stołu. Bez słowa ukłonił się Wdowie. Wyszedł. Niebo nadal zasnute chmurami burzowymi, parne powietrze przygniatało do ziemi.

- już nigdy tu nie przyjadę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...