Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów



 

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów

 

Doszliśmy w naszych rozważaniach do Kroku Piątego. Pierwsze trzy kroki to przyznanie się przed sobą i swoim Bogiem do bezsilności, ale nie bezradności. Czwarty krok ma jeden cel. Wybaczenie sobie i innym. Nikt nie jest winny zapadnięcia na chorobę alkoholową, jak również sam chory nie jest obarczony zachorowaniem.

Czwarty krok pozwolił nam się poznać, dojść do zakamarków świadomości. Jest to rozeznanie w swoich zaletach, jak i wadach.

Piąty krok prowadzi do przyznania się przed Bogiem do swoich błędów, nienawiści,  demonów  przeszłości targających życiem pijackim. Często zdarza się, iż sponsorzy proszą o wypisanie swoich błędów. Następnie odczytanie ich przy nim.

Piąty Krok to przejście przez bramy piekieł, aby powrócić odnowionym, bez bagażu przeszłości. Katolicy ten bagaż zrzucają podczas spowiedzi. Nic nie stoi na przeszkodzie, by takie rozliczenie zrobić bezpośrednio przed Bogiem w indywidualnej modlitwie.

Przyznanie się przed drugim człowiekiem, opowiedzenie o swoich błędach, które często prowadziły do skrzywdzenia innej osoby, nie jest łatwy. Krok Czwarty i Piąty to swoiste katharsis, które bezwzględnie trzeba przejść. Ilu alkoholików tak wiele jest opisanych, wypowiedzianych błędów, które ciążą na duszy chorego. Zasadą Programu 12 Kroków jest bezwzględne poddanie się jemu i przejście go uczciwie. Bez uczciwości Program nie zadziała, co grozi powrotem do picia.

Fragment V rozdziału „Anonimowych Alkoholików”, wyd. IV WK, str. 58 – 60

Rzadko się zdarza, by nie powiodło się komuś, kto dokładnie
podąża naszą drogą. Do zdrowia nie wracają ludzie, którzy nie mogą
lub nie chcą poddać się całkowicie temu prostemu programowi.

Powyższy cytat jest sednem Programu 12 Kroków. Warto dogłębnie spojrzeć w siebie i swoje pijackie życie i wyciągnąć wnioski. Przyznać się przed przyjacielem, sponsorem, kapłanem lub inną osobą do swoich błędów, aby ogon ciągnący się za trzeźwym życiem odciąć definitywnie.

Krok Czwarty i Piąty  przeprowadzają nas przez czas wspomnień o życiu, które chcemy porzucić. Pomoc Siły Wyższej i Boga – „jakkolwiek się Go rozumie” – jest niezbędna, by zmiana była trwała. 

Teraz czas na Krok Szósty.

Dokąd zmierzamy


  

 

Oto obraz człowieka prezentowany we wszystkich mediach; dziecko to uśmiechnięty człowiek, mający wiele zajęć, od intelektualnych, artystycznych, po sportowe. Przynosi radość rodzicom, a dziadkowie dziwią się, jak oto ich wnuk/wnuczka są mądrzy. Nastolatek oto pełen zapału w nauce, grający świetnie w grach zespołowych, uczący się grać na instrumencie, zaliczający kolejne egzaminy, planujący dalszą naukę w najlepszej szkole w okolicy, a może nawet z internatem. Licealista to już chodząca encyklopedia ma wiele zainteresowań, dba o rozwój fizyczny, osiąga sukces za sukcesem. Spójrzmy na studenta i studentkę – to już nie niedojadający kujon, lecz pełen optymizmu młody fachowiec/specjalistka, dążący do celu z perspektywami dalszego rozwoju. Przejdziemy do młodego małżeństwa, planuje dziecko lub je już ma, stać ich na kredyt mieszkaniowy, wakacje bliższe i dalsze, spędza dużo czasu na rozrywkach. Czterdziestoletni mieszkańcy naszego globu to doświadczeni rodzice, pracujący w firmach, które dbają o ich rozwój, a co za tym idzie – zarabiający coraz więcej, planujący edukacje dzieci. Przyszedł czas na dziadków, którzy myślą tylko o rozrywkach i odpoczynku, zajmują się wnukami, które są ich oczkiem w głowie.

                A jak jest naprawdę.

                Prawda jest tak, że 80% społeczeństwa globu potrafi zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, nie stać ich na więcej. Dwa miliardy ludzi żyje za 2,5 dolara dziennie, jeżeli rano nie wyjdzie do pracy, będzie głodowało.

                Mniejszość ludzkości żyje w bańce, w której na wszystko jest recepta, poradnik, trener. Nastawieni na sukces, zaspakajanie własnych potrzeb. Jeżeli nie następuje wzrost, uważane jest to za chwilową niedogodność. W tej gonitwie zapominajmy o współczuciu, empatii. Oto ja jestem najważniejszy i muszę zaspakajać swoje potrzeby.

                Niezbywalną częścią życia jest cierpienie, smutek, bezradność, niemożność i śmierć, którą schowaliśmy za parawanem w szpitalnej sali. Ostateczność naszego życia lubimy oglądać na ekranach telefonów. Już nie ma konania w obecności bliskich. Śmierć jest niemedialna. Inaczej jest z biedą, kataklizmami, katastrofami – to przyciąga bogatą cześć społeczeństwa. Śledzimy wiadomości, aby pławić się w informacjach o krzywdzie, bólu. Portale, fora społecznościowe, telewizja, radio, Internet pełne są doniesień o kłopotach elit. Aspirując do tego grona, z ciekawością śledzimy potknięcia celebrytów. Siedzimy sobie w bańkach społecznych i zajmujemy się sobą. Z lubością oglądamy programy o kłopotach innych, biedzie, głodzie, wojnach, z chęcią wysyłamy przelew, by polepszyć swój wizerunek, jacy to my jesteśmy wspaniałomyślni.

                Przyjęliśmy narracje globalnych koncernów i państw największych trucicieli, że to od nas zależy ratowanie środowiska, segregujemy śmieci, chodzimy piechotą do pracy, korzystamy z ekologicznych opakowań. Chodzi o to, byśmy wszyscy, żyli zgodnie z obecnym wzorcem, nie uratujemy planety. Tym powinni się zająć ci najwięksi truciciele. Dzięki takiemu przekazowi, iż to od nas zależy, owe koncerny zarabiają jeszcze więcej. Pełna odpowiedzialność jest w rękach koncernów, to one mają możliwość zmieniania rzeczywistości. My możemy jedynie w tym uczestniczyć.

                W bańkach społecznych szerzy się ksenofobia, niechęć i agresja wobec tych, którzy wyglądają i zachowują się inaczej. Dobitny przykład mamy w naszym kraju. Społeczeństwo panicznie boi się inności.

                Na tym lęku swoje poparcie buduje PiS. Straszy swoich wyborców falą uchodźców, którzy rzekomo zagrażają naszemu krajowi. Partie opozycyjne przedstawiają jako środowiska, które nie rozumieją  poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, jaki mają wyborcy PiS.

                Jeszcze jeden aspekt, oto okazało się, że nie ma boga. W grupie 20% społeczeństwa globu jest coraz większa populacja osób, która wierzy w swoją sprawczość i twierdzi, że bóg nie jest im potrzebny. Przedstawicieli największych religii sięgają po sposoby przymusu, napierają na władze, aby nie utracić wyznawców.

                Tak naprawdę do godnego życia i spełnienia jest potrzebna miłość i bliskość. Cała otoczka materialna nie przysparza trwałego szczęścia. Zaspakajanie swoich materialnych potrzeb z myślą o szczęściu jest niczym innym jak uzależnieniem. Całe szczęście kryje się w uczuciach i emocjach.

                Ludzkość musi się zatrzymać, przewartościować sens życia. Przestać być społeczeństwem, które chce mieć i stać się społeczeństwem, które chce być.

 

Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną

 


 

Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną

        

Program 12 Kroków Wspólnoty Anonimowych Alkoholików jest osobistą drogą prowadzącą do trzeźwości. Pierwsze trzy kroki to droga do przyznania się przed sobą, że jest się alkoholikiem i samemu z chorobą sobie nie poradzę. Czwarty krok brzmi „wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną”. Stajemy przed przeszłością i musimy się z nią rozliczyć. Sponsorzy sugerują, aby wypisać sytuacje z życia, w których zostaliśmy skrzywdzeni. Wypisać osoby, do których mamy żal, które oskarżamy o swoje pijaństwo. Spojrzeć na wypisane sytuacje przez pryzmat  uczuć, jakie nam towarzyszą. Czwarty Krok jest przyznaniem się przed sobą do błędów.

Krok Czwarty wymaga bezwzględnej uczciwości wobec siebie, nie można zrobić inwentury po łebkach. Każdy z nas ma swoje demony ukryte w zakamarkach świadomości, żale do bliski, złości do przyjaciół. Każdy z alkoholików o swoją chorobę oskarża wielu ludzi, trzeba stanąć przed tablicą zapisaną naszymi żalami i z każdym z nich się rozliczyć. W wyniku tego oczyszczenia przeszłość staje się wyraźna jak źródlana woda.

Okazuje się, iż nie ma winnych naszego picia. Alkoholizm to choroba, która dotyka różnych ludzi. O różnym wykształceniu, majętności, pijących przeróżne alkohole. Z czasem dochodzimy do wniosku, że osoby, które w naszym mniemaniu krzywdziły nas, po dłużej analizie stwierdzamy, iż nasze postępowanie również doprowadzało wielokrotnie do krzywdzenia ich. Nadszedł czas do podjęcia decyzji o zaprzestaniu absorbowania bliskich, przyjaciół, znajomych, nawet obcych osób swoimi emocjami i uczuciami. Przydatna w tym celu jest filozofia stoicyzmu.  

Z relacji alkoholików, którzy uporali się z Czwartym Krokiem wynika, że życie ich stało się uczciwe, pełne empatii. Stali się skłonni wybaczać i przygotowani do przeproszenia. Z pokorą i rozsądkiem podchodzą do porażek, nakreślają sobie plany i je realizują, rodzina staje się oazą, w której warto być.

Oczywiście nie ma jednego scenariusza przejścia Czwartego Kroku, każdy z nas jest inny i ma różne doświadczenia. Pomimo starań nie umiemy wybaczyć, czy zrozumieć postępowania osoby, do której mamy żal. Nie oznacza to, że dalsze trzeźwienie jest niedostępne. Na pewno  dalej możemy iść przez życie bez alkoholu i mieć nadzieję, iż kiedyś Bóg – „jakkolwiek Go rozumiem” – udzieli mi łaski przebaczenia.

 

Kosmetyka we władzach miasta

             

 

 

 

 

                                                                        Zdjęcie internet

            W magistracie zawiało, zawirowało politycznie. Prezydent miasta wyprzedzając działania Stowarzyszenia Inicjatyw dla Starachowic, podjął działania, które pozbawiły pracy małżonki prezesów spółek miejskich. W tym wypadku chodzi o spółdzielnie socjalną Starachowiczanka i giganta miejskiego ZEC. Tym ruchem pozbawił SIS argumentu o nepotyzmie we władzach spółek miejskich. Dostało się również prezesowi spółdzielni socjalnej, oddał się do dyspozycji prezydenta, który pozbawił go stanowiska. Mam nadzieje, iż nowy prezes będzie dalej rozwijał spółdzielnie, założenie tego organu jest strzałem w dziesiątkę. Miasto potrzebuje spółdzielni socjalnej. Pod specjalnym nadzorem powinno przebiegać zatrudnienie w Starachowiczance.  Mam nadzieje, że spółdzielnia ściśle współpracuje z Centrum Usług Socjalnych w kwestii zatrudnienia osób wykluczonych społecznie. Bym zapomniał, stracił prace również Robert Sowula, który obok ojca Marka Materka reprezentował interesy miasta w powiecie. Jak dalece powyższe działania ukrócą nepotyzm – nie wiem. Nepotyzm to drugie imię wszystkich stanowisk. Dzieje się tak w firmach państwowych i prywatnych, we wszystkich urzędach. Zarzut o opłaceniu studiów podyplomowych prezydentowi i kilku urzędnikom jest strzałem chybionym. Lecz zwrócenie uwagi, że można też wspomóc osoby z trudnościami finansowania w kształceniu, jest cenną sugestią do wykorzystania w przyszłym budżecie miasta.

                Nasz uśmiechnięty prezydent o zmienionym image`u, kolejny raz poradził sobie z atakiem przeciwników politycznych. Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic, jak i Wrażliwi Społecznie wytykają mniejsze lub większe błędy w zarządzaniu miasta i powiatu. Od wyborów mam obawę, czy skupienie władzy w jednych rękach na poziomie gminy i powiatu to dobre rozwiązanie.  Mam nadzieję, iż zmieni się to w najbliższych wyborach. Stara zasada różnorodność ubogaca, a jednorodność prowadzi do patologii wcześniej lub później zadziała i doprowadzi do patologii politycznej. Działania oponentów obecnej władzy, choć w dużej mierze chybione, gwarantują rozwagę w podejmowaniu przez nią decyzji, aby ustrzec się przed nepotyzmem, kumoterstwem czy podejmowaniem decyzji nieprzynoszących pozytywnych efektów dla Starachowic.

                Parlamentarzyści z PiS i Marek Materek ogłosili, że obwodnica północno-zachodnia będzie wdrożona do realizacji. To wiadomość świetna. W całej beczce miodu łyżka dziegciu to fakt, iż fundusze rządowe są rozdysponowywane po uważaniu. Dobitnym przykładem jest miasto Skarżysko-Kamienna, w którym władze sprawuje przeciwnik polityczny PiS. Tam środki nie trafiają i nie jest to spowodowane słabym zarządzaniem gminą. Mieszkańcy Skarżyska-Kamiennej ponoszą karę za wybory.

                Wirus COVID-19 po raz 4 rozpędza się, od 1 listopada nasz szpital zostaje przekształcony w jednoimienny i takim to sposobem kolejny raz Starachowiczanom ograniczy się dostęp do opieki zdrowotnej. W jakim stopniu jest słuszna to decyzja podjęta przez włodarzy województwa, trudno mi oceniać, mam za małą wiedzę. Idealnym rozwiązaniem powinno być utworzenie nowy szpitala, który byłby przypisany do leczenia chorych na COVID-19. Pandemia jeszcze przez wiele lat będzie nam towarzyszyć. W województwie jest sporo budynków, które można wykorzystać na tym do tego celu.

                W październiku odbyła się premiera filmu Wesele 2 Wojciecha Smarzowskiego oto moje wrażenia z filmu:

                Nasze miasto również odwiedził Artur Rojek były lider zespołu Myslovitz. Rzadko obecnie odwiedzają miasto powiatowe tej klasy muzycy. Wybrałem się na koncert i nie żałuję. Zobaczyłem nowe wcielenie Artura Rojka w warstwie muzycznej, warstwa tekstowa nawiązuje do wcześniejszych realizacji muzyka. Artysta zmienił również swoje zachowanie sceniczne. Kiedyś nieodchodzący na krok od statywu, obecnie znakomicie tańczący do rytmu swoich utworów, które zawierają elementy techno. Pełna sala widzów nie tylko z naszego miasta to rzadki widok.

                Magister Przyłębska zawyrokowała, że polskie prawo jest ważniejsze od prawa unijnego, czym rozpętała burze. Zawirowania te są potrzebne do określenia frontu wojny pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Tym punktem spornym jest przynależność Polski do UE.

                Nadal na granicy polsko-białoruskiej umierają, uchodzi. Tragedia rozgrywa się na naszych oczach. Wiele organizacji stara się pomimo ogłoszenia stanu wyjątkowego w strefie przygranicznej pomagać biednym ludziom wykorzystanym do celów politycznych. W Starachowicach ludzie dobrej woli zbierali ubrania i inne potrzebne rzeczy dla uchodźców przetrzymywanych w pasie przygranicznym. Oczywiście nasz uśmiechnięty prezydent trzyma się od tematu z dala, bo jakiekolwiek wsparcie udzielone inicjatywie mogłoby zaprzepaścić przyjęcie kolejnych dofinansowań rządowych. Burmistrz Michałowa, miejscowości w pasie przygranicznym potrafił stanąć na wysokości zadania i zadeklarować pomoc. No cóż, dla wielu starachowiczan sprawa uchodźców to sprawa dziejąca się wiele kilometrów od miasta, więc nie jest nim zainteresowana. Oczywiście jest też rozpowszechniona narracja, jakoby kilka tysięcy biednych ludzi było zagrożeniem dla Polski. Przypomnę, że po pierwszej wojnie Czeczeńskiej do Polski przyjechało 60 tys. uchodźców wojennych. Czy starachowiczanie odczuliście to na własnej skórze? Polska potrzebuje rąk do pracy, odpowiednia, rozważna polityka imigracyjna rządu poprawiłaby te statystyki. Oni uciekają z miejsc, w których nie mogą żyć w spokoju, nie mogą się uczyć, pracować, rozwijać, spełniać marzenia. Kochani starachowiczanie, ludzie koczujący przy granicy to nie potwory. Oni zostali powołani do życia, jak i wy przez Boga. 

 


 

Polecane

Recenzja spektaklu „Dowód na istnienie drugiego”

                                                                                               Zdjęcie TVP        Spektakl „Dowód na i...