Poszedłem na
nielegalny spacer. W dobie panowania SARS-CoV-2 przechadzki bez wyraźnej
potrzeby są nielegalne. Chcę widzieć ludzi, przyglądać się ich twarzom i
wnioskować jak się czują w tej niespotykanej sytuacji. 39 Lat temu Stan Wojenny
niósł ze sobą podobną atmosferę. Teraz mocniej czuć zapach śmierci. W moim
małym mieście wówczas strach nie był namacalny, on był gdzieś w stoczni, kopalni,
stolicy. Teraz w moim mieście jest wojewódzki szpital zakaźny, tu przywożą
wszystkich chorych z całego województwa. Hotel zostaje przekształcony w lazaret
dla zarażonych. Starszy pan zagaduje mnie pod hotelem z pytaniem, czy to
prawda. Kiedy potwierdzam smutno mu i widać na jego twarzy strach, taki nie nazwany,
nie opisany, trawiący od środka. Na moje stwierdzenie, że lepiej, aby takie
miejsce było w Warszawie, staj się zagubiony. Wolałby takie rozwiązanie, tak po
prostu z przerażenia rozprzestrzeniającym się wirusem. Dusza podpowiada, że nie
można tak myśleć, lęk chce postawić granice, odegnać potwora. Cierpienie zbliża
się, widzę je na twarzach przechodniów, już nie na ekranie telewizora.
Przytłacza niepewność, co będzie dalej? Nikt nie umie odpowiedzieć na to pytanie.
Wierzyliśmy w niemożliwe, nam się nie może nic stać, natura powiedziała, że to
magiczne myślenie. Ludzie chodzą w
rękawiczkach i maseczkach. Karnie stoją przed sklepami w oczekiwaniu na możliwość
wejścia na zakupy. W czasach schyłku komuny sprzedawczyni to była szycha, mogła
stać w jednym szeregu z prawnikiem, lekarzem i księdzem. Teraz sprzedawczyni stoi
na pierwszej linii frontu obok lekarzy, pielęgniarek i całego personelu
medycznego. Słyszę głos młodego mężczyzny z kolejki – ja bym żonie zabronił pracować
w obecnym czasie w sklepie, albo bym kazał w nim spać.
Odwiedzam kościół,
można wejść do przedsionka, patrzę na tabernakulum. Modle się. Bóg spogląda z
krzyża. On jeden wie, dlaczego się tak dzieje. Hierarchowie kościelni wpadają w
panikę, sypie im się cały ustrój finansowy instytucji. Ludzie odkrywają wartość
dobrego księdza. Można korzystać w wielu propozycji kapłanów w obchodzeniu
Triduum Paschalnego. Kapłani mówią, nie wiem, strach ich też dopada. Boją się
śmierci,a przecież gdzieś jest raj.
Politycy nie
zaprzestają walki o władzę. Obóz
rządzący nie liczy się ze zdrowiem społeczeństwa bez pardonu prze do wyborów
prezydenckich. Koszmar. Jarosław Gowin kompletnie się ośmieszył.
Piękny dzień,
wyborny na spacer. Na moje osiedle przywędrowała para kaczek krzyżówek. To znak,
że mało nas porusza się po mieście. Zwierzęta mają czas dla siebie. Natura
wystawia rachunek społeczeństwu, cywilizacji Homo Deus. To przyroda jest
władczynią planety, my dzierżawcy okazaliśmy się miernymi gospodarzami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz