Pogoda w moim
mieście naprawdę nie sprzyja spacerom. Mimo wszystko kocham je za jego uroki,
choć zaściankowe i małomiasteczkowe. Słoma wychodzi z butów zarówno mnie, jak i
innym mieszkańcom grodu, zamieszkanego
przez potomków chłopów pańszczyźnianych. Starachowice są miejscem, które darzę
uczuciem. Położone malowniczo, przecięte rzeką jak aortą, stanowiącą główny
nerw miejski, otoczone lasami grzybnymi. W maju pierwsi grzybiarze ruszają za
Lubianką w kierunku południowym, poszukując skarbów leśnego runa.
Niestety, w powietrzu czuć zapach kampanii wyborczej. To wonie nieprzyjemne, zalatujące zgnilizną, podczas walki o władzę (czyli pieniądze) wydziela się nieprzyjemna zapach walczących. Zaznaczam, nie widzę w tym nic złego. Intratne stanowiska, dobra praca, wymaga zaangażowania na 100%, aby ją zdobyć. Wyborca musi zrozumieć, że każdy kandydat pragnie zwycięstwa, a w zamian oczekuje adekwatnego wynagrodzenia. Liczy się, czy ci kandydaci chcą dobrze wykonywać swoją pracę. Ocena ich działań następuje w dniu kolejnych wyborów.
Podczas spaceru ulicami miasta, zauważam zmiany, które przyciągają moją uwagę. Dobrze wykonane drogi, estetyczne nasadzenia – wszystko wydaje się wspaniałe. Niestety, wśród trawników można znaleźć sterty śmieci, uszkodzenia nienaprawiane natychmiast, są miejsca zapomniane przez służby miejskie lub zarządców. Myślę tu o hałdzie szlaki, odcinku zadrzewionym między parkiem a ul. Szlakowisko, zniszczonych domach w Wierzbniku. Chodniki wołają o pomstę do nieba (może zorganizujemy pokazowy przejazd wózkami dziecięcymi po naszych chodnikach. Pokaz dla radnych i służb miejskich). Inwestycje trwają zbyt długo, przesuwanie terminów stało się normą. Magistrat zdaje się tolerować przedłużanie terminów lub nie posiada narzędzi do egzekwowania terminowości. Patrząc z wysokości Parku Miejskiego na budowę wiaduktu, zastanawiam się, jakie to przyniesie zmiany, nie tylko bardzo dobre komunikacyjne, ale również biznesowe. Moje Starachowice Dolne skona w powolnych konwulsjach. Umierające od lat. W oddali widzę budowę obwodnicy Wąchocka. Kilometr dalej budują obwodnice Starachowic, czemu połączenie tych dwóch arterii dopiero projektują?
Dariusz Nowak, radny miejski i niespełniony polityk KPN, nie zgadza się na podwyższanie podatków. Pytam Pana Dariusza: która władza nie podnosiła podatków? Warto również zastanowić się, czy zatrudnianie wyłącznie mieszkańców Starachowic w administracji i przedsiębiorstwach miejskich to właściwe podejście.
Przeglądając Starachowicki Biuletyn Informacyjny, dostrzegam typową reklamę wyborczą, stosowaną od lat. Finansowany z publicznych pieniędzy, powinien również zawierać opinie opozycji. Podatnicy, także ci pragnący zmian we władzach, mają prawo do przekazania swojego stanowiska.
Jarosław Łyczkowski i Marta Szperlich-Kosmala skrytykowali urzędników za zbyt wysokie zarobki. Panie Jarku, jak było, kiedy miał pan władzę? Przecież nie żył pan z wygranej w totolotka.
Podczas spaceru, zatrzymuję się na osiedlu Majówka. Spoglądam na monitor telefonu, dowiadując się o kolejnych kandydatach na prezydenta Starachowic, po Marku Materku: Agnieszce Kuś (PiS) i Piotrze Capale (PO). Trójka wyborcza (brakuje czwartego?), mam nadzieję, że usłyszymy nie tylko oczernianie, ale także konstruktywne zapowiedzi. Piotr i Marek, choć rywale, przypominają trochę kolegów z podwórka.
Wśród marzeń o przyszłości, jawi się budowa drogi żelaznej. Śledzę palcem planowaną trasę prowadzącą do Centralnego Portu Komunikacyjnego na mapie, wyobrażając sobie dworce w Mircu, Osinach lub Jasińcu Iłżeckim i Iłży. Koncepcja wydaje się słuszna, a dla dobra naszego miasta, szlak powinien być wyznaczony przez Starachowice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz