„Całe
nasze życie uplecione jest ze spotkań: z samym sobą, z ludźmi, którzy nas
kochają i nie kochają, z tymi, których uraziliśmy i którzy nas urazili, z tymi,
dla których spotkanie z nami jest spotkaniem ostatnim”
Ks. Jan Twardowski „Wszystko darowane. Myśli na
każdy dzień”
Są w moim życiu spotkania przypadkowe
w pierwszym spojrzeniu nie istotne, a które zaważyły na dalszych losach życia.
Pierwszymi osobami, które z
przypadku wpłynęły, na moje losy są jak u wielu nauczyciele. To , że pokochałem
literaturę, muzykę, historie jest skutkiem wpływu pierwszych nauczycieli . Pewnie gdybym spotykał pedagogów z prawdziwego zdarzenia uczących
matematyki, fizyki czy chemii to oni mieliby wpływ na moje życie.
Ważnymi ludźmi napotkanymi na ścieżkach
życia są tzw. wrogowie, osoby nam źle życzący czy wręcz przeszkadzający. Często
po latach rozumiemy, jak ważną rolę odegrali w naszym życiu. Czy nie jest tak, że
przypadkowo spotkana osoba nam nieżyczliwa prowadzi do zmiany decyzji, która
jest słuszna. Nasza wściekłość przeradza się we wdzięczność, bo po latach widzimy zbawienny wpływ wroga na naszą decyzję. Wrogowie mobilizują do wytężonej pracy i dużo większego wysiłku, co procentuje bardzo często
bardzo dobrymi decyzjami.
Najwartościowsze są spotkania sam ze
sobą. To podczas tych chwil poznajemy siebie, odwiedzamy zakamarki Duszy, w
której ukryte jest nasze „Ja” bez imienia, nazwiska, daty urodzenia i
pozostałych etykiet, jakie otrzymujemy podczas naszego ziemskiego życia. Czym
więcej tych karteluszek nakładamy, na „Ja” tym mniej wiemy osobie. Trzeba
kontemplować w samotności swoją Dusze. Poznanie siebie, swoich możliwości, cech
charakteru daje większe prawdopodobieństwo szczęśliwego życia.
Warto poznawać ludzi i ich intencje
w stosunku do nas, by lepiej poznawać siebie. Przez drugiego człowieka możemy
pojąć swoje istnienie. Bóg działa przez przypadek w naszym życiu, a ludzie są
wykonawcami tego przypadku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz