Ziarno prawdy film Borysa Lankosza


        

 

 

 Od kilku miesięcy działa w Starachowicach nowe kino. Postanowiłem odwiedzić jego progi. Wybrałem premier filmu „Ziarno prawdy” w reżyserii Borysa Lankosza. Specjalnie nie lubię premier wole obejrzeć film po pierwszym szumie medialnym. Czyli jest to wyjątek potwierdzający regułę.

            „Ziarno prawdy” to typowy kryminał w dobrym słowa tego znaczeniu. W polskim kinie mało jest takich dzieł. Autor dobrze odrobił lekcje na temat światowego kina kryminalnego. Podobnie jak autor książki, na podstawie której napisał scenariusz Lankosz i Zygmunt Miłoszewski.

            Scenariusz wspaniale wykorzystuje nasze fobie narodowe i przesądy, by stworzyć atmosferę rodem z kryminału amerykańskiego. Szkoda tylko, że w ostatnim czasie tak mocno jest eksploatowany temat relacji Polsko – żydowskim, który jest tłem intrygi kryminalnej. To daje posmak odgrzanego kotleta.

            Główną rolę gra mój ulubiony aktor (obok Dorocińskiego) Robert Więckiewicz. Aktor wciela się w głównego bohatera filmu tj. prokuratora prowadzącego śledztwo. Wspaniale gra role człowieka starającego ukryć swoje uczucia, sprawiającego wrażenie osoby żyjącej bez emocji. Partneruje mu Magdalena Walach, która również gra wspaniale. Jeżeli jestem już przy odtwórcach, trzeba wspomnieć o Jerzym Treli, który gra rolę drugoplanową i robi to świetnie, trudno zapomnieć o bohaterze filmu z drugiego planu.

            Na szczególną uwagę zasługuje pewien pastisz filmu światowego. Z tą różnicą, że tam zagrała go aktorka światowego formatu a tu Robert Więckiewicz. I jeszcze jedna ciekawostka głos byłej żony prokuratora w telefonie jest związany z poprzednią adaptacją książki Miłoszewskiego pt. „Uwikłanie”.

            Warto jest iść na film, by zobaczyć dzieło typowo rozrywkowe o wysokich walorach artystycznych. Mój ulubiony aktor dalej nie spuszcza z tonu, aby tak dalej.

            Wart wspomnieć o nowy kinie. Jeszcze 20 lat temu w Starachowicach nie było żadnego kina, teraz jest dwa w tym jedno z kilkoma salami. Cieszy mnie to niezmiernie. Człowiek bez kultury jest szary. Film jest jednym z wyrażeń artystyczny lubianym przez ludzi. Im bardziej będzie dostępny tym my staniem się lepszym społeczeństwem.

 

Niebo o północy film w reżyserii Georga Clooneya


               

 

 Po obejrzeniu Nieba o północy spojrzałem w przestrzeń poszukiwaniu koniunkcji planet, która zdarza się bardzo rzadko.

                Film w swej warstwie fabularnej jest bliski innej opowieści kosmicznej tj. Grawitacja. Oba filmy łączy osoba Georga Clooney. W treści  mają powiązania, oba filmy są o samotności.

                Niebo o północy w reżyserii Georga Clooneya opowiada nam historie, która w niedalekiej przyszłości może się zdarzyć na ziemi. Społeczność świta, jeżeli nie podejmiemy drastycznych kroków, przestanie istnieć, jako miejsce życia biologicznego.

                Film opowiada nam historię naukowca (Georg Clooney), który poświecił życie na odkrycie miejsca, gdzie ludzkość może rozpocząć nowe życie. Odnajduje takie miejsce, lecz z powodu gwałtownego umierania ludzi na Ziemi nie jest to  przyczynek do radości. Przebywa na biegunie w samotności śledzi zamieranie ziemi, a w kosmosie walczą kosmonauci o dotarcie do ziemi z radosną nowiną, której nie będzie miał, kto wysłuchać.

                Nasuwa się kilka myśli po obejrzeniu dzieła. Po pierwsze, ludzkość naprawdę musi się wziąć do roboty, aby naprawić szkody, która wyrządziła naturze Po drugie, poświecenie się jednemu celowi w życiu nie zawsze prowadzi do szczęśliwego końca. Po trzecie, zawsze trzeba mieć nadzieję na dobre zakończenie.

                Film wart obejrzenia, choć moim zdaniem bliźniacza Grawitacja jest lepszym dziełem.

 

Wałęsa. Człowiek z nadziei film Andrzeja Wajdy

               

 


 

 Andrzej Wajda to człowiek, który opowiedział historie Polski, filmem. Ostatnim jego dziełem jest film „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Biografia lidera strajków z lat 70 i 80 dwudziestego wieku. Dla wielu bohatera narodowego, ale także traktowany jako zdrajca narodu.

                Reżyser przekazuje nam historie Lecha Wałęsy, wykorzystując do tego, słynny wywiad, jaki bohater udzielił Oriano Fallaci (Rosaria Omaggid). Scenariusz do filmu napisał Janusz Głowacki, dzięki temu obraz jest krwisty, choć brak jest mocniejszego akcentu mówiący współpracy Wałęsy z SB.

                Robert Więckiewicz wspaniale odegrał postać Lecha Wałęsy, tym wartościowsze jest jego gra z uwagi na obecność w naszym życiu bohatera.

                Wajda ewidentnie filmem „Wałęsa. Człowiek z nadziei” chce zamknąć cykl filmów o naszej historii opowiedzianych w kontekście losu człowieka. „Człowiek z marmuru”, jak i „Człowiek z żelaza” to pierwsze filmy.

                Trudno oglądać film o czynnym politycznie bohaterze, który uwikłany w sprawy kraju atakuje i jest atakowany. Lech Wałęsa przez część elit politycznych jest traktowany jako zdrajca narodu. Jego krótki okres współpracy z SB jest przedstawiany przez wrogów politycznych jako akt wykonany z premedytacją. Lech Wałęsa jest laureatem nagrody Nobla, co dodaje jeszcze pikanterii całej sytuacji. Profesjonalni historycy starają się zachować wstrzemięźliwość w wypowiadaniu sadów na temat postawy bohatera filmu. Czas przyszły jest rozwiązaniem, kiedy zostaną odkryte karty tajnych archiwów, wówczas poznamy całą prawdę o Lechu Wałęsie. Nastąpi to nie wcześniej jak po latach od śmierci Noblisty.

                Film warty obejrzenia oczywiście bez możliwości traktowania go jako dzieła o znamionach historycznych.

 

Rodzina Orheimów film o współuzależnieniu


 

 

 

Kino norweskie to jest, to co lubię. Film „Rodzina Orheimów” dzieło bez fajerwerków,  przerysowanych scen, bez zbędnego seksu. Dobry film o trudnych relacjach rodzinnych.

 Reżyser (Avlid Andresen)  przedstawiam nam losy dojrzewającego chłopca, w rodzinie jak to ładnie teraz się mówi dysfunkcyjnej. Z perspektywy wydaje się, że jest wszystko w porządku. W szczegółach widzimy, że rodzina ma wiele problemów. Jarle (Vebjorn Enger) stara się zrozumieć rodziców, którzy trwają razem pomimo problemów z alkoholem ojca.

Choroba alkoholowa nie dotyka tylko osoby uzależnionej, ale też osoby z jego otoczenia. W nazewnictwie medycznym określa się ją jako współuzależnienie. W filmie bardzo dobrze przedstawiono te objawy w bohaterze i jego matce. Osoby współuzależnione równie cierpią co chorzy. Objawem choroby jest ułożenie swojego życia wokół uzależnionego. Zaspakajaniu jego potrzeb, ratowaniu Go z opresji i kłopotów po ciągach alkoholowych. Współuzależniony  ukrywający chorobę bliskiej osoby unika kontaktów z otoczenie, obwinia się, oczekuje kolejnego ataku choroby, nie widzi rozwiązania sytuacji. Te wszystkie objawy  zaprezentowano w filmie. Reżyser pokazał też w dziele problem który, często powstaje po zaprzestaniu picia przez alkoholika. Osoby współuzależnione nie umieją przystosować się do zaistniałej sytuacji i cierpią dalej.

Zaznaczyłem na wstępie, że A. Andresen bardzo ubogimi środkami opowiada nam historie Jarle co, jest wielkim plusem filmu. Sceny są zrealizowane bez zbędnego patosu i etapowania przemocą i seksem. Skupia się na przeżyciach bohatera i jego przemyśleniach. Przedstawia nam losy rodzinny wpisany w rozwój choroby, próbach leczenia i nawrotów. 

 Dobre kino zmuszające do zadumy i zastanowieniu się nad naszymi losami. Postanowiłem obejrzeć kolejne dzieła norweskiego reżysera, by złapać świeży oddech kina, które w Polsce nazywano „Kinem moralnego niepokoju”


 

Pierwszy spacer ulicami Starachowic


            

 

 

                Nowy Rok ma to do siebie, iż przynosi postanowienia. Oto postanowienie ma roberttof. Rezolucja skrystalizowała się w miejscu jego życia, czyli przed ekranem monitora komputerowego, czytając Tygodnik Powszechny. Roberttof odłożył gazetę na stertę przeczytanych poprzednio numerów i powiedział – „na blogu będę zamieszczał felieton”. Wyobrażacie sobie, roberttof chce pisać felietony, ale co mi do tego, niech tam, stary jest byt roberttof, niech pisze.

                Pierwszy felieton:

                Obyś żył w ciekawych czasach – podobno to największe przekleństwo, jakie może spotkać człowieka, życzy się go tylko największemu wrogowi. Nie wiem, kto miał na mnie złość, ale to przysłowie dotyczy mnie. Czyli roberttof.

                Moja historia jest krótka, narodziłem się w 2005 roku na blogu, który już nie istnieje. Moje 10-letnie istnienie zostało unicestwione w 2015 roku przez zamknięcie platformy. Byłem na tyle już samodzielny, iż przeniosłem się do bazy bardziej stabilnej i tu trwam do dziś. Postanowiłem pisać felieton. Ma on być odniesieniem do bieżącej sytuacji.

Moje miasto pięknieje. Pozwalam sobie. Starachowice nazywam swoim miastem, mam tupet. Urodziłem się w nim ponad 50 lat temu i tu mieszkam z krótką przerwą na wojsko. Nic nie ofiarowałem mojej mieścinie. Ciągle żądając od jej włodarzy zmian, upiększania, ulepszania, załatwiania. Wobec mojego miasta spełniam jeden obowiązek, chodzę na wybory. Na pierwszych z nich byłem w głębokiej komunie, kiedy to generał w ciemnych okularach rozdawał karty. Swoją kartę wyborczą podarłem i wrzuciłem do urny, czym doprowadziłem do konsternacji i strachu komisję wyborczą. Następne wyboru już odbyły się na tyle uczciwie, że wziąłem, w nich udział bez ekscesów. Pierwszym prezydentem Starachowic w wolnej ojczyźnie był Grzegorz Marcin Walendzik twórca Starachowickiej Strefy Ekonomiczniej, która obecnie skupia sporo firm na terenie po byłej FSC i daje kilka tysięcy miejsc pracy. O następnych prezydentach nie będę pisał, bo nie ma, o czym. Obecnie drugą kadencję prezydentem jest Marek Materek, najmłodszy prezydent miasta w Polsce. Ostatnim jego dziełem, przesadziłem, on tylko kieruje wykonawcami, czyli nie jest jedynym twórcą, jest park miejski. Wypiękniał nam teren po kopalni Herkules i starym parku, który sami mieszkańcy tworzyli. Miło spacerować odnowionymi alejkami, wypić wodę ze źródełka. Latem, kiedy naród zaszczepiony przecie COVID-19 będzie świętował pokonanie pandemii. Mam nadzieję, że w naszym mieście odbędzie się to w muszli koncertowej. Co myślicie o koncercie Voo Voo? Wiem, Zenek jest lepszy przecież to wieszcz i drugi Penderecki.

Prezydent mojego kochanego miasta lubi wyzwania. Zapragnął spalarni śmieci w Starachowicach. Każdy nawet przedszkolak wie, że obecnie najlepsze zarobki ma się na śmieciach. Marek Materek dąży do wybudowania spalarni śmieci, nowoczesnej i nietrującej. Oczywiście, cześć społeczeństwa nie ma ochoty blisko swoich domów mieć śmierdzącego interesu W dodatku bez ekwiwalentu finansowego. Wielokrotnie w historii naszego miasta władza mijała się z prawdą. Stąd wynika nie wiara społeczeństwa w zapewnienia UM. Panie Prezydencie wierze panu, iż spalarnia śmieci ma sen i jest nieszkodliwa dla ludzi i środowiska. Choć trzymam rękę na pulsie i zdanie mogę zmienić. A może powołać komitet obywatelski, który będzie miał prawo kontrować bez zapowiedzi spalarnię?

Rok 2020 to czas pandemii.  W tej dusznej atmosferze wypłyną Max Ciszek, człowiek orkiestra. W ciągu kilku miesięcy pomógł większej liczbie potrzebujących niż instytucje socjalne czy fundacje. Energię i poświęcenie Maxa Ciszka powinien wykorzystać magistrat. Max Ciszek to mój rówieśnik, co za tym idzie, kiedyś mieliśmy ze sobą styczność. Liczyłem, że będzie świetnym piłkarzem, a on stał się podróżnikiem i społecznikiem. Ostatnim jego przedsięwzięciem jest wigilia dla samotnych i ubogich. Zrobił to z takim rozmachem, czym zadziwił mieszkańców naszego grodu. Życzę Maxowi dalszych sukcesów w działalności społecznej.

Miasto w godzinach szczytu jest bardziej przyjazne dla kierowców. Nie jest to zasługą nowemu wiaduktu a przestoju w największym zakładzie miasta, czyli MAN. Fabryka autobusów wysłała swoich pracowników na przymusowy przestój. Jak kiedyś FSC tak obecnie niemiecki koncern automobilowy mocno wpływa na życie miasta. Oby ten przestój nie był zapowiedzią większego kryzysu.

W naszym pięknym kraju trwa wojna ideologiczna. Władza chce stworzyć nowego obywatela. Blisko połowa społeczeństwa trwa w przekonaniu, że jest to próba odebrania im wolności.

Przodującym tematem ostatnich dni jest szczepionka na COVID-19 Zaraz po świętach bożonarodzeniowych szczepionka będzie dostępna w Polsce. Z sondaży wynika, że wielu mieszkańców nie ma ochoty się zaszczepić, nie wierzą politykom w zapewnienia o skuteczności zastrzyku. Sam przyjmę szczepionkę w swojej kolejności.

Na okres świąt i sylwestra rząd wprowadził obostrzenia z obawy na trzecią falę pandemii. Najbardziej doskwierające jest i śmieszne to limit osób na Wigilii i godzina policyjna w sylwestra. Na Wigilii byłem nielegalnej, uczestniczyło nas 11 osób. Poczuwam się do odpowiedzialności za nasz kraj i społeczeństwo, ale powyższe restrykcje traktuję jak żart. Przypomina to czasy Gierka. Obecnie również ludzie zaskoczeni są opowieściami o zagrożeniach wynikających z rodzinnych spotkań, widząc, co się dzieje na ulicach i w zakładach pracy.

W parafiach katolickich rewolucja nie będzie tradycyjnej kolędy. Wielu mieszkańców odetchnie z ulgą. Stres związany z przygotowaniem i przyjęciem gościa w sutannie w tym roku nie wystąpi. Odetchną też mieszkańcy podmiejskiej wioski, w której w poprzedniej kolędzie kapłan bardzo mocno bratał się ze swoimi parafianami.

 

Polecane

Twarzą w twarz z wyzwaniami: Nowa droga Starachowic po wyborach

                  Wybory za nami, rozpoczęły się kłótnie o podział politycznego stołu. W Radzie Miasta jest wszystko jasne. W Powiecie b...