Rozdział Pierwszy Rozdział Trzeci
Rozdział Drugi
Iwona wygodnie
siadła na krzesełku, łokciami wsparła się na toaletce. Mebel bardzo ważny dla niej.
Przygląda się swojej twarzy, zmarszczkom, naskórkowi, który był suchy i
szorstki. Delikatnie nanosi na policzki, skroń, brodę krem do oczyszczenia
twarzy.
- chcę
wyglądać najkorzystniej, jak mogę, zależy mi na Pawle. Czuje, że już nie trafi
mi się taka okazja. Chcę z nim być- uśmiechnęła się do siebie. Poczuła, iż w
słowach „chcę z nim być” była deklaracją bardzo poważną i odważną.
- czy jestem
na to gotowa? Związać się z mężczyzną, aby stworzyć rodzinę. Żyć w związku
dwóch osób, odpowiedzialnych za siebie. Paweł po pierwszej rozmowie wydaje się,
iż takim jest.
Usuwała martwy
naskórek. Nanosi kolejne warstwy kremów. Skóra staje się delikatna, o kolorze
dojrzewającej brzoskwini. Zbliżyła twarz do lustra, intensywnie przyglądała się
swoim oczom, zielonym, w kolorze wody z leśnego stawu, połyskujące słonecznym
blaskiem. Kretka podkreślała brwi.
- jestem stara
– poczuła chłód na plecach, pocałunek diabła.
– nie! Nie jestem stara. Boję się
zmian w swoim życiu. Tak. Boję się. Przyzwyczaiła się być sama ze sobą. Wojtek
to krótki epizod. Jednak kilka spotkań rozbudziło mój apetyt. Kurczę! A apetyt
na seks. To niesamowite. Myślałam, iż jest to poza mną. Uniesienia, a tu proszę,
z Wojtkiem dobrze było. Miesiączkuję. Mogę zajść jeszcze w ciążę!– Uśmiechnęła
się na myśl o seksie na pierwszej randce.
– Paweł na pewno by na to przystał. Z Wojtkiem
zrobiliśmy to pierwszy raz po powrocie z zabawy w Nałęczowie. Wynajęliśmy pokój
w Kazimierzu Dolny. Było wspaniale – poczuła zapach Wojtka, drżenie jego
ramion, siłę z jak ją tulił, szept.
-Szeptał mi
sprośne słowa, mąż nigdy tego nie robił, Wojtek pytał, jak chce się kochać, mój
stary po prostu mnie brał, nie rozmawiał, milczał, ciężko sapał i mnie
przygniatał. Wojtek pomimo siły, z jaką ze mną się kochał był niezmiernie
delikatny.
Chodzi
spokojnie po mieszkaniu w sukience, w kolorze mlecznej kawy, w wiosenne kwiaty.
Przyglądała się w lustrze, jej ciało gibkie, chętne do zabawy, uśmiech na
ustach, jest pełna radości. Spojrzała na zegarek naścienny, który odmierza czas
dla niej i kiedyś i dla jej męża od dnia ślubu.
- szybko
biegnie czas. Już niedługo muszę wyjść- przegląda perfumy.
– muszę
pięknie pachnieć, kusić ustami, zalotnie mrugać oczami. Paweł musi oszaleć, dla
mnie.
Siadła przy
toaletce, zbliżyła twarz do lustra, przyglądał się zmarszczkom wokół oczu.
Sięgnęła po perfumy Czerwona Puma. Zapach, który towarzyszy jej od lat, kiedyś
dostała je w prezencie od męża.
– chce, byś
był ze mną. Wspomagaj, ratuj, podpowiadaj, chcesz, mojego szczęścia ja to wiem,
bądź ze mną – patrzyła na ich zdjęcie, zrobione tydzień przed śmiercią. Marek
uśmiecha się i macha do fotografa, tym gestem prosi, aby nie robiono mu
zdjęcia. Iwona jak zawsze z pozą. Nigdy nie jest naturalna na zdjęciach.
Pogłaskała męża po policzku. Poczuła jego zapach. Pogładziła się po piersiach.
– wiem, iż
będziesz ze mną, nigdy nie dałeś zrobić mi krzywdy i teraz mnie wspomożesz.
Iwona chodziła
po mieszkaniu, szukała miejsca, w którym mogłaby doczekać pory wyjścia. Jak
nastolatkowie umówili się na skrzyżowania niedaleko kawiarni. Włoskiej. Ze
smakowitymi lodami i ciastami. Czas sączył się powoli jak woda przez palce,
podekscytowanie i szybkie bicie serca powodowało lęk, który paraliżował Iwonę.
- Zmiany. Dużo
zmian w moim życiu. Jeszcze nic nie mówiła o tym dzieciom. Jak one do tego
podejdą. Kurczę ja już zakładam, iż z Pawłem będę na amen. Zachowuje się jak
małolata- skrzywiła twarz na myśl o swoim wieku.
- czy wypada tak,
ty głupia babo, zachowywać się w twoim wieku? Czy to zaakceptuje otoczenie? W
tym małym mieście, gdzie pruderia goni pruderie. Zmienił się dużo, ale – mocno
machnęła ręką, jakby odganiał muchy.
- czy wolno mi
kochać, być kochaną. Poczuć to drżenie sprzed lat? Pragnę. Chcę i zrobię. Z
Pawłem, czy z innym facetem. Spędzać czas razem.