Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Stał
w oknie, przyglądał się wschodowi słońca. Lubi tę chwilę, kiedy na nowo świat,
odkrywany, zakryte miejsca mrokiem są oświetlane. Przed nim zaczęły błyszczeć
dachy bloków. Biły blaskiem jasnej
blachy, gołębie przysiadły na gzymsach. Czyżyki wędrują między blokami w
poszukiwaniu tłustych much. Promienie
powoli obmywały ciepłem świat wokół Pawła.
- dziś dzień
spotkania z Iwoną- potarł czoło. Ruchem troski i zakłopotania – cały ten trud
wybierania, w co się ubrać. Szykowanie, prasowanie. Lubię życie, kiedy nie ma
wartości wygląd, strój. Czystość ubioru to jeden wyznacznik. Dziś muszę się
postarać. Wygląd to pierwsza ocena. Dopiero później następuje poznanie.
Oceniamy się po wyglądzie, ruchu. Gestach
zawarty jest nasz charakter. W spojrzeniu, ruchu rąk, grymasie twarzy.
Odszedł
od okna, spektakl wschodu zakończył się. Rozświetlone osiedle przystąpiło do
dnia, rozpoczęła się krzątanina. Z klatek schodowych wychodzą mieszkańcy, do
pracy, po sprawunki i w innych ważnych
sprawach.
-każde takie
wyjście jest związane ze spotkaniem z drugim człowiekiem. Jak mam się
zachowywać. Dziś. Być szczery, otwarty to daje szanse na rozwój naszej
znajomości.
Stał w łazience. Patrzył w lustro, gładził zmarszczki pod oczami, worki
podeszłe wodą. Szorstkimi dłońmi dotykał policzków, pełnych.
- dobrze, że
nie ma chudej pociągłej twarzy – gładził szyję – miałbym więcej zmarszczek –
odkręcił kran, schlapał zimną wodą twarz – ach, jak dobrze, przebudzenie,
wyzwania dnia, trzeba rozpocząć taniec ludzkiego życia – sąsiad za ścianą
oddawał mocz, muszla klozetowa roznosiła odgłos spadającej uryny
– Iwona? Jakie ma poglądy, co
lubi, nic o niej nie wiem. Zachwycił mnie jej wygląd, uśmiech, radość. Tak
naprawdę jej nie znam. Wdowa. Jak umarł jej mąż? Córki, jakie one są? Cholera
same pytania – zadawał ich bez liku. Wszedł pod prysznic. Kiedy spływała woda
po jego ramionach, torsie, plecach. Tęsknił, szukał wspomnień chwil intymnych.
Gładził ręce, masował tors i wspominał o seksie
– kurczę,
myślałem, iż to jest poza mną. Kochać się, nie powinno się tak mówić o seksie.
Kochanie to więcej niż seks. Teraz wiem. Kiedy mam prawie 60 lat. Seks jest
potrzebą fizjologiczną. Kochanie się to poznawanie się nie tylko fizycznie, ale
również odkrycie swoich psyche. Dusza, tam jest miłość, również ta fizyczna-
wyobrażał sobie ich stosunek, dotykanie, głaskanie, penetracje. Drżenie ciał,
wilgoć skóry, zapach jej łona. Marzenie erotyczne dało impuls ciału, które
zaczęło się prężyć, członek zaczął żyć swoim życiem, drgał – o kurczę, jeszcze
mogę – mało nie zakrzyknął. Czuł się prawdziwym mężczyzną. Schwycił prącie
twarde jak kij. Masował, skrzywił usta w grymasie radości, uniesienia. Sapał,
syczał jak wąż na gorącym głazie. Ręka mocno i coraz szybciej wykonywała ruchy
na kutasie. Woda szumiała, płynęła po plecach, lewą ręką oparł się o ścianę,
zimne płytki rozgrzewały się od gorącej dłoni. Mocno stanął na nogach,
wysztywnił kolana, chciał się unieść, odpływał. Orgazm ogarnął jego cale ciało.
Każdy mięsień, ścięgno, twardniało i sztywniało. Z krtani wydobywały się
dźwięki rozkoszy. Oczy zamknięte pełne gwiazd na ciemnym niebie. Całe jego
jestestwo skupiło się w czerwonym twardym członku. Syknął ostatni ras,
delikatnie jeszcze ruszył dłonią, drgał, mięśnie zaczęły się rozluźniać. Opar
głowę o szybę kabiny. Woda dalej obywała
jego ciało, sperma spływała po płytkach, łaszczyła się z gorącą wodą, wpływała
w kanalizacje, sapał, zmęczenie, znużenie, pomyślał o śnie, odpoczynku.