Czy można zmienić swoje życie


        

      

 

   Wyrzuty sumienia, strach, poczucie beznadziejności, jakie odczuwałem nazajutrz rano, są nie do opisania.

                            Anonimowi Alkoholicy – Opowieść Billa

 

 

         Wielokrotnie budziłem się rano, kac, który towarzyszył mi, nie był największym bólem. Ból istnienia rozrywał moją duszę. Wyrzuty sumienia, strach, który paraliżował jakiekolwiek działania. Ogień w sercu wypalający dziurę w świadomości. Palący równo mocno, jak i kac w gardle. Drżące ręce nieumiejące nic innego zrobić jak tylko uchwycić szklankę z kolejną dawką alkoholu. Ból głowy, pulsowanie całego mózgu, drżenie ciała i lęk przed zrobienie kroku. A często musiałem wyjść, by kupić piwo, które było jedynym lekarstwem na kaca. To cierpienie nieporównywalne do żadnego innego.

         Pamiętam tę chwilę, kiedy jeszcze nie wprowadziłem alkohol w organizm i przychodziła myśl mówiąca „a może warto przestać”. Cała kaskada pytań i odpowiedzi. Planów jak od jutra rozpocznę życie trzeźwe i pozbędę się bólu istnienia. Życie na trzeźwo nie było mi znane, trudne do wyobrażenia. Trwoga rozpoczęcia picia i myśli podpowiadającej o zaprzestaniu picia. Bez picia nie ma życia i z piciem ono nie jest możliwe. Siedząc tak w samotności i deklamujący kolejny raz monolog Hamletowski, czując do siebie nienawiść przeogromną, dotykając gorących policzków, przyglądając się butelce wyciągniętej z ostatniej skrytki, płacząc nad losem pijaka i szlochając nad możliwością utraty kochanego alkoholu.

         W takich chwilach rodziła się myśl, o zmiany swojego życia. Oczywiście jeszcze nienazwanego i opisanego. Marzenie nie pić, choć kilka godzin, uwolnić się od przymusu, który kierował moim istnieniem.

         Dostałem dar od Siły Wyższej (Program 12 Kroków). Darem tym był znak, który jest mi tylko znany nie do podzieleniem się z kimkolwiek. Moja tajemnica początku trzeźwienia. Drogi, która stała się moją pasją. Przeciwności losu stały się pozytywną energią. Idę i będę szedł tak długo jak mi jest dane.  Wiem, że moją obroną jest radość z trzeźwego życia, szacunek do samego siebie. Plany i marzenia, które okazały się do ziszczenia.

         Po kilku dniach, kiedy ciało przestało drżeć, słowa wypowiedziane miały sens i zostały zrozumiane. Doniesienie talerza z zupą do stołu bez rozlania. Tak niewiele trzeba byłoby uśmiechnąć się wieczorem z radości trzeźwego dnia. Demony przychodziły w snach, tam piłem kolejny raz. W szale pijackiego widu, budząc się z kacem, spoglądałem w lustro w łazience i cicho się śmiałem, bo to był tylko sen.

         Teraz nadal patrząc w lustro, mówię, fajny z ciebie facet kolejny dzień nie pij i będzie dobrze. Bo nie ma nic gorszego niż uzależnienie. Alkoholizm to choroba utraty wolności, a wolność to sedno życia.

         Odzyskałem ją dzięki Programowi 12 Kroków. Stąpałem powoli z rozwagą, poznawałem idee życia bez wódy w zgodzie z sobą i natura, która mnie otacza. Rozliczenie z przeszłością pozwoliło zrzucić kajdany i iść dalej bez cierpienia i zdawania cierpienia. Codzienne rozliczenie z dnia przemijającego stanowi rytuał pomagający oczekiwać z nadzieją na kolejny poranek. Modlitwa podczas brzasku dnia do Boga, którego tylko ja pojmuje. Już nie proszę o cud otrzymania alkoholu z nieba, a o spotkanie z ludźmi. Już nie unikam rodziny, sąsiadów, współpracowników. Mam poczucie własnej wartości, poznałem smak pokory, która nie jest poniżeniem. Najważniejsze trzeźwości nie dostałem raz na zawsze. Muszę o nią dbać. 

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...