Zimowla Dominiki Słowik powieść o interpretacji faktów

 

 


Zimowla okres u pszczół, kiedy zimują. Zasklepiają się w swoich ulach i czekają lepszych czasów. Ów czas nie jest martwy, czas płynie i wydarzenia się zdarzają.

W taki stan wpada mała miejscowość Cukrówka.  Twór minionych czasów komunistycznych. Choć niewielka mieścina dopiero, co tworzy swoją historię, jest pełna wydarzeń niesamowitych i trudnych do zrozumienia.

Autorka Dominika Słowik prowadzi nas po uliczkach miasteczkach, zakamarkach i peryferiach, by opowiedzieć nam o społeczeństwie, które bez zachwytu tkwi w miejscu. Pomimo cudów bóg zapomina o Cukrówce. Otrzymujemy opowieść kryminalną, magiczną i przygodową. Pisarka przechodzi od przygodowej powieści o młodych ludziach do kryminału połączonego z niewyjaśnionymi zdarzeniami. Wplata historie miasta i ich mieszkańców w zjawiska, które po czasie stają się jedynie interpretacjami wydarzeń. W powieści nie ma wątku miłosnego to mały zgrzyt.

Nie ważne jest to, co było, jakie były fakty. Ważne jest, jak je interpretujemy. To wynoszę z powieści Dominiki Słowik. Każdy z nas m w pamięci historie, które w dużej mierze nie pokrywają się z faktami. Usilnie w nie wierzymy, aby łatwiej iść przez życie. Warto poświecić kilka wieczorów na przeczytanie książki. Po odłożeniu do biblioteczki można zacząć wspominać swoje historie.

 

Mnie pomaga miting w trzeźwieniu. A Tobie?


   

 Wielu ludzi jest przekonanych o łatwości wyjścia z choroby alkoholowej. „Trzeba mieć silną wolę i tyle”. Zaręczam Was wszystkich, Trzeźwiejący Alkoholicy nie mają silnej woli.

            Alkoholik, który pragnie żyć w zdrowiu pomimo choroby, musi podać się, uznać alkohol za silniejszym od siebie. W tym celu trzeba unikać styczności z alkoholem, omijać „ring”, na którym czeka wóda, by rozegrać koleiny pojedynek.

            Ilekroć zaczynałem pić alkohol, nigdy nie wiedziałem, kiedy skończę opętańczy taniec. To jest typowy objaw alkoholizmu, brak kontroli. Czyli jak pisałem wcześniej, abstynencja jest fundamentem zdrowienia.

            Aby utrzymać wstrzemięźliwość w piciu alkoholu i rozwijać się po latach degradacji. Trzeba stosować się do zaleceń terapeutycznych i moim zdaniem wprowadzić w swoje życie Program 12 Kroków. W skrócie można napisać, iż trzeba unikać styczności z alkoholem i ludźmi go pijącego. W naszym społeczeństwie jest to niezwykle trudne, ale warte zrobienia. Radość życia bez procentów jest niezmierna.

            Sposobami unikania spotkań z alkoholem jest zmiana środowiska. Moja droga to uczestnictwo w mitingach wspólnoty AA. To tam poznałem ludzi, którzy tak jak ja borykają się z chorobą alkoholową.

            Miting to spotkanie trwające około dwóch godzin, na którym dzielimy się swoim problemami związanymi z alkoholizmem.

            Kiedy pierwszy raz trafiłem na miting, przeżyłem szok, jak wielu ludzi boryka się z chorobą i jak dużo dzięki Wspólnocie AA radzi sobie.

            Miting pomaga mi w przezwyciężeniu trudnych dni. Spotkania dały mi możność zawiązania nowych znajomości. Poznania bardzo wartościowych ludzi. Najważniejsze jest to, że nikt nie pytał mnie o nazwisko, pracę, poglądy polityczne, religijne. Wspólnota ma jeden cel radzić sobie z alkoholizmem. Pokłosiem takiego podejścia jest powstania środowiska tak różnorodnego, jak nigdzie indziej.  To wszystko zostawiamy za drzwiami sali, w której się spotykamy.

Z czasem z niektórymi zacząłem nawiązywać bliższe relacje, ze współuczestników mitingu, stawali się przyjaciółmi, znajomymi. Tu poznałem wielu znakomitych fachowców, którzy służą pomocą. Rozmowy o alkoholizmie zaczęły się, przeistacza w rozmowy o sprawach związanych z rodziną, hobby i wielu innych zagadnień.

Każdy z nas ma swoje ulubione grupy, gdzie się najczęściej spotyka i dzieli swoim doświadczeniem. Wspólnie organizujemy mitingi rocznicowe, gdzie nie tylko jest spotkanie i dyskusja, ale też zabawy taneczne bez alkoholu. Wspólnie wyjeżdżamy na letni wypoczynek. Dla osób wierzących organizujemy pielgrzymki.  Oczywiście zachowując w tym wszystkim dystans. Bo Wspólnota ma jeden główny cel, nieś posłanie jeszcze cierpiącemu Alkoholikowi, jak i wspierać się nawzajem.

Spróbowałem wyjść z pijackiego życia i wszedłem na drogę trzeźwości, korzystając z doświadczenia AA i programu 12 Kroków. Znam osoby, które poszli innym szlakiem i również zachowują abstynencję i to jest najważniejsze.           

 

Carte blanche film o podjeciu działania


             

 

   Carte blanche to film o odwadze, uporze i niegodzeniu się z wyrokiem. Społeczeństwo Polskie odrzuca istnienie niepełnosprawności. Szary obywatel i obywatelka nie chce widzieć na ulicy osoby borykający się z problemami zdrowotnymi.

                Główny bohater filmu Kacper (Andrzej Chyra) dowiaduje się, iż jest chory na genetyczną nieuleczalną chorobę wzroku. W najbliższym czasie straci wzrok. Z utratą wzroku wiąże się wykluczeniem społecznym. Kacper jest, nauczycielem, zdaje sobie sprawę, że z powodu choroby straci pracę. Przejdzie na głodową rentę i będzie wegetował do końca życia. W naszym kraju nie ma systemu integracji, pomocy ludziom z niepełnosprawnościami. Cała pomoc kończy się przyznaniem niewielkiego zasiłku. Kacper rozpoczyna walkę o siebie, ukrywa swój stan zdrowia, aby, jak najdłużej żyć pełnią piersią, jak dalece jest to możliwe.

                Film Jacka Lusińskiego wpisuje się w podobne relacje filmów takich jak Chce się żyć i Bogowie. Oto trzy filmy, które mówią, dopóki żyjesz nie poddawaj się. Zwyrodnienie barwnikowe siatkówki dotyka kilka tysięcy osób, film przybliża nam problemy chorych w nieprzyjaznym świecie dla niepełnosprawnych, a może lepiej napisać sprawnych inaczej. Życie Kacpra jest ciągłym pokonywaniem problemów z sukcesem. Zmiana podejścia do osób sprawnych inaczej uchroni ludzi naznaczonych przez choroby przed ukrywaniem swoich dolegliwości. Czas utracony na ukrywanie można zamienić na dostosowanie się chorego do warunków, w których może żyć bez poczucia uciążliwości, czy odrzucenia.

                W filmie poznajemy przyjaciela Kacpra. Wiktora (Arkadiusz Jakubik), który w szczególny sposób chce pomóc koledze i w początkach choroby sceptycznie wypowiada się o działaniach bohatera. Wzorowy przykład przyjaźni. Stańmy się przyjaciółmi sprawnych inaczej.

 

Zima zaskoczyła magistrat

 


 

                Zima otuliła nasze spokojne miasto pierzyną śniegu. Za oknem prószy śnieg, skrzący się w świetle lamp ulicznych, pod ciepłymi butami skrzypią płatki, każdy w innym kształcie. To zima romantyczna. Zima miejska, gospodarcza, społeczna to zatarasowane drogi przez tiry, spóźnienia do pracy, w interesach, z towarem do sklepu, stłuczki, kolizje i wypadki, straty finansowe i moralne, no, bo jak nie kląć w taką pogodę. Automatycznie prezydent miasta znika na kilka godzin z Facebooka, powód, aby się nie tłumaczyć z poniesionej klęski. Po dwóch dniach sytuacja opanowana. Natura jest wielka, nie do poskromienia, od dzieciństwa pamiętam, iż służby odpowiedzialne za odśnieżanie nie radzą sobie z panną Zimą. Za komuny w Rejonie Dróg już od połowy listopada były dyżury, aby szybko reagować na atak śnieżycy. Teraz tabun firm oferuje swoje usługi w uporaniu się z zaspami śniegu. Efekt ten sam – mierny. Prezydent Starachowic objeżdża miasto i relacjonuje walkę z naturą, robi dobrą minę do złej gry. Podobnie dzieje się w innych miastach. Od zawsze przegrywamy z zimą.

                 Wraz z atakiem zimy Jurek Owsiak rozpoczął grać na instrumencie, z bardzo trudną techniką gry. Zagrał na sercu. Mądra, kochająca bliźniego część naszego społeczeństwa bez ceregieli poddała się dyrygentowi. WOŚP pobił kolejny rekord w zbiórce pieniędzy. Mieszkańcy grodu nad Kamienną (oczywiście gorszy sort) pokazali swoją moc, padł kolejny rekord w zbiórce. „Dziaderstwo” siedziało w domu i obgryzało paznokcie, złość doprowadza do choroby. Zły stan zdrowia muszą leczyć na sprzęcie zakupionym przez Orkiestrę, to kolejne upokorzenie do przełknięcia przez „Chamowo”. Marek Materek w swoim stylu za jednym razem upiekł dwie pieczenie. Zebrał najwięcej pieniędzy i mocno się wypromował. Lubię takie rozwiązania. Chcesz zarabiać, w polityce zrób coś dla ludzi.

                Powiat Starachowicki sprzedał działki i budynek byłego szpitala miastu. Prezydent Starachowic poinformował, że na tym terenie powstaną mieszkania. Sytuacja mieszkaniowa w Starachowicach nie odbiega od normy w Polsce. Obecnie najszybszym sposobem na posiadanie dachu nad głową jest kredyt hipoteczny. Sporą część społeczeństwa nie starć na kredyt, musi korzystać z wynajmu na wolnym rynku, co jest sporym wydatkiem. Owe mieszkania mają być dedykowane dla nich. Wśród nas jest jeszcze jedna grupa z problemami mieszkaniowymi, to osoby oczekujące na mieszkanie socjalne. Od lat jestem przeciwnikiem budowania zespołów mieszkań socjalnych (np. osiedle Bugaj, ul. Widok i Robotnicza, ul. Ostrowiecka). Mieszkańcy osiedli socjalnych to grupa społeczna, która wymaga pomocy ze strony władz, jak i pozostałej części społeczeństwa. Tworzenie gett nie sprzyja integracji. Moim zdaniem mieszkania socjalne powinny być umieszczane jednostkowo pomiędzy rodzinami z umiejętnościami radzenia sobie w życiu. Przykład sąsiadów może mobilizować do zmian. Getta to miejsca, gdzie równa się do patologii społecznej. Miasto ma możliwość na nowo budowanym osiedlu zagospodarować kilka mieszkań socjalnych i rozdysponować wśród rodzin rokujących na pozytywne zmiany.

                W tym roku ma ruszyć zagospodarowanie zalewu Lubianka i otoczenia wokół niego. Ten piękny zbiornik, przytulony do lasu, jest perełką naszego miasta. Zalew miał służyć, jako zapas wody dla miasta. Obecnie, kiedy zaspakajamy swoje potrzeby na wodę ze studni głębinowych, zbiornik służy rekreacji. W naszym mieście jest trzy zbiorniki i żaden niezagospodarowany. Może wreszcie się to zmieni?

Co tam panie w polityce? PiS dba o „Dziaderstwo”, bez niego straci władzę. Przekazuje kolejne transze pieniędzy do tej grupy społecznej, a sondaże lecą. Młodzi obywatele naszego kraju pokazują znak poseł Lichockiej posłowi Kaczyńskiemu.

Nasi kochani posłowie rodem ze Starachowic namiętnie występują w konferencjach prasowych, aby pochwalić się, jakie pieniądze „skombinowali” dla regionu. Zadaniem posła nie jest organizowanie pieniędzy. Przedstawiciel lokalnej społeczności powinien stanowić prawa, które jasno określają kompetycje rządu. Władza wykonawcza sprawiedliwie rozdziela środki finansowe zgromadzone w postaci podatków od obywateli To, co robi pan poseł Lipiec i posłanka Wojtyszko – moim zdaniem – to korupcja polityczna. Osobny temat do przejażdżki Andrzeja Prusia. Wykorzystywał samochód służbowy jako taksówkę. Tylko nie uiszczał opłat. No, kto Andrzejowi zabroni?

Od jesieni przez Polskę przetacza się fala protestów związanych z tematem aborcji. Poseł Kaczyński w celu rozbicia Platformy Obywatelskiej wykorzystał nieszczęście kobiet i dzieci. Liczy na konflikt wewnętrzny w PO. Platforma Obywatelska jest mocno podzielna na temat dopuszczalności aborcji. Poseł Jarosław Kaczyński swój cynizm doprowadził do szczytów niebotycznych.

Zakończyła się emisja serialu „Agnieszka”. Obejrzałem film z uwagi na główną bohaterkę, którą jest Agnieszka Osiecka, poetka, autorka tekstów piosenek. Utwierdziłem się jeszcze mocniej w przekonaniu, iż TVP to staja telewizyjna, która sięgnęła dna. W obrazie przestawiano nam całe środowisko artystyczne czasów PRL jako grupę oderwaną od społeczeństwa, zaopatrzoną w siebie i dbającą tylko o rozrywkę.

                Zmarł ksiądz Dymer, który przez 25 lat molestował małoletnich.  O jego zbrodniach, wiedział cały Episkopat i nic z tym nie robił.  Czy trzeba to komentować? Napomknę tylko, iż molestowanie to np. rozerwanie odbytu chłopcu. 

 


 

Ilu artystów trzeba do wkręcenia żarówki?


 

Ilu artystów trzeba do wkręcenia żarówki?

 

       Na tak postawione pytanie można odpowiedzieć, żaden. To odbiorca dzieła, pod wpływem artysty zajmie się żarówką. Obejrzałem spektakl "Czy Pan uważa się za artystę", korzystając z internetu. Teatr Śląski udostępnił sztukę Artura Pałygi w reżyserii Anny Augustyniak. Tekst dramatu inspirowany jest twórczością Wiesława Langa ikony polskiej scenografii, wykorzystujący surrealizm w swojej pracy. Oto teatr intelektualny, ascetyczny w formie. Widz musi bez wytchnienia podążać za grą aktorów.

            Z tekstu nie wynika, kto to jest artysta. Dowiadujemy się, że jest przestrzeń, w której można grać, czas płynie, wypełnia przestrzeń, a artysta jak elektron ma szukać w czasoprzestrzeni swojego miejsca, raczej wielu miejsc. Oczekiwanie na tekst dla aktorów również jest grą. Artysta odpowiada tylko przed swoim dziełem. Utwór wystawia laurkę lub pogrąża autora. Odbiorca jest tylko miernym interpretatorem. Artysta musi zanurzać się w całej czasoprzestrzeni. Najwięksi przekraczają granice.

          Oto moje odczytanie pytania. Co artysta chciał przez to powiedzieć?

 

Polecane

Recenzja spektaklu „Dowód na istnienie drugiego”

                                                                                               Zdjęcie TVP        Spektakl „Dowód na i...