Starachowice prezentują się niezwykle malowniczo w jesiennej szacie. Szczególnie okolice, pełne buków, dębów i brzóz, które zaczęły już gubić swoje złote liście, przypominają obrazy Van Gogha. Jesienne słońce, choć nie grzeje już tak intensywnie, pięknie oświetla okolicę, a park miejski staje się ulubionym miejscem spacerów mieszkańców. Nawet prezydent miasta promuje nowe miejsce zabaw dla psów, co moim zdaniem jest kolejnym przejawem współczesnych zmian społecznych. Pies nie potrzebuje wyznaczonych miejsc, by cieszyć się życiem, ale teraz często traktowany jest jak równoprawny członek rodziny, co moim zdaniem nie zawsze jest korzystne dla samego zwierzęcia.
Przechodząc obok przedszkola, do którego uczęszczały moje dzieci, przypomniałem sobie, że moje własne przedszkole – przedszkole Fabryki Samochodów Ciężarowych – od dawna już nie istnieje. Niewielu wie, gdzie ono się znajdowało, a jeszcze mniej osób pamięta o dawnym żłobku. Moje dzieci chodziły do placówki, którą teraz planuje się połączyć ze Szkołą Podstawową nr 9. Takie konsolidacje są coraz częstsze, bo demografia nieubłaganie pokazuje, że dzieci rodzi się coraz mniej. To nie kwestia braku środków, ale zmiany podejścia do odpowiedzialności. Dla wielu rodzicielstwo wydaje się inwestycją o niskiej stopie zwrotu, a bardziej opłaca się zainwestować w polisę na życie niż w wychowanie dzieci. Rodzice przedszkolaków będą walczyć o utrzymanie istniejącego stanu rzeczy, co jest zrozumiałe, ale ekonomia wymusza konsolidację placówek. Krąży plotka, że jedna ze szkół – nr 10, 11 lub 12 – może zostać zamknięta. Moim zdaniem, to „Dwunastka” powinna zostać wygaszona, a w jej miejsce mogłaby powstać siedziba Urzędu Miasta, idealnie wpasowując się w centrum.
Spacerując dalej, trafiam na ul. Kanałową. To zniszczony odcinek, pełen przemysłowych reliktów, którego gospodarzem jest PKP. Miejsce woła o remont, ale gospodarowanie przez PKP od dawna pozostawia wiele do życzenia. Mieszkańcy skarżą się na hałdę drewnianych zrębków i związany z tym hałas. Zdziwiło mnie to, bo torowiska i hałas nocnych pociągów towarzyszą temu rejonowi od ponad stu lat. Może to tylko pretekst, by ktoś mógł zaistnieć lokalnie i politycznie.
Idąc w stronę Starachowic Dolnych, widzę budowę wiaduktu, która cieszy oko. Jednak to inwestycja, która może uderzyć w lokalny biznes, gdy po otwarciu PKP zamknie przejazd kolejowy. Od czterech lat Starachowice Dolne są w przebudowie, co nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu tego obszaru. Szkoda, że nie powstała lokalna inicjatywa wsparcia handlu i usług, jak to było w przypadku ratowania fabryki paluszków. Przy okazji przyglądam się budowie mieszkań socjalnych – im więcej takich inwestycji, tym większe szanse na przetrwanie naszego miasta.
Jeśli w najbliższych latach nie pojawią się w Starachowicach politycy z odważną wizją, miasto będzie stopniowo wymierać. Widać jednak pewne działania obecnego prezydenta Marka Materka, który inwestuje w budowę mieszkań, sprzedając deweloperom atrakcyjne działki. Pieniądze pozyskane z transakcji przeznacza na budowę lokalów mieszkalnych. To dobry kierunek. Podobnie powinno być z budynkami po zlikwidowanych szkołach – sprzedaż ich mogłaby przynieść dodatkowe środki na dalszy rozwój miasta lub zagospodarowanie na mieszkania. Opozycja starachowicka jest słaba, co miastu nie wróży dobrze. Brak merytorycznej debaty i zaproponowania sposobów rozwiązywania miejskich problemów. Czekam też na rozstrzygnięcie sądu w sprawie budowy spalarni śmieci – wyrok może wstrząsnąć działaniami obecnej władzy i wynieść Piotra Capałę na pozycję lidera opozycji.
Na koniec warto wspomnieć o wieży ciśnień, jednym z symboli miasta, która wystawiona jest na sprzedaż. Chętnych jednak raczej nie będzie – trudno ją zagospodarować, a jeszcze trudniej wyburzyć. Może znajdzie się jednak ktoś z pomysłem, jak wykorzystać ten nieużytek, który stał się znakiem rozpoznawczym naszego grodu.
Jeżeli ktoś ma trochę zaskórników może kupić symbol Starachowic — wieżę ciśnień na strefie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz