Byłem. Krzysztofa Jaworskiego nihilizm wierszem pisany



Byłem. Krzysztofa Jaworskiego to  wołanie „a jednak jestem”. Od jakiegoś czasu zachwycam się poezją kieleckiego poety i nie mogę wyjść z podziwu nad jego warsztatem.
         Jeżeli ja prosty człowiek mało wykształcony zachwyca się twórczością poety, to może oznaczać jedno, pisze on prosto, ale treściwie. Krzysztof Jaworski w krótkich wierszach przekazuje nam nihilistyczne postrzeganie świata. „Objawia nam prawdy objawione” w delikatny półcieniu. „Za moich czasów” przeniósł mnie do czasów młodości, aby zaraz mnie wyrwać w teraźniejszość w wierszu „Gnijące resztki kapitalizmu”. „Widok z okna” każdy ma taki widok, tylko Krzysztof Jaworski to dostrzegł. Poeta widzi wszystko mocniej w lepszych konturach i przekazuje te obrazy odbiorcy.
         Warto poświecić kilka chwil innemu dziecku poezji Krzysztofa Jaworskiego i przenieś się w świat prawdziwy przedstawiony  w powieści „Do szpiku kości”.

Co to jest głód alkoholowy?



               


             



       
         Moim zdaniem jest to stan psychiczno-fizyczny odczuwany podczas abstynencji. Głód jest stanem dyskomfortu wywoływanym przez organizm w celu doprowadzenia do wypicia alkoholu
        W moim przypadku głównym powodem powstawania głodu są skojarzenia. Wiele razy w głowie tworzy się zlepek myślowy, który w pierwszej chwili nie ma nic wspólnego z alkoholem, ale w dalszym rozwoju permanentnie wciąga mnie w myśleniu o piciu. Mniejszym stopniu ma na mnie wpływ bodźce wzrokowe.
        W początkowej fazie leczenia kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, kiedy głód następował i czym się objawiał. Obecnie wiem, że rozpoczyna się on różnego rodzaju myślami, wspomnieniami prowadzącymi do stanu tęsknoty za alkoholem. Innym objawem jest stan podenerwowania, który trudno wytłumaczyć innymi niż alkoholizm podłożami. W sytuacjach podenerwowania czy stanu typu euforycznego bacznie się obserwuje, aby w odpowiedni sposób zareagować.
        Kiedy piłem alkohol, często wystawałem w sklepie i piłem piwo. W początkach mojej abstynencji wejście do sklepu i zrobienie zakupów było dla mnie nie  lada wyczynem. Zaraz czułem łaknienie i smak piwa. Często też spotykałem tam kolegów od butelki , widok ich również wywoływał objawy głodu.
        Innym przykładem jest gotowanie obiadu. Od lat przy tej czynności towarzyszyło mi piwo, długo musiałem się przekonywać, że można przyrządzić obiad bez piwa .
        Mocnym wyzwalaczem głodu są wszelkiego rodzaju uroczystości i święta, które przez lata spędzałem z alkoholem, jest to bardzo mocny wyzwalacz, który trwa nie raz kilka tygodni, wówczas zmienia się moje myślenie i poglądy.
        Miewam też głody, które spadają na mnie jak grom z jasnego nieba. Nagle boli mnie głowa, czuje się fizycznie bardzo źle, jestem podenerwowany, wręcz cały się trzęsę, można porównać ten stan do kaca giganta, który można zaleczyć tylko klinem, tego głodu obawiam się najbardziej .
        Każdy z nas ma inne objawy. W różny sposób atakuje nas choroba. Musimy być czujni. Przygotowani na działanie choroby.
        A jak to u Was jest?

Szał niebieskich ciał Maanam



        
Kiedy usłyszałem premierowe wykonanie utworu Olgi i Marka Jackowskich „Szał niebieskich ciał” uniosłem się  i wypłynąłem oknem nad blokowisko, ujrzałem szarość  świata tego.

Sąsiad znów żonę bił. Kolega za rogiem wino pił. Moje życie zatrzymało się. Ujrzałem bezsens mojego postępowania.

Ujrzałem, gwiazdy dające blask bez ognia. Planety zaszalały, wciągnęły mnie w wir radości i braku przemocy.

Piękny utwór z piękną solówką Marka. Do tego rozmowa dwóch gitar. Boska Kora. Minęło chyba 35 lat a mnie ciągle w duszy gra ten rytm radości. Zaszaleć w gwiazdach. Bez alkoholu i czuć radość życia. 

Krótka rozmowa z Marzeną



                                         

- poczekaj - usłyszał Paweł, za sobą głos Marzeny.

Marzena to uczestniczka mitingów, na których i On bywa. Paweł to długodystansowiec w trzeźwości Ona rozpoczyna życie bez alkoholu. Nie pije kilka miesięcy i jest to czas wystarczający, aby jej twarz nabrała piękna.

Na kobiecych licach mocno odbija się pijackie życie. Podobnie było z Marzeną. Kiedy pierwszy raz ją ujrzał z czerwoną matową cerą, podkrążonymi oczyma. Z obgryzionymi paznokciami. Włosami w kompletnym nieładzie. Wyglądzie łatwej, głupiej kobity.  W stroju bez kobiecej intuicji. Na ramieniu miała torebkę pamiętającą czasy hen dalekie, z oberwanym paskiem. Papieros wręcz był częściom jej twarzy.

Obecnie stała przed nim  kobieta z pięknym makijażem, dłońmi wypielęgnowanymi, roztaczająca zabójczy zapach. Kilka miesięcy i jaka odmiana. Kobieta, w której można się zakochać. A może nawet razem iść przez życie.

 - co tam? – zapytał

 - możesz ze mną porozmawiać? – poprawiła włosy rozwiane przez wiatr.

 - Czy chodzi Ci o rozmowę zgodną z zasadą, że po mitingu nikt nie odmówi Ci czasu na rozmowę? – zapytał Paweł

 - tak i nie. Muszę się wygadać i pomyślałam, że może Ty byś mógł mnie wysłuchać.

- czy chcesz teraz rozmawiać. Czy może innym razem? - zadał kolejne pytanie. Z rozkoszą wdychał jej zapach.

- chodzimy na spacer teraz.

- ok. – odpowiedział i ręka wskazał proponowany kierunek spaceru. Od razu pomyślał o pójściu w kierunku Zalewu i zajęciu ławki by spokojnie można było  porozmawiać. Zastanawiał się o czym, chce rozmawiać Marzena. Szedł koło niej, przyglądając się  profilowi dojrzałej kobiety, która nie utraciła iskry piękna. Mało ją znał. Paweł nie mógł sobie przypomnieć jej choć jednej wypowiedzi na mitingu AA. Jedynie słuchała. Uzmysłowił sobie, że  nawet nie piła kawy. Po zakończeniu spotkania szybko uciekała. Szli w milczeniu. Paweł oczekiwał  trudnej rozmowy. Spodziewał się krytyki jakieś jego wypowiedzi lub zwrócenie uwagi na jakiś aspekt związany z trzeźwieniem. Usiedli na ławce. Wzrokiem obmiótł jej twarz. Oczy zawilgocone, zauważył. Pomyślał, ma problem? Patrzył na nią jak mężczyzna , oceniał jej urodę , która go zachwycała. Słońce zachodziło za ścianę lasu. W promieniach słonecznych wyglądała zabójczo.

- wiesz ja nigdy, nie wypowiadam się na mitingu – powiedziała- teraz chciałabym wyrzucić parę spraw . Wysłuchasz mnie? – bawiła się śmiesznymi frędzlami przy torebce.

- jeżeli to Ci pomoże. Oczywiście. Zachowajmy zasady panujące na mitingu. Ty mówisz, ja słucham.- rzeczowo powiedział Paweł.

- tak chcę- powiedziała.

- ok. zaczynaj. – odparł.

Marzena zaczęła swój monolog .

- wiesz, piłam wiele lat. Już nie pamiętam kiedy pierwszy raz się upiłam do utraty świadomości. Teraz kiedy chce przestać pić, zrozumiałam jak wiele, przede mną trudu, aby osiągnąć  cel. Zapragnęłam wyrzucić z siebie największe grzechy mojego życia. Wybrałam Cię, bo wydajesz się godnym zaufania. Kiedy patrzę na moje dzieci, dorosłe. Przypominam sobie te moje wyprawy w pijackim widzie na meliny, kiedy piłam, uprawiałam seks, byłam gwałcona. Czuje zapach przepoconych ciał mężczyzn kochających się ze mną. Właściwie tylko spuszczających się we mnie. Teraz chce mi się rzygać. Nienawidzę się za tamte dni. To moje starania o trzeźwość nie pozwala zapomnieć tamtych chwil. Wręcz jest jeszcze gorzej. Kładąc się spać w czystej pościeli nadal, czuje smród barłogów, w które zalegałam. Potrafiłam się nie myć kilka dni. Najważniejsze było picie.

Słuchał jej opowieści i nie wiedział co mam sądzić. Czy ma ją pocieszać, może ganić,  bagatelizować jej problemy? W trudnej był sytuacji. Marzena nie zważała na jego, milczenie opowiadała dalej. Paweł chwilami miał ochotę przerwać i powiedzieć, że nie jest  przygotowany na tak intymną opowieść.

- stawałam się potworem. Powąchałam alkohol i nie było mniej. Uciekałam z domu od dzieci i męża. Pisałam kartkę – „kocham Was, ale jest to silniejsze ode mnie”. Znikałam na kilka dni. Niekiedy mąż  znajdował mnie na melinie i zabierał  stamtąd. Kiedyś pobili Go, bo właśnie mieli mnie zgwałcić. Czy ja mam prawo do trzeźwości? Czy ja mam prawo do proszenia o wybaczenie?

- każdy z nas ma prawo do sprawiedliwości- odpowiedział. 

- Czy mogę prości  o wybaczenie?

- Nie zmuszaj bliskich do tak wielkiego wysiłku. To są świeże rany. Możesz zapytać o zadośćuczynienie. Oni mają prawo pamiętać i wypominać ci Twoje winy. Nie możesz prosić, aby zapomnieli. Skup się na teraźniejszości, bo ona tylko jest pewna. Przeszłości nie ma. Przyszłość nie istnieje. Wspominanie i karanie się za grzechy w alkoholowym amoku nic nie wniesie do Twojego trzeźwienia. Pokornie znoś uwagi bliskich, być gotowa na zadośćuczynienie. Przebaczenie przyjdzie samo. Tak ja robię. Staram się żyć, tak by więcej nie krzywdzić nikogo. Godzę się na chwile, kiedy wypominają mi dawne czyny. Oczekuje chwili ,kiedy przyjdzie przebaczenie.

- łatwo powiedzieć. Mam wstręt do siebie. – ciągnęła.- Jestem szmatą. Ścierą do wyrzucenia. Chciałabym odzyskać poczucie godności. Móc spojrzeć w lustro i na widok swojej twarzy uśmiechnąć się.

- właśnie o to chodzi – przerwał jej- spójrz w lustro i przywołaj w swojej pamięci miłe chwile. Te ostatnie. Przecież teraz nie pijesz. Pewnie masz dni kiedy jesteś z siebie zadowolona.- patrzył na błękitną taflę wody. Kontyułował -  Kiedy się ogolę, patrzę w lustro i mówię sobie, dobrze jest. Nie oceniaj się przez pryzmat przeszłości. Spójrz na siebie teraz. Ile jest w Tobie odwagi. Niewielu z nas jest dana chwila trzeźwości. Ilu zaczyna co dzień próbę trzeźwego przeżycia dnia i po kilku chwilach wpada w opary alkoholu. Zaczyna znów pijacki taniec. Biegnie do sklepu, by kupić alkohol. Zapomina o postanowieniu tak nie dawno danym sobie. Jesteś z tych nielicznych , którzy umieją, choć na chwile przerwać picie.

- przestań- przerwała- Ja chce, wybaczenia. Rozumiesz, chce wybaczenia.

- Tylko Bóg może Ci przebaczyć – wszedł jej w słowo. – Cała Twoja siła jest w Bogu i drugim alkoholiku. Mów ja będę słuchał.

- myślisz – patrzyła w jego oczy. Zawstydził się – że mogę zapomnieć. Teraz siedząc, tu nad zalewem przypominam sobie, jak często tu piłam. Nawet na tej ławce piłam na pewno a może i spałam. Może mnie tu jakiś facet brał.

- zapomnieć! – podniesionym głosem powiedział Paweł  – musisz zaakceptować przeszłość. Jeszcze raz powtórzę, żyj teraźniejszością. Każdy dzień przybliża Cię do wybaczenia.

- rozumiem.- wstała i odeszła. Nie zatrzymywał jej. Od tamtej chwili z nią nie rozmawiał. Dalej przychodzi na miting , milczy . 

               Alkoholicy płci obojga mają swoje tajemnice, upodlenia. Nie wszyscy jesteśmy w stanie je zapomnieć. Niekiedy trzeba z kim się podzielić swoim ciężarem. Tak zrobiła Marzena. Od tej rozmowy jest jej lżej. Wyrzuciła słowa w przestrzeń , Paweł był biernym słuchaczem. Nie wie czemu, ale w tym jest siła. Podzielenie się swoimi bólami z innym alkoholikiem pomaga.

Miał tylko żal do siebie, że jego wypowiedź była poradą. Zabrakło w Pawle roztropności i empatii. Dłuższa rozmowa przerodziłaby się w zbiór rad i ocen co jest zgubne. Bardzo dobrze się stało, że Marzena odeszła wsiadła w samochód i odjechała.

I jeszcze jedno. Miło patrzeć na Marzenę. Pięknie wygląda, kwitnie w tym  wieku dla kobiety, który przez mężczyzn jest nazwany „rycząca czterdziestka”. Siła Wyższa niech będzie przy niej.

Komety sztuka o rozwiązywaniu rodzinnych problemów



                „Komety” to sztuka Krzysztofa Bizio , którą obejrzałem w reżyserii Leszka Dawida. Znakomity reżyser, autor filmu „Jesteś Bogiem”.

               
Sztuka w doborowej obsadzie aktorskiej. Gra w niej najlepsza obecnie polska aktorka Agata Kulesza a obok niej znający znakomicie rzemiosło aktorskie Janusz Chabior, towarzyszy im Piotr Głowacki z debiutującą Magdaleną Jaworską.



                Autor dramatu, w wątek thrillera psychologicznego wplótł problemy rodzinne i skrywane tajemnice. Bohaterowie to rodzice młodej kobiety, która ma żal do nich za wychowanie. Wspomnienia z dzieciństwa doprowadzaj ją do chęci upokorzenia rodziców i pozbawienia siedliska.

                Znakomicie prowadzone dialogi powoli odkrywają charaktery bohaterów ich podejście do problemu, a zarazem chęć ukrycia swoich obaw. Rodzice jako dojrzali i szykujący się do przejścia w strefę starości, pragnieniami i marzeniami chcą oddalić przejście do ostatniego etapu życia. Młoda ich córka pełna cynizmu nieumiejąca radzić sobie z emocjami poszukuje zemsty za tragedię rodzinną.

                Sztuka warta polecania by po obejrzeniu, samemu odpowiedzieć lub tylko spróbować rozmawiać na trudne rodzinne tematy. W każdym domu są takie nierozwiązane problemy, które przez lata stają się drzazgą  uwierającą, która staje się nieznośna i przeistacza się w  ranę. Spektakl z przekazem - warto rozmawiać i nie niszczyć mostów za sobą.

                Realizacja telewizyjna znakomicie oddała klimat spektaklu poprzez obrazy ośrodka wczasowego nad morzem. Znakomite zdjęcia i muzyka zamyka klamrą sztukę.

Polecane

Twarde Fakty: Wybór i Zarządzanie w Starachowicach

      Zgodnie z sondażami władze w mieście i powiecie utrzymał Komitet Wyborczy Marka Materka. Kusz bitewny opada, miejsce potyczki odsłan...