Znam sposób na zaśmiecone trawniki pustymi butelkami po alkoholu


         

   Spacerując ulicami naszego miasta, zaglądając do pięknego parku miejskiego, cały urok zabierają puste wyrzucone butelki po alkoholu. Dlatego pragnę podzielić się z czytelnikami moim doświadczeniem w życiu z nieuleczalną i śmiertelną chorobą. Przypadłością bardzo rozpowszechnioną wśród Polaków.

               Choroba ta nazywana jest alkoholizmem. Objawem tejże jest brak kontroli w piciu wszelkiego rodzaju trunków zawierających alkohol.

            Kiedy otrzymałem diagnozę i zalecenie o zaprzestaniu picia, to pojąłem swoją tragiczną sytuację. Śmierć od zapicia, marskości wątroby, wylew krwi do mózgu, zawał serce to mnie czekało. Pierwsze pytanie, jakie sobie zadałem po usłyszeniu, o mojej chorobie brzmiało” „jak można żyć bez picia?”.

                Alkohol towarzyszył mi od 15 roku życia. Nie odstąpił mnie na krok w szkole, wojsku, pracy, w rodzinie. Opijałem swoje sukcesy, porażki, narodziny dzieci, imieniny, urodziny aż doszedłem do miejsca, w którym z alkoholem zaczynałem dzień i z nim kończyłem. To czas, kiedy nie umiałem zaprzestać pić, ale też po pijanemu żyć. Wiedziałem, że muszę z tym coś zrobić, w innym wypadku stoczę się na dno istnienia.

             Swoją nową drogę zacząłem od terapii w ośrodku leczenia uzależnień. To tam dostałem pierwsze sugestie i informacje o możliwości życia bez alkoholu. Terapia trwała 6 tygodni, które szybko minęły i nastał czas powrotu do rzeczywistości.

                 Pierwsze kroki w życiu w abstynencji stawiałem z bojaźnią.

     Jak odmienić swoje życie by stało się znośnie bez alkoholu? Takie zadałem sobie pytanie.

              Jednym z zaleceń terapeutycznych jest unikanie kontaktu z osobami, z którymi piłem. W jednej chwili straciłem wszystkich znajomych. Zostałem sam. Trzymałem się powiedzenia „nie pij, a będzie dobrze”.

                Postanowiłem skorzystać z tzw. terapii pogłębionej, gdzie wraz z innymi alkoholikami uczyłem się na nowo życia. Moi nowi znajomi rozumieli moje rozterki, a ja ich. Uczyliśmy się cieszyć z mały rzeczy, których nie dostrzegaliśmy w oparach alkoholu. Do dziś wspominam mój pierwszy zachwyt nad widokiem porannego słońca, śpiewem ptaków czy uśmiechem sąsiadów przy przywitaniu. Wszystko stało się nowe, normalne. Radość, tym słowem mogę opisać pierwsze miesiące życia w abstynencji. Odliczanie kolejnych dni przeżytych na trzeźwo niosło ze sobą zmiany. Pierwszą zmianą, którą zauważałem, było naprawa finansów. Już nie budziłem się rano z kacem i bez grosza przy duszy. Gdy wspominam te dni, kiedy bez pieniędzy włóczyłem się po osiedlu w poszukiwaniu drobnych, choćby na piwo, to chcę mi się płakać.

                Życie alkoholika jest doszczętnie zrujnowane. W moim wypadku rodzina była w rozsypce, dzieci wstydziły się ojca pijaka. W pracy miałem ciągłe kłopoty.

                Alkoholizm to choroba „CUD”, czyli choroba ciała, umysłu i duszy. Gdzie nie spojrzałem, było pogorzelisko. Trudno na zgliszczach budować wszystko od nowa, ale wiedziałem, że jest to możliwe dzięki spotkaniom z innymi alkoholikami na mitingach AA. Tam zobaczyłem ludzi, którzy tak jak ja zniszczyli swoje życie i życie bliskich, a teraz mozolnie starają się je odbudować. Dzięki nim zachłysnąłem się trzeźwością. Budowałem i buduję fundament z abstynencji, na którym stawiam nowe, trzeźwe życie. Wyznaczam sobie cele do osiągnięcia. Wróciłem do swoich pasji z lat młodzieńczych. Świadomie podejmuję decyzje. Odzyskałem szacunek.

                Są jednak sprawy, których nie umiem naprawić, wiec uczę się z nimi żyć. Nie rozdzieram szat przy porażkach, bo one są wpisane w los każdego z nas. Kłótnia w pracy nie jest już pretekstem do picia, a jedynie powodem do przemyśleń. Przegrany mecz lub wygrany nie jest przyczynkiem do picia. Kolega z wojska nie namówi mnie na picie tylko po to, by wspominać młode lata, można to robić bez wspomagania procentami. Trudna rozmowa z bliską osobą, wysłuchanie  pretensji pod swoim adresem jest argumentem, że warto żyć w trzeźwości, aby zmieniać siebie.

                Chcę dalej tak żyć, bo życie bez alkoholu jest piękne.

               Ciąg dalszy nastąpi 18.07.2021 

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...