W każdym mieście są miejsca
zakazane. Zaułki w dzielnicach o złej sławie wykorzystują alkoholicy. Mogą tam ze spokojem spożywać alkohol.
Niekiedy odwiedzi ich policja lub straż miejska. W Starachowicach dzielnicą o złej sławie jest
Bugaj i kwadrat zamknięty ulicami Widok i Robotnicza. Narkomani chętnie
spędzają czas w lasku za starachowicką hałdą szlaki. Z reguły mają jednak
spokój, odwiedziny służb porządkowych są rzadkie. Ci, co jeszcze nie sięgnęli
dna, spotykają się w miejscach publicznych. Warunek jest jeden, musi być blisko
sklep z alkoholem, gdzie sprzedawca nie zwraca uwagi na wiek i stan trzeźwości kupującego,
dobrze jak sprzedaje alkohol na tzw. zeszyt. Sklep taki jest otwarty również w
niedziele. Alkoholik nie ma świąt. Pije codziennie. W
każdej starachowickiej dzielnicy w można zaobserwować owe miejsca. Nie
znam ich wszystkich. Obecnie dokładnie wiem, gdzie spotykają się w dzielnicy Stadion.
Dziwnym trafem jedno z miejsc jest przy pomniku na placu obok Domu Nauczyciela. Obecnie plac jest porządkowany i
grodzony – źle to wróży dla alkoholików. Smakosze tanich alkoholi pewnie się stamtąd
wyniosą. Z czasem dowiemy się, gdzie, po zaobserwowaniu śladów ich przebywania.
Myślę o butelkach po alkoholu, opakowaniach po napojach i nieodłącznych petach.
W Starachowicach Dolnych jest „Koło Fortuny” (stawiam lody, temu, kto odgadnie historie
nazwy). Na Majówce jest miejsce zwane Kant. Na Wanacji miejscem tym jest sklep,
który ma cyfrę w nazwie. Mógłbym tak wymieniać dalej, lecz nie o to mi chodzi.
Osoby, które tam się zbierają to chorzy. Im, jak każdemu choremu, należy się
pomoc. W Starachowicach niestety Magistrat poprzestaje na działaniach, których wymaga
ustawa. Czyli jest Komisja Przeciwdziałania Alkoholizmowi, która skupia się na wysyłaniu
chorych na przymusowe leczenie. Brak jest kompletnie polityki prozdrowotnej.
Działa Stowarzyszenie Trzeźwości-owe „Nadzieja”, konia z rzędem temu, kto wie,
gdzie stowarzyszenie ma siedzibę. Kilka lat temu wolontariusze ze Wspólnoty Anonimowych
Alkoholików proponowali współpracę, zbyto ich milczeniem. Najlepiej działa
poradnia leczenia uzależnień mieszcząca się w przychodni przyszpitalnej. Mam
nadzieję, że zmiany, które nastąpiły w naszym mieście w sferze pomocy
społecznej, będą widoczne również na temat pomocy osobom chorym na alkoholizm.
„Mam na imię Robert, jestem alkoholikiem” – w ten oto sposób przedstawiam się na mitingu. To
sformowanie stało się moim drugim imieniem. Obecnych na mitingu więcej nie
interesuje. Mogę zabrać głos i poruszyć interesujący mnie temat związany z
alkoholizmem lub wsłuchiwać się w opowieść innych. Ten prosty sposób daje mi
siłę do dalszego życia, jako „trzeźwiejący alkoholik”.
Uzależnienie
od alkoholu jest chorobą nieuleczalną i śmiertelną. Jedynym sposobem radzenia
sobie z alkoholizmem jest abstynencja. Wspólnota Anonimowych Alkoholików
oferuje prosty program, który pomaga w życiu bez procentów. Program nazywa się 12 Kroków. Każdy z Kroków dotyczy innego zagadnienia życia chorego. Wprowadzenie
sugestii z 12 Kroków nie jest łatwe, ale jest to jeden ze sposobów życia bez
wódki czy innych napojów zmieniających świadomość. Nie będę tu przytaczał
pełnego brzmienia 12 Kroków, zapraszam na stronę Wspólnoty www.aa.org.pl, tam
jest pełny tekst, jak i inne ważne informacje na temat AA.
Kiedy
okrzepłem i miałem kilka miesięcy trzeźwości, zacząłem wprowadzać zasady
programu, które pomogły mi uporządkować moje życie. Zrozumiałem, że alkohol
jest wrogi i podstępny. A jedynym sposobem radzenia sobie z nim jest jego
unikanie. W pojedynkę jest to bardzo trudne i dlatego potrzebuję drugiego
alkoholika, który będzie wspierał mnie w trudnych chwilach. Kolejne Kroki
pozwoliły mi rozliczyć się z przeszłością, wybaczyć krzywdzicielom, jak i
zadośćuczynić osobom, które skrzywdziłem.
Wybaczenie,
jak i zadośćuczynienie, nie jest łatwe. To proces, który trwa nieraz bardzo
długo, warto jednak spróbować to uczynić, bo życie staje się wtedy prostsze.
W
wypowiedziach dzielę się życiowymi sukcesami, jak i porażkami. Oczywiste jest,
że nadal mam problemy, lecz nie prowadzi mnie to do picia, lecz do szukania
rozwiązań. Kiedyś każda porażka, nawet błaha, pchała mnie w szpony wódki, która
nie pomagała mi rozwiązać problemu, a bardziej go pogłębiała. Poranny kac i
świadomość, że nic tym nie osiągnąłem, potęgował „kaca moralnego”. Co w takim
wypadku alkoholik może wymyślić? Następną porcję alkoholu, który na chwile
uśmierza ból, by znów uderzyć z podwojoną mocą. Trwało to nieraz wiele dni, aż
do czasu, kiedy organizm buntował się i nie przyjmował już wódki. Przychodził
okres, w którym nie można żyć z alkoholem, jak i bez niego.
Ktoś zapyta: ,
„po co piszę o swoim życiu tak otwarcie?”. Jest jedna odpowiedzi, bo jestem
szczęśliwy, iż pozbyłem się alkoholu z mojego życia. Nie wstydzę się wyjść na
ulice. Dzieci nie wstydzą się ojca. Kierownik wie, że może mi powierzyć trudne
zadanie i ja je wykonam, za co zostanę dobrze wynagrodzony. Mój wygląd nie odstrasza.
Przestałem być kłótliwy. Szanuję poglądy innych. Oczywiście, nie jestem
wspaniały i idealny, bo mam wiele wad, z którymi sobie nie radzę. Są osoby,
które nie przyjęły moich przeprosin i mają do tego prawo, a moją rolą jest to zaakceptować.
Jednak jestem przekonany, że bez Programu 12 Kroków mój bilans wychodziłby na
minus, a tak się zeruje.