Rozdział Pierwszy, Podział Drugi, Rozdział Trzeci, Rozdział Czwarty, Rozdział Piąty
Kolejny
raz czytał sms – „Wykasuj wszystko” – Poszedł do komputera. Wiedział, co ma
usunąć. Suchość w gardle przechodziła w pieczenie. Drżącymi rękami uruchomił
urządzenie. Dźwięk wentylatora wypełnił
pokój. Paweł gładził dłonie, zimne, drętwe, drżące. Bladość ciała była
nienaturalna, wskazywała na chorobę.
-
i czego się dorobiłem? Potrzebne mi to było. Internet – szlochał Paweł – tak to
się nie skończy. Za nagie zdjęcia dziewczynek pójdę siedzieć.
Paweł
od niepamiętnych czasów interesował się dziećmi. W szczególności niedojrzałymi
dziewczynkami. Blondynkami, uśmiechniętymi, bawiącymi się beztrosko. Miał może
18 lat, jak już wiedział, iż jest inny, odmienny. Koledzy byli po pierwszej
inicjacji seksualnej. Opowiadali przy piciu wina o swoich zdobyczach, sukcesach
seksualnych, robili to nieporadnie. Paweł milczał i bał się myśleć, wspominać
kiedy on czuje podniecenie. Słuchał, śmiał się, zazdrościł, przechodził we wspomnienia, marzył, o blond włosach, delikatnej pupie, majtkach z subtelnego
materiału, zapachu wanilii rozchodzącego się od ciała dziewczynki, której nie
znał imienia. Widywał ją codziennie, jak bawiła się na podupadającym placu
zabaw. Wspomniał, jak zdobył się na odwagę i zaproponował, że ją pohuśta. Bujał
huśtawkę, ona się śmiała, głośno, jak trel
poranny skowronka, puszczała się poręczy i wołała nie boję się. Paweł czuł, jak
jego ciało pręży się, a kutas szykuje się do boju. Teraz lubi wyglądać ze swojego balkonu i przyglądać się placowi zabaw. Biegające dzieci wzbudzają
radość. Podniecenie seksualne na widok dziewczynek wprawia go w konsternacje, zastanawia,
czasem przeraża, ale fascynuje. Inność poznawał i akceptował. W młodości w
książce Lwa – Starowicza przeczytał o pedofilii.
-
co mnie podkusiło. Bezkarność? Tak właśnie. Patrzenie na biegające dziewczynki
po podwórku, chodzenie na pokazy taneczne dzieci. Za to nie zamykają. Oglądanie
pornograficznych zdjęć dziewczynek jest karalne – sam sobie tłumaczył.
Szukał
kontaktu fizycznego z kobietami. Czując, iż może to być lekarstwo na jego przypadłość.
Do lekarza nie szedł, bo nie uważa, się za chorego. Wszystkie związki rozpadły
się przez seks. Zmuszał się do współżycia, nigdy nie spełnił się w łóżku.
Sypialnia to miejsce, gdzie robił to, na co nie miał ochoty. Kiedy zbliża się
do kobiety, wyobraża sobie dziewczynkę. Blondynkę, o bladych ustach, wąskich
biodrach, bez żadnych oznak dojrzewania. Zapach, najbardziej wzbudza w nim pożądanie. Pachną brzoskwiniami, ananasami. Muśniecie
włosów, rozwianych na wietrze.
Paweł spał z wieloma kobietami. Jeszcze tak
niedawno próbował robić to z Iwoną. Wspaniała kobieta. Piękna. Mądra. Zauroczona
w Pawle. Lubił wpatrywać się w jej dekolt, ścieżka pomiędzy piersiami prowadził
do raju, niestety kiedy go ujrzał, czuł rozczarowanie, duże balony z ogromnymi
czarnymi sutkami, gorące, falujące, nieapetyczne. Potrafili przegadać całą noc. Spacerować wiele
godzin, bawić się na potańcówce do upadłego. Seks niestety w Pawła wykonaniu
był nieudolny i marny.
-
Co z tego, że wykasuje. Informatycy policyjni odczytają dysk. Kurczę. Kurwa ja
się na tym nie znam. Muszę wykasować historię. Po co? – Uderzył w klawiaturę, pchnął
monitor. Zaczął nerwowo wyciągać komputer spod biurka. Z szafki obok wyjął młotek,
uderzył kilka razy. Zreflektował się, że niszczenie obudowy nic nie zmieni.
Śrubokrętem rozkręcił ją i zaczął kolejno, niszczyć elementy komputera. Za
którymś uderzeniem pomyślał, iż jego ślad jest też w przestrzeni wirtualnej.
-
muszę kupić laptop i kasować, kasować- powtarzał, jednocześnie uderzając we wnętrze komputera. Dźwięki niszczonego komputera wzbudzały wspomnienie zdjęć
nagich dzieci, bladych, słonecznych, uśmiechniętych. Pamiętał imiona Malwa,
Poziomka, Nektarynka. Brzoskwinia, jej zdjęcia w pamięci utkwiły najmocniej.
Paweł obłędnym wzrokiem widział jej kruche uda, dłonie piaszczyste, słodkie i
wiotkie ręce. Krople potu, może morskiej wody na skroniach, tak proszące się o
zlizanie.
-
Wykasuj wszystko – szeptał. Zbierał kawałki elementów komputera, nie zdawał sobie
sprawy, w której z kostek są zdjęcia, gdzie jest ta przeklęta pamięć – co mnie
podkusiło. Nie wystarczyło mi obserwowanie, chodzenie na basen, plac zabaw –
wspominał. Otrzepanie kolan dziewczynki z piasku doprowadzała go do ekstazy. Potrafił
całą noc kochać się sam ze sobą na wspomnienie
tak beztroskiego wydarzenia.
-
nigdy nie posunąłem się dalej, za daleko. Weronika sąsiadów jak była mała, lubiła
siadać mi na kolanach, szeptała na ucho deklaracje przyjaźni, miłości. Czułem
ciepłe powietrze, delikatny szelest, łaskotanie, słodki miodowy głos mówił „lubię
Cię wujek”. Dla mnie to było zaproszenie. Przyzwolenie do dalszego działania. Prężyłem
się, drżałem, dotykałem, głaskałem. Trudne to było, ale poradziłem sobie.
Weronika rosła i siadała dalej na kolanach, szeptała komplementy, ale ja już
traciłem zainteresowanie. Teraz kiedy przyjeżdża ze świata, piękna młoda
kobieta, uśmiecha się. Ona woła „lubię cię wujku” i całuje pachnącymi, pełnymi
ustami. Szminka zostaje na policzku. I nic. Wspomnienie przybiega i siada na
kolanach. Cała noc szlocham za tamtą Weroniką.
Stał
przed blokiem, rozglądał się po okolicy. Ciemność przebijana była światłem starej
zardzewiałej lampy. Worek z rozbitymi częściami komputera wrzucił do bagażnika.
Jechał przed siebie drogami prowincjonalnego miasta. Pustka, cisza, szept
ulicy, wiatry wołające o pomstę do nieba towarzyszył Pawłowi w wędrówce,
podróży na stare zamknięte śmietnisko. Chodził po ubitych śmieciach, odpadach,
roznosił części komputera, przysypywał odpadkami z życia innych ludzi.
-
przecież mogę dalej chodzić na basen i mimochodem uczyć dziewczynki pływać,
dotykać ich bioder, tali, ud. To jest rozkoszne i powinno mi wystarczyć. Koniec
z poznawaniem kolejnych kobiet. Urodziłem się taki i taki zostanę. Muszę tylko
nad tym panować.
Księżyc
w połowie odkrywał swoje tajemnice, oświetlał ciemne deszczowe chmury. Padające
krople zaczęły obmywać Pawła, czuł ulgę. W mglistej poświacie połyskiwały
foliowe opakowania. Przysiadł na kupie śmieci, zakrył twarz w rękach,
szorstkich, spracowanych.
-
czemu mnie to dopadło, czym zawiniłem. Mówią, że dewiant nie jest świadomy
swojego odchylenia. To, czemu mnie to boli? Całe życie udręka, tortura. Nigdy
nie skrzywdziłem dziecka – kiedy słowa wybiegły z jego krtani, dopadły garda i
mocno ścisnęły. Słyszał głos z wnętrza swojego ja – „jak nie skrzywdziłeś?
Oglądasz zdjęcia dzieci, filmy z ich udziałem. Zmuszane do nagości, czynności
intymnych. Przez twoje dewiacje, jest zapotrzebowanie na porno dziecięce. Sprawia
im się ból”
-
samobójstwo – powiedział, to cedząc słowo. Każdą sylabą usztywniała jego ciało.
Kark stał się zimny, oblany potem – niech się to skończy. Dość.