Jestem homofobem i nie wstydzę się tego . Przyznaje się do
obaw związanych z ekspansją kultury homoseksualnej i gender . Wychowany jestem w tradycyjnej polskiej
rodzinie z jej zaletami i wadami . Moja wiedza dotycząca życia podpowiada , że
na ziemi nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko wkoło mnie jest potrzebne
. Filozofowie od zarania dziejów ten stan opisują . Normą istnienia człowieka
na ziemi jest jego ekspansja i przystosowanie do warunków panujących lub
wpływanie na nie, by zmniejszyć uciążliwość życia . Jednym z tych elementów jest
prokreacja , która pozwala na przedłużeniu gatunku . Jakkolwiek to nazwać ,czy
z woli Boga , czy z doboru naturalnego . Człowiek w tym celu (prokreacji)
stworzył rodzinę składającą się z kobiety
i mężczyzny . Na przestrzeni dziejów skład ilościowy kobiet i mężczyzn zmieniał
się . Rodziny bywały o podłożu monogamicznym , poligamicznym , tworzonych wokół
kobiet lub mężczyzn . Związki homoseksualne były na marginesie tych
społeczności i nigdy nie miały statusu rodzinny . Uważam to za normę , której
nie wolno przekraczać . Rodzina to związek osób o różnej płci , której zadaniem
jest prokreacja . Oczywiście wraz z rozwojem życia społecznego i powiększania
dób materialnych człowiek zmieniał zadania, rodziny przesuwają środek ciężkości,
w stronę uczucia miłości i szczęścia osobistego . To uważam za postęp naturalny
. Żądania lobby homoseksualnego uważam za zbrodnie na naturze . Oczywiście nie
jestem przeciw związkom jednopłciowych, ale przeciw dążeniu do nazwania ich rodziną . Kompletnie
mnie nie interesuje , kto śpi z kim i jakie odnosi z tego tytułu uniesienia .
Ale nie zgadam się ,że z tego czyni się coś ważnego i pozytywnego . Idąc dalej
i spełniając żądania homoseksualistów w sprawie rodziny, dojdziemy do sytuacji,
której naturalne aspekty życia będą równe wynaturzeniu, jakim jest związek
jednopłciowy . Działacze ideologii gender mocno atakują środowiska sprzeciwiające, się działaniom
wbrew naturze nazywając nas zacofanymi lub wręcz osobami o ograniczonych polach
myślowych . Działania wbrew naturze będą prowadzić do samounicestwienia
ludzkości . Może taki koniec świata przewidział Bóg.
Piszę, bo jestem. Jestem, bo piszę. W całej jaskrawości zostawiam swój ślad. Rozgość się. Od podróży po świecie literatury i filmu, przez autorskie opowiadania, po szkice o alkoholizmie. To wszystko w całej jaskrawości. Wierzę, że każdy ma swoją historię i każda jest warta opowiedzenia. Dlatego snuję własną. Przyłącz się i daj znać o sobie… w całej jaskrawości. roberttof
Jestem homofobem
Etykiety:
Opinie
Zostawiam ślady na piasku. Kurz i woda zacierają moje znaki. Idę przez życie by Być nie mięć. Siadam na skraju lasu wpatrzony w niebo. Moje zdziwienie nie ma końca, "dlaczego jest coś niż nic"
Jak tu nie pić do końca życia
Paweł nie
cierpiał takiej pogody. Za oknem siąpił deszcz. Wiedział ,że dziś nie znajdzie
ani jednego zdrowego kiepa. Będą wszystkie zamoczone. Zakładając buty, klął pod
nosem
– kurwa nie ma co palić, nie ma kurwa, za co kupić setki ,chociaż kurwa piwo!
– kurwa nie ma co palić, nie ma kurwa, za co kupić setki ,chociaż kurwa piwo!
Wyszedł przed blok, stanął przed klatką.
Rozejrzał się dokoła wszędzie szaro i
ponuro, wiatr bił po twarzy drobnym deszczem. Ludzi jak na lekarstwo. W jaki sposób zorganizować pieniądze. Działania muszą być przemyślane i strategiczne. Dokładnie o tym Paweł wiedział. Spojrzał w lewo, spojrzał prawo, deszcz zmusił go zmrużenia oczu.
- idę na "koło fortuny" – wymamrotał
Koło fortuny to miejsce w
Starachowicach Dolnych. Zbieg ulic Radomskiej i Hutniczej. Tu spotykają się
koledzy od wypitki. Dzielą się wieściami , umawiają się na wódkę, niekiedy ratują się drobnymi
pożyczkami przeliczanymi na alkohol i papierosy. Paweł właśnie liczył na to ,
że któryś z kolegów będzie miał pieniądze, będzie po zasiłku lub rencie.
Droga bardzo Pawłowi się dłużyła ,
miał do przejścia całe miasto i do tego ten deszcz. Głowa mu pęka w szwach, pić
się chce niezmiernie. Nogi potykały się o nie równy chodnik. Przejście przez jezdnie, też stanowiło niezwykłe wyzwanie. Dopadały Pawła lęki. Wówczas wszystko, co go otaczało było wrogiem czyhającym na jego życie, ale nie to doczesne. Życie wiekuiste. Ogarnięty strachem, myślą złowieszczą, że oto samochód z niewiadomych powodów wjedzie w niego. Śmierć to koniec picia.
Podniósł skuloną głowę i zobaczył
przed sobą człowieka , którego bardzo nie chciał w tej chwili zobaczyć. I jak
na złość ewidentnie szedł w stronę Pawła.
- cześć Paweł – powiedział Stasiu. Przed Pawłem stał jego kumpel, kiedyś razem mocno balowali, to był dobry czas, kiedy alkohol nie zbierał wszystkiego i dawał sporo zabawy. Młodość pomyślał Paweł. Przez chwile przeleciał przez głowę Pawła, tysiące zabaw jakby to była jedna balanga.
- cześć- wymamrotał Paweł
- och, było wczoraj trochę tego , co?
– zawyrokował Stasiu
- czego było? – zapytał Paweł
- jak to czego? Gorzały. Paweł jest
sposób – mówiąc to, Stasiu się mocno wyprostował- Widzisz ja, nie pije już dwa
miesiące, a chlałem tak jak ty a może więcej. Choć ze mną na miting a zobaczysz.
Wspólnota Ci pomoże.
- spierdalaj. Znam Was, chcecie mi z
mózgu zrobić miazgę.
Paweł poszedł dalej z myślami
pogrążonymi w tematy skąd , jak i gdzie
dziś się napije.
A może Stasiu ma rację – myślał Paweł
– przecież on chlał gorzej ode mnie. Byłem kiedyś na mitingu . Kurwa to
podawanie rąk jakaś modlitwa. To nie dla mnie. Zresztą jak tu nie pić do końca życia.
Etykiety:
Opowiadania
Zostawiam ślady na piasku. Kurz i woda zacierają moje znaki. Idę przez życie by Być nie mięć. Siadam na skraju lasu wpatrzony w niebo. Moje zdziwienie nie ma końca, "dlaczego jest coś niż nic"
Ekstremalna Droga Krzyżowa
Po raz 3 przeszedłem Ekstremalną Drogę Krzyżową.
Wybrałem trasę niebieską im. Bł. Ks. Jerzego Popiełuszki ze Starachowic przez
Kałków na Św. Krzyż.
Komunikaty pogodowe zapowiadały
śnieżyce i mocny wiatr. Noc będzie, ciężka pomyślałem, ale przecież tak ma być.
Ostatni rok to pasmo grzechów, za które muszę odpokutować.
EDK rozpoczynam od uczestnictwa we
mszy na godzinę 18. Zaraz po zakończeniu wyruszam na trasę. Śnieg mocno pada i
wiar wieje od północy zawiewa pod kaptur. Idąc wzdłuż rzeki, toruje drogę , jeszcze
przede mną nikt nie szedł, lub wybrał przejście drogą 42. Sam w Dziurowie rezygnuje
wyznaczonej trasy, idę od Stykowa już asfaltem.
Skupiam się na modlitwie. Droga
prowadzi lasem w stronę Sanktuarium w Kałkowie . Mijają mnie nieliczne samochody.
Jeden się zatrzymuje , młoda kobieta proponuje zabranie i podwiezienie .
Dziękuje i informuje, jaki jest cel mojej podróży. Mina pasażera jest bezcenna.
„Wrażliwość
zaczyna się wtedy, gdy zaczynam słyszeć, z czym boryka się druga strona. Gdy
przestaję porównywać”.
Piotr
dyrektor sprzedaży
Nie słyszę innych , moi bliscy mogą krzyczeć,
ja nie słyszę, głuchy jestem, od
urodzenia , brak we mnie wrażliwości. Wychodzę z lasu, wiatr wieje mocno.
Nadchodzi ten moment kiedy przestaje myśleć, wsłuchuje się w prace mojego
organizmu. Serce bije miarowo. Nogi idą równym tempem . Szum wiatru i śnieg
uderzający o policzki. Kolejna stacja i rozważanie o cierpieniu Chrystusa.
„W milczeniu , w swoistej pustce ,
wyruszam w daleką podróż, z której nigdy nie wracam taki sam”
Tomek
zakonnik
Mam taką nadzieję , że dzięki tej wędrówce, choć o jotę się odmiennie. Poprzednia EDK była porażką. Nic z niej nie wynikło.
Popełniłem wiele błędów i krzywd wyrządziłem sporo.
Przychodzi myśl, dlaczego przez ukrzyżowanie,
śmierć Jezu Chryste chciałeś zakomunikować swoją miłość do grzesznika takiego
jak ja. Umierasz na krzyżu i mówisz „kocham
Cię” . Co ja z tym mam zrobić. Nie potrafię udźwignąć tej miłości. Ciągle się
potykam, przewracam. Grzeszę.
Spotykam innych wędrowców. Idę z nimi . Kiedy
odmawiają, Ojcze Nasz ja milczę i płyną mi łzy.
„Upadam , ale wstaję, otrzepuję kolana i idę dalej”
Gosia manager projektu
Docieram do Nowej Słupi, teraz będzie tylko w
górę. Brak mi sił, ciągle siadam i odpoczywam, wiem ,że jest to morderstwo.
Trzeba iść pomimo bólu. Uzmysławiam sobie, jak moje zmęczenie jest nijakie do
Ukrzyżowania.
Docieram na szczyt. Radość . Pełny kościół
ludzi . Msza. I moja Cicha prośba Boże daj spróbować jeszcze raz.
Do następnego spotkania na EDK.
Etykiety:
Turystyka
Zostawiam ślady na piasku. Kurz i woda zacierają moje znaki. Idę przez życie by Być nie mięć. Siadam na skraju lasu wpatrzony w niebo. Moje zdziwienie nie ma końca, "dlaczego jest coś niż nic"
Być jak Flynn film z Robertem de Niro
Obejrzałem ten film tylko z uwagi na
grę w nim Roberta de Niro . Aktor kolejny raz pokazał swój wieki kunszt
aktorski . Bardzo cenie role de Niro , w każdej z nich gra świetnie . W tym
filmie również i można rzec , ratuje film . Film opowiada o relacjach ojca i
syna . Trudnych relacjach .
Pozostawiony przed laty syn wini ojca za swoje
niepowodzenia i ciężkie dzieciństwo . Ojciec przekonuje go ,że tak musiało się
stać z uwagi na to , iż jest on wielkim talentem literacki i chciał realizować
się, jako pisarz a rodzina podcinała mu skrzydła. Syn (Paul Dano) nie godzi się
z pokrętnymi tłumaczeniami ojca . Choć cały czas chce dotrzeć do ojca i go pokochać
. Film dobry, ale bez de Niro byłby bardzo kiepski .
Etykiety:
Film
Zostawiam ślady na piasku. Kurz i woda zacierają moje znaki. Idę przez życie by Być nie mięć. Siadam na skraju lasu wpatrzony w niebo. Moje zdziwienie nie ma końca, "dlaczego jest coś niż nic"
„Dzienniki . Zeszyty podróżne” Edwarda Stachury
Zakończyłem czytać „Dzienniki .
Zeszyty podróżne” Edwarda Stachury, są to zapiski autora w formie dzienników
opracowanych przez Dariusza Pachockiego.
Z każdą stroną
przeczytaną utwierdzałem się w przekonaniu, że owe dzienniki są kolejną kreacją
Edwarda Stachury.
Ten wspaniały
poeta , literat , tłumacz ,słaby piosenkarz i gitarzysta zawładną moja dusza w
latach osiemdziesiątych, wówczas już nie żył. Chciałem ,żyć jak On. W ciągłej
wędrówce. Z dzienników wypływa inny obraz Stachury. To człowiek zorganizowany,
wiedzący czego chce. Dbający o swoje finanse i wszystkie przyziemne sprawy.
Ostatni okres
jego życia to paranoja , która Go zabiła. Traci poczucie realności i ucieka od
życia.
Nadal jestem
zafascynowany jego pisarstwem jak i życiem. Co rok wyruszam na kilkudniową
wędrówkę w „cudnych manowcach”, by dojść do „całej jaskrawości”.
Edward Stachura
kreował swój wizerunek, z obecnymi dostępnymi środkami przekazu pewnie osiągnąłby większy sukces. Po przeczytaniu dzienników stwierdza, że Stachura jak żył
tak pisał i pisał jak żył.
Warto
przeczytać książkę, by poznać bliżej życie poety.
Etykiety:
Literatura
Zostawiam ślady na piasku. Kurz i woda zacierają moje znaki. Idę przez życie by Być nie mięć. Siadam na skraju lasu wpatrzony w niebo. Moje zdziwienie nie ma końca, "dlaczego jest coś niż nic"
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Polecane
Recenzja spektaklu „Dowód na istnienie drugiego”
Zdjęcie TVP Spektakl „Dowód na i...