O Matce:
Nauczyła nas wierzyć we własną wartość, która
nie polega na tym, ile ma się na koncie bankowym, tylko na tym, kim się jest.
Ks. Adam Boniecki
Dziecko
uczy się przez obserwacje, tę prawdę poznali psychologowie już wiele lat temu.
Powielamy życie naszych przodków. Z czasem, kiedy stajemy się bardziej krytyczni,
wobec wychowawców korygujemy nasze zachowania.
Ks.
Adam Boniecki w tych kilku słowach poruszał moją pamięć. Wspomniałem moją
ukochaną Babcię. Z pewnością mogę napisać jedno; nie wychowywała mnie nakazami
i zakazami. Żyła swym biednym życiem. Ciężka praca fizyczna wypełniała jej
dzień od rana do nocy. Kilka godzin snu i znów ciężka praca. Pomimo tak
trudnego życia, przeżyła długie 80 lat.
Kobieta, która nie skończyła żadnej szkoły, dokładnie wiedział jak przekazać
podstawowe wartości, te wynikające z praw Natury. Nie krzywdź drugiego, tyczyło
się to również zwierząt. Choć hodowała zwierzęta dla zaspokojenia swoich
potrzeb pokarmowych. Szanowała świnię, kury, krowę, która była ostoją, bez niej
do chałupy krytej strzechą mógł zajrzeć głód. W pole wychodziła z sierpem, aby
nim rozpocząć żniwa kosą, która kojarzy się ze śmiercią. Pierwsze kłosy ścięte
układała w znak krzyża. Dziękowała Bogu za dar ziarna. Ze swojego modlitewnika wyczytała o szacunku
do wszelkiego życia i to stosowała. Nawet jeżeli powiedziała złe słowo o kimś,
po refleksji wycofywała się z opinii. Swoją postawą wskazywała, jak powinno
wyglądać uczciwe życie. Mam wiec wzór, bardzo trudny do naśladowania.
Wielokrotnie wspomnienie Babci hamowało moje złe ja, wpływało na moją decyzję,
która mogła doprowadzić do krzywdy drugiego człowieka. Bliźnim wartościowym,
według Babci, wartym szacunku, jest osoba oddana swojej małej wiejskiej
wspólnocie, pracowita, wykonująca pracę nie tylko perspektywie zysku. Babcia
była przekonana, iż ziemia pragnie gospodarowania. Ugór kojarzył się jej z
cierpieniem gleby. Swoją wiedzę o życiu, pracy, śmierci nie przekazywała
długimi opowieściami a jedynie wzmiankami przy okazji wydarzeń, pracy czy
świąt.
To
ona powiedziała, że mądry człowiek nie powie nigdy, iż wszystko wie. Z czasem
dowiedziałem się o istnieniu w przeszłości filozofa Sokratesa, który również
tak uważał. Majętny człowiek to nie ten, co ma przepiękny dom, ale ten, co ma
zwierzynę nakarmioną i nie w kontekście dobrej zapłaty za profesjonalny chów,
ale z poczucia sprawiedliwości i odpowiedzialności. Choćby nie było zapłaty za
hodowane zwierzę nie można go krzywdzić. Każda praca jest ważna, nie ma
pohańbienia pracą, jeżeli jest wykonywana w poczuciu uczciwości. Nigdy nie podniosła
głosu wyniku niezadowolenie za czyjąś pracę. Jedynie prosiła o poprawienie jej.
Mówiła – każdy coś zrobi źle, trzeba to uszanować i samemu poprawić lub poprosić,
aby robotę zrobił jeszcze raz. Teraz
napisze o nauce, której nie zrozumiałem. W całym swoim życiu była pogodzona z
losem, nie lamentowała nad nim. Godziła się z tym, czego nie mogła zmienić, a
zmieniała to, co mogła zmienić. Korzystając z sentencji przysłowia „nigdy nie
jest za późno” wracam do nauki Babci. Poznałem modlitwę, której Ona nie znała,
a żyła z nią, na co dzień.
Boże, użycz mi pogody ducha, ·, abym godził się
z tym, czego nie mogę zmienić, ·odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, ·i
mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Niektóre źródła
podają, że modlitwę napisał Marek Aureliusz. Odo moja Babcia, która żyła w XX w
bez wiedzy szkolnej korzystała z przemyśleń filozofów. Teraz tylko z tej wiedzy
mnie korzystać. Babcinej wiedzy.
Wielokrotnie pisałem o Babci, prostej kobiecie, która znała życie: