„Dom zły” Wojtka Smarzowskiego




        Rzadko się zdarza bym wracał do już obejrzanego filmu. Uczyniłem tak z obrazem „Dom zły” Wojtka Smarzowskiego. W ostatnich latach to ten twórca poruszał moje sumienie, pobudza do myślenia. Reżyser tworzy formy, które są trawione przez mózg wielodniowym cyklu. W moim przypadku uczyniły wiele zmian w myśleniu i ocenianiu, a zwłaszcza w ocenie bohaterów, co przekłada się na realne życie, przestałem skrajnie ocenić. Wojtek Smarzowski mówi w każdym z nas jest zły, my tylko nie wiemy, kiedy wypłyną uczucia złe.
        Historia opowiedziana w filmie „Dom zły” jest istnym Dantejskim piekłem na ziemi. Baśniowy Dom zły znajduje się jak to w mitach bywa na odludziu, gdzie trafia przypadkowy podróżnik. W filmie mieszają się sceny retrospekcji i teraźniejsze widz miejscami czuje się zdezorientowany. Zaskakuje jedno w całej obsadzie nie ma bohatera dobrego. W tym punkcie świata gromadzą się złe siły, które uwiodły ludzi i zaprowadziły na manowce życia.
        Reżyser robi wiwisekcje naszych wad, które są w każdym z nas, obojętnie, jaki mamy status społeczny, wykształcenie, poglądy. Jedynie por. Mróz (Bartłomiej Topa) zdaje się jedynym sprawiedliwym, który ponosi tego konsekwencje. Oczywiście wszytko jest skropione alkoholem.
        Warto obejrzeć film drugi raz, by znów zastanowić się nad kwestią zła w naszym społeczeństwie. Znakomita gra Arkadiusza Jakubika, Mariana Dziędziela, daje wiele radości
          Muszę też wspomnieć o nadziej, którą daje nam reżyser w scenie narodzenia się nowego człowieka. Niech ta nadzieja towarzyszy nam w tych czasach eskalującej nienawiści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...