Prime Time film o chęci zaistnienia

            


 

    Pamiętam, noc sylwetową z 1999 roku na 2000 towarzyszył jej podenerwowanie, ciekawość, czy w noc milenijną coś się dziwnego nie wydarzy. Media obiegały informacje o możliwych scenariuszach nocy sylwestrowej od paraliżu systemu bankowego, braku prądu, spadaniu samolotów i wiele innych.

                Film Prime Time w taką noc się rozgrywa. Młody chłopak o imieniu Sebastian (BartoszBielenia) postanawia zaistnieć w przestrzeni telewizyjnej, dostaje się do studia i żąda przekazu na żywo, aby przekazać swoje przesłanie do widzów. Bierze dwoje przypadkowych ludzi jako zakładników, prowadzącą teleturniej i ochroniarza. Cały film rozgrywa się w studio telewizyjnym. Opisuje negocjacje z terrorystą. Pomimo tak ubogich wyrażeń artystycznych  film trzyma w napięciu i zostawia wiele niedopowiedzeń.

                Marzenie o zaistnieniu w szerszym kręgu społeczeństwa towarzyszy każdemu z nas, wielu dla pojawieniu się na szklanym ekranie jest zdolna do wyrzeczeń i czynów, które nie zawsze są moralnie dopuszczalne. Bohater swoim czynem przekazuje przesłanie, nie musi wypowiadać oświadczeń, czy memoriałów.

                Film warty obejrzenia dla gry znakomitego polskiego aktora Bartosza Bielenia. Obraz jest też debiutem reżyserskim Jakuba Piątka. Czekam na następny film tego reżysera.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...