Jeżeli się idzie na film, do którego napisała scenariusz Olga Tokarczuk, a za reżyserie wzięła się Agnieszka Holland, to trzeba sobie zdawać sprawę, iż będzie to dzieło wielowątkowe.
Reżyserka stworzyła thriller w wieloma pobocznymi tematami. Dzięki temu nakreśliła nam rys społeczeństwa Polski prowincjonalnej. Prowincji, która nie kocha starszych ludzi, ich odmienności, słabszych w tym wypadku zwierzęta, traktuje jak własność, z która można zrobić, co się żywnie podoba.
Janina Duszejko (Agnieszka Mandat) traci swoje dwa ukochane psy, podejrzewa o zabicie ich myśliwych, których traktuje jak morderców zwierząt leśnych. Cała główna akcja filmu kręci się wokół pani Janiny. To ona oprowadza nas po małym prowincjonalnym miasteczku i pokazuje społeczeństwo pełne nierówności, małostkowości, zależności.
Agnieszka Holland nakręciła kryminał, który świetnie oddaje klimat Polski odległej od Warszawy. Tu nie ma tabuna ekologów, a jest chmara myśliwych, dla których polowanie jest rozrywką. Krwawy sport uprawiają dygnitarze, elita małomiasteczkowa łącznie z księdzem. Na polowaniu zapadają decyzje dotyczące lokalnej społeczności, zawierane transakcje i dobijane interesy. To, to środowisko dopuszcza do zbrodni wobec słabszych. Akceptuje nierówność społeczną.
Czego brakuje w filmie? Kolokwialnie rzecz ujmując ikry. Zakończenie też nie pasuje do całości filmu, jest zbyt sielskie. Warto iść na film, bo twórczynie to wielkie nazwiska i znają się na swym fachu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz