Drugi Krok w programie zdrowienia Anonimowych Alkoholików

 


 

 

Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.

               

 

 

W pierwszym kroku dowiedziałem się, że jestem bezsilny wobec alkoholu i tak naprawdę nie kieruję swoim życiem. A tu teraz czytam w kroku drugim, że jest Siła Większa ode mnie, która przywróciła mi trzeźwość.

                Krok drugi, który wymaga od nas uwierzenia w Siłę Większą, ale jej nie określa. Każdy z alkoholików musi ją dla własnej potrzeby opisać. Wiadomo, że do Wspólnoty trafiają wierzący, agnostycy, jak i ateiści. Każdy ze światopoglądów ma inne podejście do sfery wiary i duchowości. Z tego powodu w różnym sposób alkoholicy określają swoją Siłę Większą.

                Z uwagi, że jestem wierzący w Boga, nie mogłem pogodzić ze sobą dwóch bytów, które mają na mnie wpływ. Uważałem, że tylko Bóg jest do tego zdolny i On mnie uratował i wyciągnął ze szponów alkoholizmu. Sponsor (osoba, która pomaga zrozumieć program 12 Kroków) spokojnie sugerował, abym nie śpieszył się w określeniu Siły Większej. Po długich medytacjach doszedłem do wniosku, że dla mnie Siłą Większą jest drugi człowiek, który stanął na mej drodze życia i pokierował na tory trzeźwości. Pierwszą osobą, która była postawiona na mej drodze to Żona, która podała mnie na leczenie przymusowe. Następnie wspaniałe Terapeutki, które tłumaczyły objawy choroby alkoholowej i jak sobie z nimi radzić. Obecnie Siłą Większą jest dla mnie Grupa AA, gdzie spotykam ludzi podobnych do mnie, którzy dzielą się swoim doświadczeniem w trzeźwym życiu i radzeniu sobie z problemami związanymi z chorobą.

                Krok  Drugi to nauka pokory, której brakowało mi w pijanym życiu. W tamten czas modląc się do Boga, ciągle żądałem i narzekałem, że mi nie pomaga. Nie zauważałem przez lata ludzi, których stawiał przede mną Bóg, abym zmienił swoje życie. Wielokrotnie słyszałem o tym, bym zrobił coś ze swoim piciem. Otrzymywałem te informacje od bliskich, jak i przełożonych czy kolegów z pracy. Puszczałem te wszystkie sugestie mimochodem, uważając, że ja wiem lepiej. Pokora to postawa do trwania w trzeźwości. Pierwszy krok wprowadził to w moje życie, a Drugi rozwinął.

                Nauczyłem się słuchać na Mitingu Alkoholików, którzy przekazali mi takie zwroty jak „wyjmij watę z uszów, włóż do ust”, czyli naucz się słuchać innych i wyciągaj wnioski. „Daj czas czasowi”, czyli wszystko przychodzi w swoim czasie.

                Uwierzyłem w Siłę Większą ode mnie i pogodziłem to z istnieniem Boga. Poddałem się w walce z alkoholem, przestałem modlić się do Boga, aby mi coś dał, a zacząłem dziękować za trzeźwe życie, bo wiem, że to podstawa mojego szczęścia.

                Drugi krok to kolejny ruch związany z duchowością (nie mylić z religijnością). To spojrzenie w siebie i przez ten pryzmat spojrzenie na świat. Zauważyłem innych cierpiących alkoholików, zauważyłem osoby, które życzą mi dobrze i pogodziłem się z tym, że nie wszyscy akceptują moją drogę życia.

 

Alkohol w Twoim życiu przestał być rozrywką, a stał się przymusem?

Masz wyrzuty sumienia po kolejnym ciągu alkoholowym?

Przyjdź, opowiemy, co zrobiliśmy, aby więcej się to nie powtórzyło.

 


 

Grupa Anonimowych Alkoholików spotyka się w każdą niedzielę w Wąchocku u Ojców cystersów w sali św. Stanisława Kostki o godzinie 16:00. Zapraszamy.

 


Najmro kocha, kradnie, szanuje - szkoda czasu


            

 

 

    Po długim czasie odwiedziłem kino. Pandemia zatrzymała falę filmową. Obraz, który obejrzałem po tak długim okresie, to polska komedia Najmro kocha, kradnie,szanuje. Mateusz Rakowicz przedstawił nam kawałek upiększonego przez siebie życia Zdzisława Najmrodzkiego, słynnego złodzieja, wsławił się wielokrotną ucieczką z więzienia, konwojów czy pościgów.

                Filmowa fabuła ma niewiele wspólnego z życiem króla złodziejów. Postać Zdzisława Najmrodzkiego to tylko pretekst do nakręcenia filmu akcji z elementami komedii. Warto pójść do kina, aby posłuchać muzyki napisanej przez Andrzeja Smolika, z wykorzystaniem przebojów lat 80. I na tym można skończyć pisanie recenzje. Film bardzo słaby.

                Główną rolę zagrał Dawid Ogrodnik, które był ściągany przez Roberta Więckiewicz. Aktorzy zagrali znakomicie. Można napisać, że ich gra ratuje film.

                Akcja filmu szybko płynie. Tak jak szybko płynie, tak szybko o niej się zapomina.

 

Starachowicka Spółdzielnia Socjalna

 

                                             

                     


Starachowicka SpółdzielniaSocjalna działa prężnie i widać to na mieście. Największa krytyka obecnej władzy w Starachowicach skupia się na dwóch aspektach tj. spalarni śmieci i działalności porządkowej. Zagadnieniem czystości zajmuje się spółdzielnia. Za każdą krytyką idzie poprawa działania spółdzielni i to się chwali. Miasto wyglądające estetycznie przyciąga uwagę, poczynając od odwiedzających nas z przypadku, po wizyty rodzinne, turystyczne i biznesowe. Trzymam kciuki za Starachowicką Spółdzielnię Socjalną.

CentrumOpiekuńczo Mieszkaniowe to kolejna inicjatywa w celu polepszenia życia mieszkańców naszego miasta. Znam kilka rodzin, które opiekują się swoimi dziećmi, rodzicami wymagającymi ciągłej uwagi. To ogromny wysiłek i chęć ulżenia ich trudowi jest bardzo dobrym rozwiązaniem.  Obwieścił to z wielką pompą Krzysztof Lipiec wraz z prezydentem Markiem Materkiem. Na konferencji prasowej poruszono inne kwestie dofinansowań z programu Polski Ład. Prezydent wyraził zadowolenie z faktu, że stał się „PiS-owskim samorządem”.  Chcę przypomnieć panu prezydentowi, iż rządy PiS to ciągłe zawłaszczanie wolności osobistej, walka z sądami, spacyfikowanie protestu rodziców osób niepełnosprawnych, nieradzenie sobie z pandemią, o przekrętach finansowych nie wspomnę. Panie prezydencie, w ilu jest pan w radach nadzorczych?

Kampanie posła Krzysztofa Lipca, Agaty Wojtaszek i Marka Materka nabierają rozpędu, nie ma dnia, by nie ogłaszali kolejnych zmian w mieście, inwestycji. Zmiany w Starachowicach idą w dobrym kierunku. Mieszkańcy powinni być zadowoleni. Choć w całej beczce miodu łyżka dziegciu to nieuczciwość w rozdysponowywaniu pieniędzy z funduszy rządowych. Zastanawia mnie, czy Marek Materek będzie kandydował na posła w przyspieszonych wyborach parlamentarnych.

Nasz prezydent się żeni. Obwieścił ten fakt Nowożeniec w mediach społecznościach, to dobra nowina. Teraz tylko postarać się o 500+. Ilość słodkich zdjęć w mediach społecznościach mnie zemdliła. Nie wiem. Czy Marek Materek to prezydent, czy celebryta?

Na polskiej wschodniej granicy mieszkają, koczują obcokrajowcy, uchodźcy z miejsc zbrodni, wojny. Cynicznie tę sytuację wykorzystuje reżim Łukaszenki. Nasze władze w obawie przed zalewem imigrantów nie wpuszczają koczujących. Osobiście nie widzę w krzakach, trawach, pod gołym niebem uchodźców wykorzystywanych przez Łukaszenkę. Tam koczują, dzieci, kobiety, mężczyźni, którzy chcą żyć. Mają swoje marzenia, plany, które mogliby realizować w swoich ojczyznach, jeżeli nie byłoby tam wojny. Uciekli z nadzieją, że na polskiej granicy żołdacy w mundurach wojska polskiego zobaczą w nich cierpiących ludzi. Życiem uchodźców rozgrywa się polityczny pojedynek między rządem polskim a reżimem białoruskim. Chcę teraz wyrazić protest wobec postawy polskich katolików, którzy popierają działania rządu Jarosława Kaczyńskiego. Codziennie w pacierzach wypowiadają słowa sugerujące, iż znają pojęcie pomocy bliźniemu.  W każdą niedzielę, słyszą przypowieści Jezusa, w których dobro drugiego człowieka jest w centrum uwagi. Biedni Polacy zastraszeni, bojący się garstki cierpiących ludzi. Biedni moim współpracownicy, którzy w strachu nie przebierają w słowach, złorzecząc na tych, co chcą pomóc uchodźcom na granicy. Jak potoczy się dalej los uchodźców, trudno wywróżyć? Osobiście wiem, że nie po drodze mi z ludźmi bojącymi się kobiet i dzieci. Fakt ostatnich dni mrozi serce, kilku uchodźców umarło na ziemi niczyjej. Minister Kamiński kpi w żywe oczy z Polaków, twierdząc, że jeden ze zmarłych zażył tabletkę, po której umarł. Rzekomo dostał ją od żołnierzy białoruskich, jako środek wspomagający odporność organizmu. Trudno to komentować. Brak wiedzy o tym, co się dzieje na granicy z powodu ogłoszenia stanu wyjątkowego w przygranicznych powiatach, napawa obawami. Władza PiS, która ma za nic Chrystusowe przykazanie, może postąpić okropnie z biednymi ludźmi. Mam jednak przekonanie, iż dowiemy się o tym i doprowadzimy do ukarania winnych.  Historia naszego kraju ma wiele przykładów pomocy nam w czasach wojny. Czemu o tym zapominają rządzący i ich elektorat?

Panie Mazurek dupaście. Znany dziennikarz radiowy pogromca polityków po wywiadach idzie z nimi na wódkę. Politycy pija alkohol w czasie pracy. Jeden z nich posikał się i porzygał.  Czy nie można zastosować tu paragrafu 52 z Kodeksu Pracy? 

Ciekaw jestem, z kim pije wódkę poseł Krzysztof Lipiec i posłanka Agata Wojtaszek?

Województwa lubelskie, małopolskie, podkarpackie i świętokrzyskie wycofują się z uchwały anty – LGBT. Dlaczego?  UE zagroziła niewypłacenie funduszy unijnych. Oto PiS partia ideologiczna poddaje się. Sprzedała się za unijne srebrniki. Może skomentuje to nasz podwórkowy ideolog radny Mirzecki Jan Zawisza.

 

Pierwszy krok w programie 12 Kroków we Wspólnocie AA


 

„Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie stało się niekierowane"

 

                Tak oto brzmi pierwszy Krok w 12-stopniowym programie zdrowienia we Wspólnocie AA. Krok składa się z dwóch członów; pierwszy mówi o bezsilności, a drugi o braku kontroli nad swoim życiem.

                Kiedy na terapii omawialiśmy temat bezsilności, aby go nam uzmysłowić, Terapeutki przytaczały opowiastkę o walce na ringu z mistrzem świata. Bezwarunkowo – pomimo wielu zabiegów typu odpowiedni trening, dieta, strój – nie ma szans na wygraną z bokserem zawodowym. Alkohol to ten bokser. Amator bokserski to alkoholik, który mimo kolejnych przegranych staje do ringu, aby dostać sromotne lanie. Alkoholik, pomimo przegranych, dalej chce siłować się z alkoholem i za każdym razem dostaje baty w postaci coraz większych konsekwencji, aż do sięgnięcia dna.

 Uznanie bezsilności nie przyszło mi łatwo. Trwało to kilka lat. Musiałem sięgnąć dna, czyli wrócić do picia i doprowadzić się do stanu, kiedy nie mogłem już przyjmować alkoholu, bo organizm odmawiał posłuszeństwa, a ja mimo tego dalej wlewałem w siebie kolejną butelkę. Wręcz płakałem, zdając sobie sprawę z mojego upodlenia i degeneracji. A jednak szedłem do sklepu i kupowałem kolejną setkę. Aby wreszcie dzięki synowi trafić na detoks. Tam w ciągu 10 dni lekarze postawili mnie na nogi i znów zacząłem składnie myśleć. Postanowiłem odbyć koleiny raz terapię. W pierwszej chwili zamierzałem udać się do ośrodka w Stalowej Woli, gdzie byłem poprzednim razem. Siadałem na korytarzu szpitalnym i walczyłem sam ze sobą. Czułem, że jeżeli wyjdę, to wrócę niechybnie do picia. To będzie mój koniec życia na tym świecie. Trwało to kilka dni. Aż wreszcie uznałem, że jestem bezsilny wobec alkoholu, ale nie bezradny. Jeszcze tego samego dnia zgłosiłem się na oddział leczenia z alkoholizmu w szpitalu w Morawicy. Poddałem się. Wódka jest potężniejsza od mojej woli, więc muszę unikać ringu.

                Czy możliwe jest bym ja, wiedzący wszystko lepiej, mógł nie kierować swoim życiem?

                Niestety, na terapii, a następnie podczas mitingów zrozumiałem, że całym moim pijackim życiem kierował alkohol. By nie być gołosłowny, opowiem o jednym dniu z mojego życia. Kiedy miałem pierwszą zmianę, wstawałem o piątej rano i wychodziłem z psem na spacer. Oczywiście moja głowa pękała w szwach, a język się stawał kołkiem. Bez śniadania szedłem do sklepu, gdzie kupowałem bułkę słodką, piwo i setkę wódki. Jechałem samochodem do pracy (czy w moim organizmie nie było promili?). Na parkingu przed zakładem wypijałem swój arsenał i „zaleczony” wchodziłem do pracy. Przez osiem godzin wykonywałem polecenia przełożonego, ale w głowie miałem jedną myśl: „kiedy znów się napiję?”. Trwałem w katuszach całą zmianę. Po zakończeniu pracy szybko wsiadałem do samochodu, by dojechać do domu i wyjść z psem. Oczywiście kierowałem się do najbliższego sklepu po kolejny zestaw. Później, powrót do domu, bezmyślne leżenie na kanapie, aż do czasu uczucia ssania w żołądku, który oznajmiał mi o potrzebie wypicia sety i piwa. Powtarzałem to wielokrotnie i dzień kończyłem w niepamięci.

                Zapytam ponownie: czy ja kierowałem swoim życiem? Odpowiedź może być jedna – nie. To alkohol wyznaczał mi okresy niepicia. Nie zważałem na mój stan i prowadziłem pojazdy mechaniczne, nie tylko samochód, ale również różne urządzenia w pracy. Czy ja tego chciałem? Nie. Czy nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia, jakie niosę?  Zdawałem. I pomimo tego piłem.

                Pierwszy krok to początek drogi. Drogi do lepszego życia.

 

Alkohol w Twoim życiu przestał być rozrywką, a stał się przymusem?

Masz wyrzuty sumienia po kolejnym ciągu alkoholowym?

Przyjdź, opowiemy, co zrobiliśmy, aby więcej się to nie powtórzyło.

Grupa Anonimowych Alkoholików spotyka się w każdą niedzielę w Wąchocku u Ojców cystersów w sali św. Stanisława Kostki o godzinie 16:00. Zapraszamy.

 


 

Polecane

Twarde Fakty: Wybór i Zarządzanie w Starachowicach

      Zgodnie z sondażami władze w mieście i powiecie utrzymał Komitet Wyborczy Marka Materka. Kusz bitewny opada, miejsce potyczki odsłan...