Zabawa w Nałęczowie. Rozdział trzeci

                

 


Rozdział pierwszy

 Rozdział drugi

 

     Stał w oknie, przyglądał się wschodowi słońca. Lubi tę chwilę, kiedy na nowo świat, odkrywany, zakryte miejsca mrokiem są oświetlane. Przed nim zaczęły błyszczeć dachy bloków. Biły blaskiem  jasnej blachy, gołębie przysiadły na gzymsach. Czyżyki wędrują między blokami w poszukiwaniu tłustych much. Promienie  powoli obmywały ciepłem świat wokół Pawła.

- dziś dzień spotkania z Iwoną- potarł czoło. Ruchem troski i zakłopotania – cały ten trud wybierania, w co się ubrać. Szykowanie, prasowanie. Lubię życie, kiedy nie ma wartości wygląd, strój. Czystość ubioru to jeden wyznacznik. Dziś muszę się postarać. Wygląd to pierwsza ocena. Dopiero później następuje poznanie. Oceniamy się po wyglądzie, ruchu. Gestach  zawarty jest nasz charakter. W spojrzeniu, ruchu rąk, grymasie twarzy.

                Odszedł od okna, spektakl wschodu zakończył się. Rozświetlone osiedle przystąpiło do dnia, rozpoczęła się krzątanina. Z klatek schodowych wychodzą mieszkańcy, do pracy, po sprawunki i w innych ważnych  sprawach.

-każde takie wyjście jest związane ze spotkaniem z drugim człowiekiem. Jak mam się zachowywać. Dziś. Być szczery, otwarty to daje szanse na rozwój naszej znajomości.

Stał  w łazience. Patrzył w  lustro, gładził zmarszczki pod oczami, worki podeszłe wodą. Szorstkimi dłońmi dotykał policzków, pełnych.

- dobrze, że nie ma chudej pociągłej twarzy – gładził szyję – miałbym więcej zmarszczek – odkręcił kran, schlapał zimną wodą twarz – ach, jak dobrze, przebudzenie, wyzwania dnia, trzeba rozpocząć taniec ludzkiego życia – sąsiad za ścianą oddawał mocz, muszla klozetowa roznosiła odgłos spadającej uryny

– Iwona? Jakie ma poglądy, co lubi, nic o niej nie wiem. Zachwycił mnie jej wygląd, uśmiech, radość. Tak naprawdę jej nie znam. Wdowa. Jak umarł jej mąż? Córki, jakie one są? Cholera same pytania – zadawał ich bez liku. Wszedł pod prysznic. Kiedy spływała woda po jego ramionach, torsie, plecach. Tęsknił, szukał wspomnień chwil intymnych. Gładził ręce, masował tors i wspominał o seksie

– kurczę, myślałem, iż to jest poza mną. Kochać się, nie powinno się tak mówić o seksie. Kochanie to więcej niż seks. Teraz wiem. Kiedy mam prawie 60 lat. Seks jest potrzebą fizjologiczną. Kochanie się to poznawanie się nie tylko fizycznie, ale również odkrycie swoich psyche. Dusza, tam jest miłość, również ta fizyczna- wyobrażał sobie ich stosunek, dotykanie, głaskanie, penetracje. Drżenie ciał, wilgoć skóry, zapach jej łona. Marzenie erotyczne dało impuls ciału, które zaczęło się prężyć, członek zaczął żyć swoim życiem, drgał – o kurczę, jeszcze mogę – mało nie zakrzyknął. Czuł się prawdziwym mężczyzną. Schwycił prącie twarde jak kij. Masował, skrzywił usta w grymasie radości, uniesienia. Sapał, syczał jak wąż na gorącym głazie. Ręka mocno i coraz szybciej wykonywała ruchy na kutasie. Woda szumiała, płynęła po plecach, lewą ręką oparł się o ścianę, zimne płytki rozgrzewały się od gorącej dłoni. Mocno stanął na nogach, wysztywnił kolana, chciał się unieść, odpływał. Orgazm ogarnął jego cale ciało. Każdy mięsień, ścięgno, twardniało i sztywniało. Z krtani wydobywały się dźwięki rozkoszy. Oczy zamknięte pełne gwiazd na ciemnym niebie. Całe jego jestestwo skupiło się w czerwonym twardym członku. Syknął ostatni ras, delikatnie jeszcze ruszył dłonią, drgał, mięśnie zaczęły się rozluźniać. Opar głowę o szybę  kabiny. Woda dalej obywała jego ciało, sperma spływała po płytkach, łaszczyła się z gorącą wodą, wpływała w kanalizacje, sapał, zmęczenie, znużenie, pomyślał o śnie, odpoczynku.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...